O bandzie nierozgarniętych półgłówków, na dodatek okrutnych, którzy nie zasługują niż wyginięcie. I giną. Koniec. Kropka.
Wszystko to bez specjalnej finezji, w górach Hiszpanii, z wąsatym Apaczem.

Mało znany film z Bronsonem, ale godny obejrzenia. Film zrealizował Michael Winner, późniejszy twórca serii "Życzenie śmierci". "Chato" to także kino zemsty, ale w klimacie brutalnego westernu. Nawet mamy scenę gwałtu i kilka mocniejszych momentów. Szkoda tylko, że Bronsona tak mało jest na ekranie..Ale ogólnie film...

Legendarny Charles Bronson w roli Chato, członka plemienia Apachów, który zaatakowany zabija szeryfa w miasteczku. Jego śladem rusza miejscowy weteran wojenny Quincey (Jack Palance) wraz z grupą kolegów. Postanawiają Chato schwytać i powiesić. Nie zdają sobie sprawy, że wkraczają na trudny teren, na którym Chato czuje...

ale można obejrzeć.

.... Bronson w formie :-)

Mało znany western twórcy słynnej serii "Życzenie śmierci". Także i tutaj w roli głównej pojawił się Charles Bronson.
Chato to Apacz, który będąc w saloonie staje się ofiarą prowokacji miejscowego szeryfa, co kończy się jego (szeryfa) śmiercią. Chato ucieka z miasteczka, a za nim rusza oczywiście pościg, ku uciesze...

Znam lepsze z Bronsonem ale ten też daje rade. Chętnie sobie powtórzę o ile kiedyś w tv sobie o nim przypomną..

to już teraz wiem skąd twórca muzyki do Mad Maxa czerpał pomysł

Dobry western z Bronsonem. W tym filmie poza 3 zdaniami nie wypowiada ani słowa. Zauważyłem też, że w tym filmie mało pokazują go na ekranie, akcja filmu bardziej skupia się na grupie rewolwerowców, którzy go ścigają.

Niestety miałem 'przyjemnosc' obejrzec krotsza o 10 minut amerykanska wersje, w ktorej wycieto sceny gwaltu i pare innych scen zemsty. Broson zagrał jak zwykle dobrze, warto zauważyć że w całym filmie wypowiada zaledwie....parę zdań. Rozumiem że miał grać tylko półkrwi Indianinia, ale mogli mu juz zgolić te wąsy, bo...

JESZCZE JEDEN ŚWIETNY WESTERN Z BRONSONEM

Zapomniany, a jakże dobry. Głównie ze względu na fantastyczny klimat, poza tym reżyser Michael Winner dobrym fachowcem jest, tak samo jak Bronson i Palance. Widać już na pierwszy rzut oka związek fabuły z Rambo, ciekaw jestem czy oba są na podstawie jakichś wcześniejszych materiałów czy też Rambo jest ściągnięty....

Acz to film warty zobaczenia. jest na tyle średniawy że najbardziej dostrzegalne są te elementy które potwierdzają fakt o tym że western zastępował w stanach kino kontestacji,był komentarzem do wszelkich ''moralnych niepokojów'' politycznych w społeczeństwie.Zer gut.

Oglądałem na totalnym znudzeniu banalnością tej historyjki. Wspomnę tylko, ze Śmiertelne Polowanie z 81 to pozornie to samo, ale ogląda się o niebo lepiej. inna klasa po prostu.