Brass na tym etapie swojej twórczości, który niestety trwa do dziś. "Capriccio" to mieszanka kiczowatego romansidła, wtrętów rodem z kiepskiej commedii all'italiana i pseudoartystycznego soft porno. Ze względu na urodę aktorek (m.in. jeszcze nie "poprawionej" Franceski Dellery) i dobre zdjęcia da się ów film jakoś przełknąć, co nie zmienia faktu, iż jest to tylko jedna z wielu nużących projekcji erotycznych fantazji reżysera. Te zaś są wyjątkowo monotematyczne i powtarzają się w niemal każdym z filmów, jakie zrealizował na przestrzeni ostatnich 30 lat.