Cudowny i wzruszający film, genialnie zrealizowany, W OGÓLE nie nudny i z głębokim przesłaniem. Wybaczcie, ale nie rozumiem jak można powiedzieć, że film nudny lub głupi. Czasami to aż płakać się chce gdy widzi się dzisiejszego pozbawionego gustu widza -_-
Sorry koleś, jak rusza cię takie pretensjonalne,mainstreamowo banalne, bez jakiegoś głębszego przekazu kino, to ja tobie współczuję. Poza ty że dobrze zrealizowany, nie ma w nim nic dobrego. Płytki przekaz( przemijamy, no i co?, wszystko ma swój początek i koniec, ale dlaczego?, prawdziwa miłość pokona każdą barierę, po co?)- nie ma tu udzielonej odpowiedzi na żadne z tych pytań w żadnym głębszym sensie, w dodatku denerwująco słaba historia miłosna Daisy z Benjaminem, pełna sprzeczności i bez sensu. POdoobało mi się kilka fragmentów i nawet sie wciągnąłem, ale po seansie przyszło zastanowienie a co za tym idzie sporo wad filmu. Ode mnie idzie naciągane 7/10.
Twoje ulubione filmy to - Bękarty, Torino i klasyki kina które wszyscy znają panie mainstreamowo. "POdoobało" - serio?
Po wizycie w kinie (lubię Finchera) 8 się należała. Po odświeżeniu w domu - już 9. Świetnie zrealizowany, genialnie zagrany, jak zawsze u tego reżysera lekko przekombinowane, ale to jest urok jego filmów.
Spoko, też lubię Finchera, chyba najbardziej równego reżysera, bez żadnych filmowych wpadek- ścisła czołówka hollywood. W tym filmie problemem nie jest reżyseria tylko scenariusz, w którym gdyby nie przypadłość głównego bohatera nie było by nic nadzwyczajnego- ot, takie tam filmidło dla rozżewionych nastolatek o nieustabilizowanym kolesiu szukającym w swojej inności miejsca w życiu. Takich filmów powstało wiele, a ten nie wyróżnia się praktycznie niczym.
No nie wiem czo ty widzisz w filmach Finchera, że nazywasz je "lekko przekombinowanymi", każdy z nich to prosta, porywajaca widza historia(z wyjątkiem tego filmu). Moze i niektóre mają jakąś zapętloną akcję(np.Gra), ale to wszystko w granicach rozsądku i dobrej rozrywki.
Dla mnie obecnie główny nurt kina to żewne, bardzo patetyczne, grające na emocjach widza w dość prosty sposób filmy, często propagandowe, które od kilkunastu lat wygrywają główne nagrody filmowe. Nie mówię, ze wszystkie są złe, niektóre mi się wręcz podobały. Oglądam te filmy, bo są uważane za kanon kina, jednak moich ulubionych twórców takich jak Kubrick,Tarantino, Coppola, czy Scorsese nie można nazwać maintreamowymi. Więc nie wiem w czym tkwi problem.
Za dużo cytujesz pana z redakcji, który napisał tą swoją żałosną recenzję. Nie masz własnego zdania, posiłkujesz się innymi, uznajesz za autorytet, kogoś, kto nie ma pojęcia o prawdziwym filmie,zresztą ty też nie masz. U Finchera prosta i porywająca historia?! Ty chyba podziemnego kręgu nie widziałeś niemoto -_- Zresztą siedem też nie było jakimś banałem. A w tym filmie jest mnóstwo przesłań, a że ty nie potrafisz wyciągnąć ich to już Twoja wina. Ale najlepiej krzyczeć na cały świat, że film jest słaby, głupie usprawiedliwianie swojego imbecylizmu -_- A zresztą w tym filmie najbardziej liczyła się opowieść na podstawie książki, a to zostało zrealizowane doskonale, historia z Daisy i Benjaminem także była porywająca i autentyczna, a przemijanie życie to jedna z ważniejszych rzeczy nad którą należy się zastanowić i to miał na celu ten film. Nie można żyć bezmyślnie, trzeba czasami pokontemplować nad swoim życiem, nad tym, że wszystko przemija i że wiele rzeczy można lub powinno się zrobić zanim się umrze, tak jak Benjamin w tym filmie.
Jakoś nie specjalnie interesuje mnie dyskusja na twoim poziomie, gdyz ludzie którzy nie szanują zdania innych i swoje jedyne słuszne zdanie próbują wperswadować na siłę przez obrażanie rozmówcy nie są godni dyskusji ze mną.
NIkogo nie cytowałem, nawet nie czytałem tej recenzji, no ale widzę że ty wszystko odbierasz po swojemu. Żaden z filmów Finchera nie był skomplikowany dla ludzi o właściwym ilorazie inteligencji. Skomplikowane filmy robi Lynch, a nie Fincher.
Nigdzie nie krzyczę, nikomu nie próbuję wmówić mojej jedynej słusznej opinii, tak jak ty. Nie powiedziałem ze film jest słaby, tylko że jego naiwne przesłanie do mnie nie trafia, gdyz jest banalne, kiczowate i widziałem kilkanaście bardziej wartościowych filmów o tej tematyce.
A na przyszłość proponuję pójść na jakąś medytację albo coś i rozluźnić sie trochę, bo ja z twoim podejściem do życia długo bym nie wytrzymał. Wolę działać, nie kontemplować. Życie jest za krótkie, zeby ciagle powtarzać sobie ze wszystko przemija, bo w końcu faktycznie przeminie a ty nie zdołąsz nic w życiu dokonać. Dziękuje i pozdrawiam.
hahahahahahahahahaha masz talent kabaretowy, naprawdę ;) Ty za to teraz usiłujesz wszystkim zamydlić oczy tworząc osobę, którą nie jesteś. Po pierwsze nie jesteś inteligentny, nie oszukuj się, bo kiedyś się na tym przejedziesz. Po drugie nie kłam, bo ja stąd wiem, że kłamiesz, a to dlatego, że przepisałeś zdanie niemal w identycznie brzmiące co zdanie pana z redakcji. Po trzecie Fincher potrafi kręcić skomplikowane filmy (choć nie wszystkie), a o wysokim ilorazie inteligencji świadczy to, czy się to skomplikowanie zauważy czy nie. Ty poszedłeś na łatwiznę i najważniejsze rzeczy z filmu przepuściłeś, a żałuj, bo tak lepiej się ogląda, gdy analizuje się film rzetelnie. Po czwarte usiłujesz wszystkim wmówić swoją jedynie słuszną opinię, tak jak ja, tylko, że ja popieram to wiedzą a ty nakładaniem na siebie maski. Po piąte lepiej czasami pomyśleć niż działać chaotycznie bez zastanowienia, bo wtedy dzieją się złe rzeczy. Po szóste ja przynajmniej łokciem nicku sobie nie pisałem, jak nie masz dłoni to poproś kogoś z rodziny aby ci napisał ;)
Jak to jest, wymieniliśmy między sobą kilka postów, a już cię nie lubię. Nie szanuję ludzi, którzy piszą bezmyślne rzeczy przez internet, bo myślą że przykryją się płaszczykiem anonimowości i im wszystko wolno. Założę się że nie miałbyś odwagi powiedzieć mi tych zdań prosto w twarz, gdyż jesteś zwyczajnym tchórzem, któremu sprawia satysfakcję obrażanie innych na forum.
Zastanówmy się, czy zbieżność moich zdań z tym panem redaktorem(czytałem jego recenzję przed chwilą i, faktycznie jest dość podobna, zauważyłem jedną zbieżność- on też użył słowa "maninstream") to wystarczający przyczynek do zarzucenia mi kłamstwa. To tak samo jakbyś zarzucił plagiat partii PJN bo część jej programu wyborczego jest zbieżna z programem PiS-u. Tak to juz jest na tym świecie, że zdarzają się zbieżne poglądy, zresztą widzę że na tym forum znajduje się więcej osób o podobnym postrzeganiu CPBB.
Problem w tym, że ja również wyłapałem całe przesłanie tego filmu, wszystko to o czym napisałeś, tylko było to zaserwowane w tak banalny sposób, tak łzawy i kiczowaty, że nie wywołało większej refleksji. Nie zamierzam się tu z tobą sprzeczać, mówię tylko to co myślę- nie oczekuję akceptacji i przyjęcia mojego zdania przez innych, tak jak ty i nie krzyczę na cały świat: "on mówi inaczej niż ja myślę więc jest debilem".
PS.Wiesz co cechuje mężczyznę? To że kieruje się zdrowym rozsądkiem, a nie emocjami. Ty tego rozsądku nie masz za grosz..
Ty również nie masz tego rozsądku i myślę, że to ty byś nie był w stanie powiedzieć tego co mówisz prosto w twarz. Nie zapominaj,że ty też jesteś anonimowy i także przykrywasz się "płaszczem" anonimowości. Nie mów o drugim źle, skoro każdego na tym forum to także dotyczy, Ciebie także :)
Trochę wkurzone dziecko, ale sporo racji w swoim wywodzie ma jaroslaw. Dlatego tylko dodam - jeśli Tarantino nie jest reżyserem mainstreamowym to zaprawdę powiadam Ci - błądzisz synu. Problem jest w tym, że czynisz zarzut mainstreamowo banalnym filmom...
No tak, moze i masz po części rację, ale 1) Tarantino stworzył obecnie jeden z głównych nurtów w kinie i to duża część artystów wzoruje się na nim- on jest pionierem w swoim postrzeganiu kina. 2) Chyba nie zarzucisz mu ze jest twórcą banalnym 3) Banał nie zawsze idzie w parze z mainstreamem, tak jak w CPBB.
Dam sobie spokój, bo samo słowo mainstream i hipster mnie irytuje (zarówno za jak i przeciw tym zjawiskom).
A ja się z Tobą zgadzam. Film o przemijaniu i co? (Spojler!!) Jeżeli ludzie się kochają to są ze sobą bez względu na wszystko, a nie zostawiają partnera przy pierwszej nadarzającej się okazji. Sorry, ale denerwuja mnie typowo cierpiętnicze historie typu "o jej, ja muszę cię zostawić, muszę być zawsze nieszczęśliwy i będę cię kochał ale z daleka, bo tobie będzie lepiej beze mnie, ja wiem lepiej co dla ciebie lepsze". To ma być łzawa historia? Ludzie sami decydują o swoim szczęściu. Oboje szli mimo wszystko w jednym kierunku, ku śmierci. Ale przed nią mogli przeżyć razem jeszcze wiele długich i szczęśliwych lat. Też sądzę, że to strasznie naiwny wątek.
Mam podobne zdanie, film ciekawy i bardzo wzruszający. Poryczałam się na nim, oj poryczałam. Film pokazuje, że wszystko kiedyś przemija, czasu nie da się zatrzymać, jednak mimo wszystko można kochać kogoś cały czas. Film piękny, jeden z moich ulubionych.