Wielkie rozczarowanie. Po ocenach tu i na IMDb, spodziewałem się czegoś przynajmniej dobrego, a otrzymałem tak typowy dla wielu niemieckich filmów bajzel.
Na końcu, w końcu ;) , się okazuje, o co tak naprawdę chodzi, że to nie tylko rozgrywka syn - zimni starzy, ale bardziej ogólny konflikt młodzi kontra ich rodzice z pokolenia hitlerowców. Nic nie mam do takiej wymowy filmu, ale doklejono to sztucznie i na siłę.

W ogóle nie przekonał mnie mord dokonany przez Petera na właścicielu knajpki, bo ten mu się skojarzył z ojcem już od pierwszego spojrzenia, zapewne dlatego, że też nosił wąsy i też miał knajpkę... Gdyby jednak widz nie kojarzył w stylu Petera, to twórcy podkreślili to jakże uderzające podobieństwo przez banalny i wstawiony od czapki akordzik muzyczny (scena, w której babcia wysyła naszego bohatera po ciastka).

Muzyka generalnie denna. Montaż okropny - od kiedy robi się cięcia pomiędzy słowami a nie na słowie? Nie wiem czy kiedykolwiek widziałem profesjonalny film z dialogami zmontowanymi w tak straszny sposób - kompletna demolka rytmu. Poza tym, kto powiedział, że ja zawsze muszę widzieć twarz aktora wypowiadającego kwestię?

Strasznie głupim pomysłem były też klatki z tekstem, który opisywał jakieś bieżące wydarzenia w filmie. Chyba dwa razy pojawiło się coś takiego, ani to nie oddzielało od siebie poszczególnych aktów ani nic. Właściwie nie wiadomo o co chodzi. Wygląda to tak, jakby nie było pomysłu na daną scenę i po prostu sfilmowano w to miejsce kawałek maszynopisu scenariusza.

I na koniec pytanie z tematu. DO CZEGO PETEROWI POTRZEBNY BYŁ TEN PISTOLET?!!!


Plusy:
- sympatyczna żonka typu mysza
- ładne, stare pociągi monachijskiego U-bahn.