Jestem o tyle szczęśliwa, że nie czytałam żadnych opisów.
Spodziewałam się sztampowej opowieści o tłamszonej przez współczesnych patrycjuszy służącej, która dwoi się i troi, aby wstydliwy sekret nie wyszedł na jaw. Wciąż myśląc o biednej, niedouczonej dziewczynie, współczułam, gdy swoje sidła rozstawiła pocztowa manipulantka. Cały czas kibicowałam bohaterce, bałam się że intrygi "koleżanki" ściągną nań kłopoty, aż tu nagle... Nasze niewiniątko okazuje się być jeszcze bardziej makiaweliczne niż kobieta z poczty. Jeszcze nikt nie wyzwolił we mnie aż tylu zmian percepcji bohatera. Chapeaux bas za fenomenalne aktorstwo.