Świetny film gangsterski. Joe'a Pesciego widziałam już w podobnej roli w późniejszym ,,Kasynie" dlatego ten wizerunek świra jakoś szybko mi przypasował . De Niro jak zwykle genialny, ale Ray Liotta... ogromny szacun, nie spodziewałam się takiej żywej postaci. Z wielką trudnością przychodzi mi oglądać filmy emitowane przez stacje które przerywają go reklamami...ale zebrałam się w sobie i poszłam na kompromis z tvn7 ;]
Polecam, dla mnie 9/10. Rewela. Wciąga, przyciąga. ,,Uczy" i bawi.
p.s:Po akcji z ćwiartowaniem zwłok w ,,donnie brasco" jakoś już motyw szatkowania na kawałki nie budzi przerażenia. Jak to mówią...że telewizja szerzy przemoc i brutalność? :) ehh
Po Kasynie polowałam na ten film, i w końcu upolowałam drania. Owszem, w wersji z reklamami, i to wybitnie długimi (tvn7), ale za to zdążyłam w miedzyczasie wyprasować bluzkę ;)
Wiedziałam, że mnie nie zawiedzie. I nie zawiódł. Trzech znakomitych aktorów, żaden nie dał plamy.
Podobnie jak w Kasynie jest narrator opowiadający całą historię, ale tym razem dodano jeszcze głos kobiety, co dodatkowo pomogło zrozumieć jej historię. Osobiście czułam do Karen sympatię skrzyżowaną z politowaniem (scena z bronią do przechowania), ale i zrozumieniem (scena z bronią do przechowania;)). Bo wiadomo, nikt nie chce męża który cię zdradza na prawo i lewo, a wartości rodzinne traktuje jak piękny obrazek do polerowania i wywieszania na weekendy. Ale z drugiej strony gdy ktoś inny potraktuje Cię jak ścierkę i Twój mężczyzna zachowuje się honorowo, niejedno kobiece serce mięknie, trudno tutaj uruchomić rozsądek i mysleć tak, jak nakazuje rozum. Ostatecznie Karen wydaje mi się niezbyt mądra, ale rozumiem ją - myślę, że nie dałoby się takich uczuć żywić do Ginger MacKenny z Kasyna. To, że Scorsese pozwolił kobiecie opowiedzieć "własną wersję", dobrze zrobiło biednej Karen :)
Znakomicie dobrana jest muzyka - np. psychodeliczne piosenki pod koniec.
Podoba mi się pomysł ze stopklatkami - przywodzi mi na myśl sytuację, kiedy ktoś pokazuje rodzinne slajdy.
A propos uczenia, niektórzy zupełnie nie rozumieją "morału" i twierdzą, że film daje zły przykład :P Nie pojmuję.
A ja spieprzyłem sprawę ,nie uwierzycie. Wypożyczyłem sobie raz film, niestety (czego nie widziałem do wczoraj), płyta była uszkodzona. Film zaczynał się kiedy żona głównego bohatera dobijała się do jego kochanki przez domofon. Oglądam sobie - film jakiś krótki, niespójny, nic specjalnego.
Wczoraj włączyłem sobie tvn7 żeby dać mu druga szansę. I co? Okazało się, że nie oglądałem prawie połowy. I tak musiałem wyłączyć w momencie kiedy odkopywali trupa.
Krótko mówiąc - widziałem początek i koniec filmu, środek mi umknął. Musze wypożyczyć Go jeszcze raz, bo spodobał mi się bardziej oglądany od początku :D