Tak, wiem, że ten film ma mnóstwo zagorzałych przeciwników, wiem, że wielu uważa go za ładną wydmuszkę, wiem, że w ich oczach to najsłabszy film Finchera, ale ja i tak zawsze będę go uwielbiać. Dla mnie to przede wszystkim opowieść o życiu i problemach, z którymi musi się zmagać każdy normalny człowiek. W końcu Benjamin Button to jeden z nas, człowiek jak każdy inny, nawet przy swej dziwności. I jak wszyscy ludzie będzie on musiał wiele przejść, zmagając się jednak z zupełnie innymi emocjami, inaczej spoglądając na świat. Każdy element scenografii zdaje się skrywać tajemnice nadającą się na oddzielny film, prześlicznie wglądają kadry, a gdy dodamy jeszcze świetną muzykę Aleksandra Desplata, wychodzi nam film nie tyle piękny, co wręcz magiczny. To po prostu doskonała baśń dla dorosłych.
"opowieść o życiu i problemach, z którymi musi się zmagać każdy normalny człowiek" - tego to rzeczywiście, w żadnym filmie nie ma :d Co do muzyki, to ja jej ani raz nie usłyszałem w filmie, przeleciała przeze mnie jak śniadanie i tyleż z niej pamiętam. Jak dla mnie ten film to ubogi brat bliźniak Forresta Gumpa, dużo wypowiedzianych frazesów nie zrobią z niego czegoś niezwykłego, dla mnie "ciekawy przypadek(...)" to Cohelo wśród filmów. "Każdy element scenografii zdaje się skrywać tajemnice nadającą się na oddzielny film" chętnie bym poczytał o kilku przykładach, bo już mało co z filmu pamiętam, a oglądałem go wczoraj.