okropny film ... Totalnie obrzydliwy i totalnie pogmatwany ... o boze ... juz nie chce wspominac tego seansu .... 1/10
Pogmatwany?
A mózgu użyć to nie łaska? Zapewniam, ze przy odrobinie wysiłku intelektualnego wszystko składa się w jasną całość. Z resztą jeżeli dla kogoś film jest obrzydliwy to niech sobie wraca na zebrania kółka różańcowego ...
Tak z ciekawości wpisałem ten tytuł, bo reklamują go na portalu, ale mimo wszystko nie oglądne, bo czuje, że to faktycznie gniot pełen obrzydliwych scen. Pisze tylko ze względu na Morrigana, który w każdym poście "na nie" broni zaciekle filmu.
Nie ekscytuj się tak człowieku, bo nikt tu nie jest jakimś obsmarkanym mięczakiem, moczącym się na widok takich filmów. Po prostu nie wszyscy czerpią przyjemność z oglądania tego typu rzeczy, a z kolei wolą patrzeć na "ładne"- jeszcze raz, ładne (czaisz słowo [zastrzeżone dla mięczaków])- lub spokojniejsze filmy, nie koniecznie starszego jegomościa spuszczającego się na kartkę.
Także wyluzuj czoło i kark ziom, bo Ci żyłka pęknie.
Acha i nie oglądaj może zbyt wielu tego typu rzeczy, bo zaczniesz bić piane z gęby (bez urazy, taki zwrot).
Stary, obejrzyj to pogadamy. Ja się pozacietrzewiam broniąc filmu, Ty sobie zajmiesz stanowisko stosownie do wrażenia jakie na Tobie film zrobi, możesz go nawet z błotem zmieszać ale najpierw dowiedz się co tak właściwie będziesz mieszać, ok?
W jednym masz rację - to zdecydowanie film dla ludzi z jajami i nie rozumiem po co odbiorca lubiący ładne, kolorowe, radosne filmy omijające wszystko co z seksem związane sięga po taki film? Ja na przykład nie lubię filmów o amerykańskich nastolatkach, więc nie wypowiadam się w temacie o "High school musical". Proste.
No zdecydowanie błąd, oglądać ten film ze względu na Crwoleya, bo Crowley daje tu tylko asumpt do snucia Dickinsonowego pomysłu na zabawę w film.
Już się nie dziwię że wszyscy tacy rozczarowani, skoro się spodziewali cudów o Crowleyu...
Obejrzałem ten film ze względu na Crowley'a i muszę powiedzieć że to nie
jest taki gniot jak mówicie. Nie wiem może tak mówicie ponieważ nic nie
wiecie o Crowley'u?? a może dlatego że jesteście "wierzącymi" na oślep
katolikami (chrześcijanami jak kto woli) i po prostu traktujecie takie
rzeczy jak okultyzm, a nawet metal (dla niewiedzących chodzi mi o
muzykę) jako bluźnierstwa (bo i tak kilku kumpli, koleżanek powiedziało
na temat filmu i na temat Aleistera). A może po prostu jesteście
zwykłymi dresami którzy widząc takie rzeczy jak okultyzm itp. mówicie od
razu "szataniści" (co jest niepoprawnym zwrotem)??
Zresztą mam to szczerze mówiąc w dupie mi się film podobał i nikt i nic
tego nie zmieni...
Pozdrawiam
Na koniec cytat (może niektórzy będą wiedzieli skąd):
"Bądź silny, o człowieku! Pożądaj, raduj się wszystkimi rzeczami zmysłów
i uniesienia: nie bój się, że jakikolwiek Bóg wyprze się ciebie za to."
Ja trochę wiem o Crowleyu i nie chce oglądać tego filmu. Ponieważ nie jest to biografia. Crowley był niezwykłym człowiekiem i prosi się o porządny film. Nie będę go gloryfikował ponieważ nie podoba mi się wiele rzeczy które robił, aczkolwiek czytając jego prace można wyciągnąć wiele ciekawych wniosków.
Śmieszy mnie słowo bluźnierstwo. Jest ono takie puste. Można naprawdę wsypać tu wszystko się chce. Satanistą to on na pewno nie był w odróżnieniu od czubka La Veya który uprawiał okultystyczne disco-polo, używał życia na maxa i dumnie nazywał się satanistą. Szkoda gadać.
Crowley był nieprzecietnym fiozofem, niepokornym i pzrcierajacym nowe sciezki. Zasłuzył na dobry film.
Na pewno jeśli powstanie to nie trafi do naszych kin :)
hmmm co do La Veya to mów jak uważasz gdyż jego szanuję tak samo jak
Crowleya. Czytając Biblie Szatana również można wyciągnąć wiele wniosków
ale zdaje sobie sprawę z tego że nie każdy ją przeczyta ze względu na
przekonania religijne, ja jestem ateistą więc przeczytałem ją z miłą
chęcią i szczerze mówiąc jakbym miał do niej teraz dostęp to
przeczytałbym ją drugi raz. Więc jak tylko wezmę wypłat to pewnie ją
kupie (z tym chyba problemu nie będzie).
jestem ateistą . nic nie wiem o Crowley'u ale po obejrzeniu tego filmu ... wybaczcie że nie jara mnie oglądanie faceta który sra komuś na biurko i ludzie z przerazeniem w oczach mówią że to jego wizytówka ... jestem fanem mocnego kina ale mocne kino dla mnie nie oznacza sranie i spuszczanie się na ekranie . to poprostu odrzucające .
mnie się nie podobało wogóle . i nie ze względu na religijne przekonania . tak jak mowilem - jestem Ateistą .
A ja jestem wierzący. Dlatego z pewnych względów szanuję Crowleya jako filozofa. Wierzący u mnie nie znaczy bynajmniej katolik. Z satanizmem się spotkałem i nie kupuję go w formie La Veya, on to robił z czystego hedonizmu, nie było tym głębszej myśli. Biblia szatana to niestety lekki bełkot. Radze poczytać co innego, głębszego. To są moje przemyślenia na ten temat. Koledze Wrobel_xD dopiszę że właśnie dlatego ten film nie wzbudza mojego zainteresowania. Sranie na biurko to najmniej ciekawy aspekt życia Crowleya, ale może ktoś się tym jara.