PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8848}
5,5 19 162
oceny
5,5 10 1 19162
3,2 5
ocen krytyków
Chopin. Pragnienie miłości
powrót do forum filmu Chopin. Pragnienie miłości

Jestem świeżo po obejrzeniu filmu i zwykle czekam z osądem parę dni. W tym przypadku jestem jednak pewna, że nic się nie zmieni. Film obejrzałam ze względu na konkurs o Chopinie, w którym ważna jest także filmografia. Moje pierwsze wrażenie to nieustanna irytacja. W tym utworze było naprawdę niewiele scen, które nie wywoływałyby u mnie pewnego rodzaju wewnętrznego poczucia złości. Myślę, że ten film powinien być zakazany dla wszystkich tych, którzy nie mają zielonego pojęcia o życiu i twórczości Fryderyka Chopina, ponieważ to co zrobił reżyser z jego życia jest jedna wielką parodią i kpiną. Jest to obraz żenujący, przedstawiający kompozytora jako wiecznie spragnionego seksu, egocentrycznego kompozytora, któremu nie ważne czy to matka czy to córka. W tym obrazie nie ma krzty pragnienia miłości, pod warunkiem, że przez ten tytuł reżyser miał na myśli miłość fizyczną (którego nawiasem mówiąc zwrotu Chopin nie cierpiał). Trudno mówić tutaj o rozbieżnościach z biografią, bo cały film jest jednym wielkim wykolejeniem. To co państwo widzicie na ekranach nawet w 1/100 nie jest Chopinem. Jest tylko nieudaną imaginacją reżysera.

Erisa

Zgadzam się w stu procentach. Przeczytałam o Chopinie mnóstwo książek, bo to mój ulubiony kompozytor od od ponad dziesięciu lat :), powoli zaznajamiam się z filmografią, ale ten film mnie załamał. Nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Może od typowo technicznej strony, gry aktorskiej etc. to nie było takie złe, nie znam się, ale przedstawiony tu Chopin to NIE był Chopin na pewno. Zrobili z niego jakąś maskotkę popędów seksualnych. Gdyby to jeszcze było w konwencji groteskowej, obśmiejmy kompozytorka etc., to by uszło. A tu ktoś nieobeznany może sobie pomyśleć, że Chopin naprawdę był tak żałosny - a to już będzie smutne.

Erisa

Ja rowniez, podpisuje sie pod tym co stwierdzono powyzej. Dokladnie tak samo odczuwalam irytacje w trakcie i nawet jeszcze po obejrzeniu tego filmu. Nigdy specjalnie nie zaglebialam sie w to jakim czlowiekiem był Chopin, ale gdybym miala sugerowac sie, li tylko tym obrazem... pewnie znienawidzilabym Jego osobe i nic nie byloby w stanie tego zmienic, nawet jego muzyka.
Postac przedstawiona w stylu wiecznego humorzastego chlopczyka pragnacego, by Swiat krecil sie tylko wokol Niego. Ukazany jako egoista, ktory nie mial potrzeby milosci, wrecz odwrotnie. Odebralam te postac jako nienawidzacego innych i zadreczajacego bliskich z chwilowymi tylko przeblyskami. Irytowala mnie rowniez postac G. Sand, ktorej obraz "chlopczycy" kobiety wyzwolonej, gryzl mi sie z tym jak wiecznie nadskakiwala Chopinowi. Nie pasowalo mi to do feministki absolutnie. Podejrzewam, ze i jej postac w tym filmie jest przerysowana i to ogromnie.
Tytul: "Chopin.Pragnienie milosci" nijak ma sie do tego jak Go przedstawiono w tym filmie.
Dla mnie porazka...
3/10 tylko muzyka ratuje ten film.

libro79

Mam problem z edycja dlatego do mojego postu postanowilam dopisac tylko ze wycofuje swoja ocene (3/10)
Postanowilam narazie sie wstrzymac, bo przeciez to ze postacie byly irytujace nie oznacza jeszcze, ze film jest fatalny. Kto wie, moze faktycznie Chopin, Sand, jej synek Maurycy byli tacy wlasnie w rzeczywistosci.
Jeden plus to, ze poczułam sie zmuszona do poszukiwan odpowiedzi na pytanie: "Jaki byl Chopin naprawde?"...

ocenił(a) film na 4
Erisa

Zgadzam się

ocenił(a) film na 2
Erisa

O, fajny wątek. Miło, że Panie powyżej wyraziły swoje zdanie, bo byłem ciekaw opinii osób, które znają życie Szopena na tyle, żeby sensownie się wypowiedzieć.

Nie jestem miłośnikiem muzyki poważnej. Szopena też nie, ale film mnie po prostu rozbawił. Byłem ciekaw czy ten rozkapryszony, niestabilny emocjonalnie koleś z ekranu to faktycznie był nasz Fryderyk. Widzę, że nie, w takim razie spokojnie można do tego filmu podchodzić jak do satyry, komedii. Chociaż film i tak słaby, bo aktorsko leży.

ocenił(a) film na 9
JFR

Panie w powyższych wpisach niestety nie mają racji. Film "Chopin. Pragnienie miłości" nie jest dosłowną biografią Szopena. Sam poznaję Szopena i jego muzykę od maleńkości i wiem, co mówię. Owszem, czasami zdarzało się, że Szopen bywał typem choleryka, to prawda. Poczytajcie choćby o perypetiach z fortepianem Pleyela wysłanego mu z Paryża na Majorkę, wtedy zrozumiecie. Ale to nie oznacza, iż Fryderyk zawsze był taki "wybuchowy". Natomiast seks wcale nie jest w tym filmie tak istotny, jak wiele z Was próbuje to sugerować. Zwróćcie proszę uwagę na ten aspekt w filmie "Błękitna nuta" A. Żuławskiego. To także film o Szopenie. Być może dostrzeżecie różnice.
Ważnych Kobiet dla Szopena w jego życiu uczuciowym było co najmniej kilka. Ten film to opowieść wyłącznie o jednym jego związku. Tym najdłuższym, z G. Sand. Ale uwierzcie mi, Fryderyk do każdego podchodził bardzo poważnie.
Choroba, brak majątku powodowały, iż nie udało mu się założyć upragnionej rodziny, choć bardzo tego chciał. A urywaną korespondencję z kandydatkami na żonę zatytułował... "moja bieda".

ocenił(a) film na 2
no__name

No przecież napisały wyraźnie, że ten film to gniot, a nie biografia. Ty też piszesz, że to nie biografia.

Więc o co chodzi?

ocenił(a) film na 9
JFR

Cóż warte jest słowo "gniot" w ustach ignoranta, który sam siebie m.w. w ten sposób definiuje?
A Panie na temat osoby/twórczości Fryderyka Szopena mają, jak sadzę, nie większą wiedzę od Pańskiej. Polecam zapoznać się z korespondencją Szopena. I choć to obszerny materiał, to zarazem minimum, by móc pozwolić sobie w temacie na jakąkolwiek opinię.



ocenił(a) film na 2
no__name

Czytasz sam siebie zanim klikniesz "wyślij"?

ocenił(a) film na 9
JFR

Jestem starszym człowiekiem. Nie przypominam sobie, bym pozwolił Panu zwracać się do siebie per "ty". Proszę to uszanować.
Nie można "czytać samego siebie", można co najwyżej przed opublikowaniem przeczytać raz jeszcze własny komentarz. Szkoda tylko, że na temat filmu nie chce Pan już rozmawiać.

ocenił(a) film na 2
no__name

Z przykrością zawiadamiam, drogi Panie, że jestem za cienki w uszach do rozmowy z tak wykształconym człowiekiem jak Pan o filmie, który uważam za - miejscami zabawny - gniot. Za cienki w uszach znaczy to samo co za głupi.

Mniemam, że oszczędzimy sporo czasu a być może i nerwów, gdy poprzestanę na tejże wypowiedzi mej jako ostatniej :).

Pozdrawiam serdecznie, bo mimo wszystko ma Pan dużo kultury, a w internecie to nie jest norma. Właściwie normą jest jej brak, chamstwo i znieczulica.

PS. - taka mała podpowiedź: internet nie szanuje wieku, a jedynie poziom wypowiedzi, więc nie ma sensu podkreślać ilości przeżytych wiosen. To nie ma żadnego znaczenia, dla nikogo. Bywa, że dzieci wypowiadają się jak dorośli, a dorośli jak dzieci. Tak na przyszłość :).

Erisa

ja ten film i Chopina właśnie tak odebrałem, jak rozkapryszonego, wiecznie niezadowolonego pajacyka i rzeczywiście , jego muzyka jest mi obojętna i nie rozumiem fenomenu Chopina, ale wolno mi , bo takie jest moje zdanie

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones