Jeden z największych zawodów roku. Wizualnie zachwyca przepięknymi zdjęciami Claudio Mirandy, muzyką Alexandre'a Desplata i scenografią, zawodzi za to pod względem fabularnym. Scenarzysta próbuje ubrać banał w życiową prawdę, z głównym bohaterem trudno się utożsamić (głównie przez drewnianą grę Brada Pitta. Szkoda, że Akademia zauważyła go za tę, dosyć średnią, rolę, a nie za tak genialne jak te w "Przekręcie", "Fight Clubie" czy "Tajne przez poufne"), końcówka to jeden wielki truizm, co nie zmienia faktu, że i tak się prawie z kumplem popłakaliśmy :P , momenty w szpitalu niezmiernie irytują, a scena z kolibrem przyprawia o atak torsji. Za to genialnie zostały skonstruowane liczne anegdoty - motyw z zegarem, kolesiem, którego uderzył piorun siedem razy, opowieści Murzyna czy scena ze sznurówką powodują ogromnego banana na ryju :) A moment z u-bootem to już w ogóle poezja. Aktorsko nieźle - Cate Blanchett, jak zwykle, na swym niesamowicie wysokim poziomie, Tilda Swinton również bez narzekań, natomiast dużą niespodzianką okazała się postać raczej mało znanej Taraji P. Henson, która jest po prostu przesympatyczna ;) Mimo średniego scenariusza i braku charakteru, zdecydowanie "Benjamina Buttona" polecam, gdyż ogląda się go bardzo dobrze, a Fincherowi na pewno wstydu nie przyniesie, mimo, że to jeden z jego gorszych filmów. 7+/10
W Przekręcie zagrał gorzej, nie przesadzajmy że tutaj tak słabo, na pewno nie na Oscara ale dobrze.
P.S. Jeden z najwiekszych zawodów roku ale ogląda się go bardzo dobrze i zdecydowanie go polecasz?
No to jak jest w końcu bo sam sobie zaprzecasz?
Ponieważ oczekiwałem filmu na min. 8+, przyznaję, że pozostawił mnie ze sporym niedosytem. A to, że jakaś produkcja zawodzi, to nie oznacza od razu, że jest kiepska. Co do Pitta - nie zagrał źle, ale ma masę lepszych ról na koncie. A ta z "Przekrętu" jest moją ulubioną, także nie będę się kłócić ;)