film miejscami mdły, ostro porażający głupotą i sztucznością. historia banalna - ot, chłoptaś-aniołek z niespotykanie ubogiej rodziny, która żywi się zupą z niczego, wygrywa bilet, który pozwoli mu pozwiedzać fabrykę czekolady. biletów jest pięć, a czekolad miliardy i akurat ostatni kupon wygrał włóczydupa z żulowskiej rodziny. w środku fabryki panuje istny burdel - wydaje się, że jest większa od Związku Radzieckiego. do tego jeszcze dojdzie cała ta użeraczka z rozpuszczonymi bachorami, którzy grają tak nienaturalnie i opornie, że żal dupencje ściska ...
Zofii Robb i Winterówny nie chcę widzieć nigdzie indziej jak w pornolu i najwcześniej za jakieś 5-6 lat ... ;)