Miałam nadzieję, że nie zawiodę się mimo nieprzychylnych opinii i średniej oceny, ale muszę potwierdzić wszystkie negatywne oceny. Dawno nie miałam tak silnego poczucia zmarnowania czasu po obejrzeniu filmu i dawno główni bohaterzy filmu mnie tak nie denerwowali, szczególnie bohaterka. Te miny, gesty, akcja, sposób filmowania, sposób budowania napięcia, zgranie scen i rozwinięcie-tragedia. Końcówka coś tam wyjaśnia, ale co z tego?? Osobiście w 100% odradzam
Zgadzam się w całej rozciągłości. Kiepsko sfilmowane, kamerzysta chyba się spił albo zgubił okulary, bo ostrość ustawia się w niektórych kadrach na co sama chce. Główna bohaterka snuje się z idiotyczną miną srającego psa, chowa się pod meblami jak 3-letnie dziecko (dziw, że nie posikała się ani razu, tak się przeraża okropnie) i ogólnie zachowuje się, jakby cały mózg spłynął jej do cycków. Ja wiem, że horrory specjalizują się w głupich bohaterach i bohaterkach, ale ta lala przebija wszystkich. Histeryzuje od początku tak, jak w innych filmach nie zachowują się nawet ofiary morderczych wilkołaków z kosmosu! Tatuś umiera, a ona spaceruje pomału po piętrach i szlocha, nurkując co i raz pod stół albo łóżko, zamiast lecieć na pogotowie. Sprawia wrażenie jakiegoś niedorozwoju. Jej wujo zresztą drugi mądry. Oboje są tak durni, że miałam chęć ich udusić. Cały film zajmują widoki lśniącego łzami pyszczka lali (za dwie godziny tyle łez wylać, to chyba się odwodniła) i dekoltu większego niż drzwi wejściowe do domu. "Cichy dom" jest najzupełniej nudny. Nic, ale to absolutnie nic nie dzieje się aż do paru minut przed końcem. A to, co się dzieje, nie jest też porywające. A potem film się kończy. I dobrze. Uff. ;)