Rola Woodsa w tym filmie jest genialna! Sposób w jaki się wkurza na zdzieciniałego, wymuskanego aktorka jest naprawdę fantastyczny. Widziałem ten film już chyba z 3 razy (ostatnio kilka miesięcy temu ponownie) i ciągle mnie bawi. Scena w której udaje Susan to już w ogóle mistrzostwo. Nie wiem co prawda jak ekipa filmowa na planie dała radę i nie posikała się przy tym ze śmiechu, ale myślę że wszyscy mieli świetną zabawę robiąc ten film, bo widać że całą proukcja sprawiła przyjemność wszystkim. Efekt końcowy czyli to co dla widza - dobry a dla mnie nawet bardzo dobry czyli 8/10.
Fox też bardzo fajny, ale jego rola jest podobna do innych przez niego granych (oprócz "Ofiary Wojny" oczywiście).
Dla mnie jest to film do którego będę co jakiś czas wracal właśnie ze względu na Woodsa - jego miny, soczyste przeklinanie i zabawne wkurzanie się ;)

Susan parodiował Michael Fox akurat ubaw po pachy racja, rewelacyjna komedia do której chętnie wracam, rewelacyjnie zagrany przez aktorów, strzelanka na stacji metra wymiata i ten gumowy pistolecik Nicka :D Dobra na odprężenie po ciężkim dniu :)

Oczywiście masz rację Monisia ;-)
Chyba od śmiechu miałem łzy w oczach i mi się pomyliło.

Tak na marginesie, zastanawiam się z czego wynika fakt, że niektórzy aktorzy nawet jak ciężko przeklinają to jest to śmieszne a nawet wręcz urocze (że tak powiem), ale jakby dokładnie tą samą kwestię wypowiedział ktoś inny to by już takie nie było? Czy to kwestia aparycji aktora? A może ogólnego wrażenia stworzonego w różnych rolach i tym samym jakiejś subiektywnej oceny i wrażenia jakie on sprawia? Nie do końca potrafię sprecyzować….
Nie mniej film dla mnie dość szczególny. A do Michaela J. Foxa też mam sentyment ze względu oczywiście na "Powroty do przyszłości" (zwłaszcza 1)
Pozdr.

Nie zabrakło głupich scen (np. pościg na początku, gdy sobie stał na progu), ale film ma swój urok lat 90-tych. Również 7/10.