Jak w temacie, wykorzystanie mastershota i ogólnie praca kamery buduje film. Bardzo subiektywny obraz, wszystko opiera się na dosadnym zaznaczeniu przedstawianego obrazu jako fikcji - od "teatralnych" dialogów i załamywania przestrzeni przez aktorów (scena z telefonem chociażby) aż po umieszczenie lamp w opuszczonym domu i dynamiczne światło.
Cieszę się, że nie pozwoliłem się zwieść negatywnym opiniom :)
Z tym mastershotem to nie tak do końca jak się rozpisują w internetach. Wprawne oko dostrzeże, w których momentach było cięcie. Na ten przykład: para wychodzi z knajpy z pełną flaszką Inferno. Wypijają po łyczku. Kamera robi szybki zwrot o 180 stopni. Pół flaszki wypite. Pędzą samochodem, pędzą, pędzą... Idą do domku - flaszka prawie pełna. A to tylko jakieś 10 minut filmu.
Była tam też mniej więcej taka scena:
Dzieciak mówi: "He'll get You!"
Max na to: "It?"
Rudy: "Rotcreep"
Ciekawe czy komuś się kwestie pochrzaniły :D
Mimo wszystko też się cieszę, że olałem te negatywne opinie przed oglądaniem. Właściwie to ten Twój komentarz o masterszocie mnie przekonał.
A jakby dodać do scenariusza trochę psychodelików to taki prawie Gaszparek :)