Sean Penn to dobry i aktor. Szkoda, że reklamuje tak beznadziejnie nudny film. Usprawiedliwia go jedynie fakt, że jego żona gra w nim główną rolę. Na wszystkich reklamówkach i okładkach do filmu jest jego twarz, lecz gra tam zaledwie przez pierwsze 2 minuty :-) BTW: Kiedyś coś takiego odwalił Segal w jakimś marnym filmie.
Sam film tak nudny, że tylko wewnętrzny upór obejrzenia do końca każdego filmu pozwolił mi dotrwać do napisów końcowych.
W przeciwieństwie do forumowiczki "Gajowa" odradzam oglądanie filmu. Jest tyle ciekawych filmów do obejrzenia, że życia nie starczy. Chyba, że ktoś szuka odpowiedzi na pytanie: ?Kiedy stół przestał być stołem?.