Z ciekawości można się zapoznać i nawet miejscami nieźle się bawić - jest krwawo i cały czas jest sieczka, ale za szybko pokazali potwora, który w dodatku wygląda zupełnie inaczej niż z opisów i rusza się strasznie sztywno i mozolnie, a filmie mówią, że jest cholernie szybki i zwinny. Efekty specjalne nawet nie są takie koszmarne - Chupacabra nie jest CGI i sceny mordowania też nie są komputerowe. Jedynie statek jest CGI, ale nie wygląda najgorzej. Muzyka jest nawet dobra, aktorstwo - zależy kto, niektórzy radzą sobie nieźle, inni niekoniecznie. Parę scen jest debilnych - dziewczyna bije się z potworem i daje mu radę, mimo, że nie imają się go pociski i kilku facetów nie może go utrzymać i parę minut wcześniej jak ta dziewczyna jest przywiązana bestia idzie do niej pół godziny i się na nią gapi, ale nie rzuca się, jak na innych - daje czas, żeby wszyscy się zlecieli i ją powstrzymali. Jest też trochę idiotycznych zachowań żołnierzy ;). Szkoda, że potwór nie tyka się pasażerów - chyba czworo tylko ginie, a szczególnie posmakował mu personel i żołnierze. Ciekawiej by było jakby jeszcze do kajut się zakradał.
ta dziewczyna jest przywiązana bestia idzie do niej pół godziny i się na nią gapi, ale nie rzuca się, może sie chupacabra zakochala? :D film rzeczywiscie troche tandetny ale nie byl taki zly
Odświeżyłem sobie ten film (tak, tak znowu na Pulsie, ale tym razem tym z numerkiem 2) i zdanie utrzymuje, źle nie jest, sieczka jak w "Piątkach 13", ale amatorką to zajeżdżało, zachowania żołnierzy idiotyczne, pasażer leży i potrzebuje pomocy, a wszyscy omijają go idąc gęsiego za bestią. Przy tej scenie z dziewczyną to zwykłe uproszczenie, gra na zwłokę, żeby odsiecz zdążyła nadejść.
Film jest jednak naprawdę wyjątkowy w swojej klasie (znaczy klasie Zet). Dlaczego? Otóż:
1) blondynka nie ginie jak większość blondi w tego typu filmach, a wręcz myśli i szybko kojarzy fakty;
2) bohaterowie czasem zachowują się wręcz sensownie, np. nie rozdzielają się (!), co jest ewenementem;
3) kapitan jest dobry i udaje mu się przeżyć;
4) agent-przystojniaczek nie dość, że nie ratuje sytuacji w pojedynkę, to jeszcze nie kręci z blondi!
Scenarzysta miał ambicje i przebłyski... świeżości?