Tak to jego film, nie chodzi o rezyserie czy scenariusz bo tu może Ayer(a nie Bale) popisał się tak sobie ale o gre aktorska Christiana. Myśle, że wsród młodego pokolenia aktorów w Hollywood jest kilku powaznych kontynuatorów szkoły Lee Strasberga jak i Stanisławskiego, do tego grona po roli w Harsh Times zaliczam także Bale.