Neil Breen dowiódł, że potrafi dalej zaskakiwać swoją publiczność. Podoba mi się, że gdy byście opowiadali ten film komuś, kto widział wszystkie inne filmy Neila Breena, to dalej brzmialibyście na szaleńców. Niesamowity film, polecam gorąco, fani Neila Breena, zbierzmy się i zorganizujmy jakiś eveny Neila w jakimś kinie w Polsce ;) Dajcie znać, jakie sceny najbardziej was zaskoczyły i najbardziej zniszczyły XD
Mnie najbardziej zniszczyło zaraz po przemowie Neila, obgadywanie jego tyłka "he has no idea" i wtedy obok nich przechodzi Neil "thank you". Największym zaskoczeniem jest bardzo gęsty klimat psychozy jaki ten film ma i to dalej będąc totalną amatorszczyzną i niektóre tła były bardzo dobrze wyglądające.
Mnie cały początek zaskoczył, a przede wszystkim jak na Neila dobrze zanimowahny był ten biały tygrys. Ogólnie cały początek się zapowiadał na dobrą akcje, a potem ciągłe tortury, psychozy, tortury, praktycznie powtarzające się sceny. W dodatku scena tańca była bardzo zaskakująca
Gość naoglądał się Bollywood i chciał mieć coś takiego u siebie. Z tym że u niego jest to tragiczne. Jak zawsze odgrywa w swoich filmach postać zbawcy bo sam ma kompleks boga. Szkoda że jak co film wygląda jak postać porażona autyzmem bo proste zdania przechodzą mu bez jakichkolwiek emocji. Ja wiem że ogląda się to bo jest to tak złe że niżej nic nie ma ale nie ma co się nad tym zachwycać. No i oczywiście Taniec też był wzięty z Bollywood wszystkie sceny są kopią z filmu RRR.