Duży krok w tył w stosunku do serialu. Telewizyjny pierwowzór miał do zaoferowania świetne dialogi, oszczędną formę, paradokumentalny styl oraz szczegółowy zarys postaci. Tutaj tego nie ma. A jeżeli jest to w bardzo małej ilości.
Najbardziej ubolewam nad konwencją. Jest tu kilka ujęć z ręki oraz wywiadów z bohaterami, ale forma dokumentu zeszła na dalszy plan. Większość zdjęć wykonano za pomocą statywu, a i znalazły się niestety videoclipowe sekwencje, z dyskotekową muzyką w tle, które bardziej pasują do komedii młodzieżowych. Nie ma co ukrywać- kinowa wersja "Trailer Park Boys" w gruncie rzeczy pretenduje do tego miana również pod względem scenariusza. Obowiązkowo dodano wątki romantyczne. Jim Lahey został sprowadzony do roli 100% czarnego charakteru. Wszystko zakończył idiotyczny i na siłę słodki happy end.
Jest tu kilka pojedynczych dialogów, sceny z kotami oraz nadal zostały pewne naleciałości paradokumentalne, które robią pozytywne wrażenie. Ale niewiele to daje. Serial jednak zostaje górą...