Pod bank w niewielkim miasteczku w Nowym Meksyku przyjeżdża małżeństwo, starszy mężczyzna (Walter Matthau) i jego znacznie młodsza partnerka (Jaqueline Scott). Choć nie wydają się oni być zagrożeniem policyjny patrol na wszelki wypadek sprawdza ich rejestrację w bazie skradzionych aut. I nie na próżno, bo rejestracja okazuje się być faktycznie kradzioną, a po wejściu mężczyzny do budynku ujawniają się jego dwaj wspólnicy, którzy napadają na bank. W wyniku strzelaniny giną dwaj policjanci, strażnik, a także jeden ze wspólników oraz żona mężczyzny-przestępcy. Charley Varrick, bo tak ma naprawdę na imię mężczyzna okazuje się być doświadczonym rabusiem, specjalizującym się w napadach na małe banki, dla którego przykrywką jest firma zajmująca się opryskiwaniem pól. Łup jest znacznie większy niż się spodziewano. Niestety skradzione z banku pieniądz okazują się należeć do mafii. Varrick ściąga na siebie i swojego wspólnika (Andrew Robinson) ogromne niebezpieczeństwo.
Największą siłą filmu jest chłód i opanowanie, a także profesjonalizm reżysera Dona Siegela w prowadzeniu akcji i reżyserowaniu scen. Historia i scenariusz na papierze wyglądają cienko (ot historia o ściganym i ścigającym) i najpewniej w rękach każdego mniej doświadczonego reżysera film wypadł by przeciętnie. Na szczęście na stanowisku reżysera zasiadł obyty z takim męskim kinem Siegel, który wyciąga film na wyższy poziom, i dzięki jego sprawnej i pewnej reżyserii każdą scenę ogląda się z zainteresowaniem, a film dobrze przetrwał próbę czasu. Reżyser takich hitów jak Brudny Harry czy Zabójcy wyciąga z każdej sceny maksimum możliwości i potencjału, nadając im ogromną wagę. Siegel reżyseruje tak doskonale, że ma się wrażenie, że każda scena jest kluczowa dla filmu. A nawet jeśli nie jest to i tak warto ją prześledzić z uwagą. Całość zaś ogląda się z ogromną przyjemnością.
Pełna recenzja na moim fejsbukowym blogu Wieczorny Seans Filmowy. Link do fanpage'a na moim profilu. Zapraszam!