zawsze się zastanawiałem co się dzieje w głowie ludzi, którzy są w stanie sprzedać swoich przyjaciół. u nas na osiedlu ogólnie była zgrana paczka ale i kapusie się znaleźli. no dobra, za szczeniaka można zastraszyć i chłopcy sypią. choć ja też wylądowałem na komendzie w wieku 16 lat i się nie rozprułem. ale nieważne, nie chodzi o mnie.
ogólnie nie lubię kabli. proste.
ale zastanawiam jak się jak to jest. no dobra, jeśli nic ci nie grozi i sprzedajesz to jesteś cwel. jeśli i tak pójdziesz do więzienia a sprzedajesz - to masz lipę. jeśli wkopujesz ziomków by uniknąć kary, a jesteś tak samo jak oni winny, to jesteś śmieć. takie mam zdanie.
ostatnio bardzo się zainteresowałem Alfabetem Mafii, Świadkiem Koronnym oraz Odwróconymi.
można rzec, że Masa, Blacha, Henry to kapusie i koniec. jedni powiedzą, że jest ok bo jednak 'zmądrzał' itd. inni powiedzą, że frajer, cwel i koniec. bo sprzedał kumpli. no właśnie. powszechnie się wie, że kapuś to menda i koniec. tylko tu pojawia się problem. w przypadku Henry'ego było tak, że on nie chciał zdradzić przyjaciół. był lojalny, a raczej chciał być. problem w tym, że to właśnie owi przyjaciele chcieli go wykończyć. można powiedzieć, że Jimmy go wyczuł. Dupa !! gdyby nie to że chciał go odstrzelić, to Henry by ich nie sprzedał. i to jest ta psycha. zostajesz koronnym nie dlatego, że jesteś frajer, tylko, że to jedyna droga by przeżyć !!! na wolności by cię odstrzelili, w puszce również. więc nie masz wyjścia. skoro jesteś pewien, że przyjaciele szykują twój odstrzał to czy nadal są przyjaciółmi? mają cię odstrzelić i nie siedzieć albo i tak pójść siedzieć. w tym momencie już nie są twoimi przyjaciółmi tylko potencjalnymi zabójcami. może w Odwróconych było trochę inaczej. choć zamach jeden też się pojawił a drugi jak już Blacha sypał. ale z drugiej strony ta atrapa bomby pod autem też pokierowała go w tę stronę. jeśli wiesz, że to podłożył ktoś z twojej paczki, kto cię podejrzewa o kapowanie, to co robisz jak jeszcze nie kapujesz ? uważam jest to wielka psycha. wielki ciężar. koleś siedzi dzięki twoim zeznaniom choć i tak pewnie by poszedł siedzieć. ale gdyby cię zabił ? przecież mógł, chciał, ciebie i twoją rodzinę. to chyba oni są ofiarami.
I to jest ciemna strona mafii. Siedzisz w niej kilka lat, wszystko pięknie, lecz w końcu nadchodzi moment z przeciwieństwem. Wszystko się sypie, gliny cię gonią, a kumple z "rodziny" chcą cię załatwić. Każdy zakapuje jeśli to jedyne wyjście, więc nie ma co się wkręcać w ten "matrix".
To naprawdę bardzo ciekawy wątek do dyskusji. Też zawsze ciekawiło mnie, jak czuje się ktoś, kto po latach przyjaźni musi zdradzić tych, którzy przez lata byli jego najbliższymi przyjaciółmi, którzy znali sytuację w której się znajduje - tutaj mam na myśli mafię. Gangster raczej nie porozmawia z żoną o tym, kogo dziś sprzątnął. To pozostaje w kręgu jego współpracowników. I tak buduje się silna więź pomiędzy nimi.
Nieźle zostało to przedstawione w serialu Rodzina Soprano, gdzie niejaki Salvatore 'Pussy' Bonpensiero (Vincent Pastore) żyjący w środowisku mafijnym przyjaźni się z ludźmi z tego środowiska. Z głową rodziny, Tonym Soprano, przyjaźni się od małego, a podobne relacje ma z resztą rodziny min. Silviem i Paulim. Ale ostatecznie FBI przyłapuje go na handlu heroiną i w rezultacie na podstawie wszystkich zarzutów grozi mu dożywocie.
Pussy który ma na utrzymaniu żonę oraz dwójkę dzieci na studiach, nie potrafi się pogodzić z wizją odsiadki i decyduje się kablować. Ale to nie jest takie proste jak w Chłopakach z ferajny. Sal musi zebrać dowody więc musi nadal pracować dla rodziny. Jest pięknie pokazane to, że Sal jest blisko związany z bliskimi i nie chce kablować, ale pokazane też frustracja wobec rodziny mafijnej przez którą wydaje się być wykorzystywane. Kabel, w tym przypadku Pussy, jest poddawana niezwykłym torturom psychicznym. Z jednej strony rodzina której nie chce zawieść, z drugiej przyjaciele których nie chciałby zdradzić.
Ostatecznie co nie spodobało mi się w Chłopcach z ferajny, to fakt, że Henry ułożył sobie życie. Pussy skończył na dnie morza z ołowiem w piersi, zabity przez przyjaciół których musiał zdradzić. I tak kończą szczury.
no właśnie nie wciągnąłem się nigdy w Rodzinę Soprano (nadrobię) ale wiem o co chodzi.
i tutaj pojawia się kolejna bania. przyjaciele zabijają kolegę-kapusia. niby normalne. kto z was by nie zbił w szkole kabla ? ale to oznacza, że życie kapusia - jednak przyjaciela przez lata - jest mniej ważne niż życie przyjaciół za kratami. a przecie prawdziwy przyjaciel zrobiłby wszystko dla nas
Tylko tutaj mogłoby pojawić się pytanie: Ktoś kto zdecydował się zostać szczurem i przekablować tak bliższych sobie ludzi, czy jest on tak naprawdę przyjacielem?
Trochę nad tym myślałem i sądzę, że wszystko zależy od psychiki. Moim zdaniem, kable dzielą się na tych którzy robią to, bo nie widzą wyjścia z tej sytuacji, sądzą, że zostali postawieni w sytuacji bez wyjścia (właśnie tak jak Big Pussy), oraz dzielą się na tych którzy kablują, bo mają z tego korzyści.
tak, też miałem to napisać, że i to pytanie powstaje.
w Odwróconych jest to tak przedstawione, że Blachę próbują udupić. do tego bomba pod samochodem (fakt, że fake ale kto z nas by nie srał). zatem wiedział, że w najlepszych wypadku go odstrzelą a w najgorszym jego rodzinę. poza tym przyjacielem jego był jedynie Skalpel. reszta mu nie ufała, nie lubiła więc nie miał być może takich wyrzutów.
"Ostatecznie co nie spodobało mi się w Chłopcach z ferajny, to fakt, że Henry ułożył sobie życie. Pussy skończył na dnie morza z ołowiem w piersi, zabity przez przyjaciół których musiał zdradzić. I tak kończą szczury."
Henry ułożył sobie życie, bo tak jak pisałeś wcześniej, on nie musiał nosić kabla jak Pussy. Trzeba pamiętać, że w mafii nie ma prawdziwych przyjaciół. Cały czas trzeba uważać, aby nie złapać się na czymś, co FBI może wykorzystać. Tak jak pisałeś, to są psychiczne tortury. Dają Ci do wyboru, rodzina, czy mafia. Większość wybiera to pierwsze. Ciekawym przypadkiem może być Gravano, zastępca Gotti`ego. On nie chciał sypać, ale FBI miała taśmy jak Gotti omawiał, że chce go zabić. Wiadomo, że stał się świadkiem koronnym. Ale co z tego, że z niego zrezygnował i powrócił do handlu narkotykami?
A z jakiego powodu byłeś na komendzie?
A co do głównego tematu: śmieszne trochę są wypowiedzi moralizatorskie,
kazania na temat jakiś zasad etycznych w ustach osób o tak wątpliwej
moralności, jak np bohaterowie filmu. Zabijanie ludzi, handlowanie
narkotykami, olewanie najbliższych - no problem, to wszystko normalne
zachowania, ale wydanie kogoś - to zło najwyższe. Taki przewrócony do góry
nogami system wartości może robić wrażenie na jakiś zakapturzonych
indywiduach, ale nie na ludziach, którzy się nad tym chwilę zastanowią.
Oczywiście hipokryzja jest postawą jak najbardziej godną potępienia -
przystępuję do jakiejś grupy udając, że jestem z nimi, a potem donoszę na
nich dla jakiegoś zysku - mało urocze. Ale czy większą hipokryzją nie jest
mówienie o zasadach moralnych (dotyczących lojalności chociażby, bo o tym
tu głównie mowa, ale i o innych również) tuż po tym, jak zabiło się kogoś?
Albo zdemolowało przystanek, czy sterroryzowało przechodnia?
nie ma się czym chwalić więc może zostawię to dla siebie i dodam tylko, że wielu w mojej sytuacji by sprzedało kumpli. i wielu tak zrobiło.
w sumie zgadzam się z tobą ale wrzucasz niejako ludzi do jednego wora. a raczej ich zachowania. czy morderca nie może być lojalny względem swoich kompanów ? i oczywiście, że dla szarego człowieka taki świadek koronny jest trochę mniejszym patałachem aniżeli jego kompani, chociażby dlatego, że robi coś dla społeczeństwa wydając ich. ale nie ta perspektywa mnie interesuje. z tej perspektywy patrze na co dzień. interesuje mnie właśnie to od środka. czyli załóżmy, że jesteś w takiej grupie i jeden z was sprzedaje. albo to ty stoisz przed wyborem.
nie znam się na świecie mafii ale uważam, że istnieją grupy, w których działają ludzie znający się, przyjaźniący się. skoro z przyjacielem robię źle, kradnę, wymuszam, morduję itd, a później go sprzedaję, to kim wówczas jestem ? ani porządnym obywatelem, ani lojalnym przyjacielem gangstera. jestem wówczas nikim.
Oczywiście, że morderca może być lojalny względem swoich kompanów. Ale
skoro już mówimy akurat o mordercach to myślę, że jest to osoba o tak
żałosnej moralności, że to czy dodatkowo sprzeda jakiś swoich kumpli,
czy też będzie lojalna nie ma szczególnego znaczenia, bo niżej, niż na
dnie już być nie można. Może nawet dla takiej osoby wskazane byłoby
wydać dla zysku swoich przyjaciół, przecież obierając drogę mordercy
zrezygnował z wszelkiej moralności, pragnie zysku per fas et nefas, więc
będzie lepszy w tym, co zdecydował się robić, jeśli zdobędzie się na
sprzedanie kumpli.
(to, co napisałem nie odnosi się oczywiście do osób, które zabijają z
jakiś pobudek ideologicznych)
Ja akurat bym do takiej grupy się nigdy nie przyłączył... ale
zakładając, że jestem w takiej grupie i nagle świta mi w głowie myśl o
wydaniu kumpli to przyczyna może być jedna - nagle wpadłem na to, że to,
co robimy: zabijanie ludzi, porywanie dzieci dla okupu i trzymanie ich w
jakiś norach, torturowanie dla kasy tak naprawdę nie jest zbyt dobre i
fajne dla tych ludzi i nie czyni świata lepszym. Co za odkrycie! Ale
próbowałbym raczej wyłożyć to moim przyjaciołom, jeśli byliby to moi
przyjaciele to chyba potrafiliby posłuchać - zdradzenie ich byłoby
zdecydowanie gorszym wyjściem niż próbowanie ich zmienić