Nie wybaczę Fincherowi tego filmu. Właśnie skończyłem oglądać i niestety, jestem potężnie zawiedziony. Zgodzę się, jest to film piękny wizualnie (zdjęcia! kostiumy! scenografia! muzyka! charakteryzacja!), opowiadający dosyć ciekawą, zajmującą historię. Fakt, jest dobrze zagrany, poprawnie wyreżyserowany, zgrabnie opowiedziany, a po seansie do nadchodzą chwile refleksji...
Jednak największym zarzutem jest to, iż ten film nie posiada duszy. Oglądając zwiastun, czy czytając synopis oczekuję się prawdziwego filmowego przeżycia, czegoś co dogłębnie poruszy, dotknie. Niestety, w tym pięknie wykonanym produkcie zabrakło tego, co jest najważniejsze - emocji. Sama historia chwilami zbyt wydłużona (sądzę, że wątek Swinton był niepotrzebny), a główny bohater nie ma w sobie niczego, co mogłoby w jakikolwiek sposób nas przejąć, zaintrygować, czy zwyczajnie - poczuć sympatię.
Zawiedziony jestem strasznie. Po takich filmach jak ten, oczekuję znacznie więcej, niż Fincher był w stanie nam zaserwować. I tak, największe zarzuty mam właśnie związanego z jego osobą - zabrakło pasji i serca.
Aż serce boli, co za film mógłby powstać, gdyby na stołku reżyserskim zasiadł np. Tim Burton, czy chociażby Terry Gilliam...
6,5/10
Nie chce mi sie komentować, ale mylisz sie, albo zle postrzegasz ten film.
'Aż serce boli, co za film mógłby powstać, gdyby na stołku reżyserskim zasiadł np. Tim Burton....'
Powstałby "Big Fish"
Przy całym szacunku dla twórczości Burtona, ale w jego reżyserii z tego filmu wyszłaby jeszcze bardziej cukierkowa bajeczka.
"główny bohater nie ma w sobie niczego, co mogłoby w jakikolwiek sposób nas przejąć, zaintrygować, czy zwyczajnie - poczuć sympatię"
?? co jak co ale po takiej historii na pewno bohater intryguje i czujemy do niego sympatię..
a wedlug mnie film posiada dusza i wszystko, tylko ty masz jakies stare zawilosci z reżyserem i dlatego tak slabo, podkeślam SLABO, oceniles ten film. Bo edlug mnie najmniejsza ocena to 9/10
po twojej wypowiedzi wniosek jest: Fincher jest be i dlatego 6,5, a jaby byl Butron bo go lubie to by bylo wiecej. nie patrz na rezysera bo to gówno znaczy. znaczące jest to co ten film ze sobą niesie.
Pauleta:
Benjamin oprócz niezwykłego przypadku, którym obdarzył go twórca, nie ma w sobie nic, co sprawiłoby jakąkolwiek dlań sympatię. Jest bezpłciowy i bez osobowości, charyzmy być może dlatego nie wzbudził MOJEJ sympatii.
Avast:
"stare zawiłości z reżyserem"... wręcz przeciwnie, bardzo lubię Finchera, niezwykle doceniam o jako twórcę takich filmów,jak "Podziemny krąg", czy "Zodiak". Owe filmy były wyreżyserowane przez pana rezysera znakomicie, miały określoną wizję artystyczną, a tej wg mnie Buttonowi zabrakło.
Poza tym Finchera cenię tak samo, jak Burtona. Niestety, nawet najlepszym zdarzają się pomyłki. Czy 'Button' jest taką pomyłką Finchera? Nie sądzę, może za mocne słowa, jednakże nie ulega wątpliwości, że szczytem możliwości również nie jest.
I owszem, patrzę na to, co ten film niesie. A według mnie niesie zbyt mało - emocji, wzruszeń itd.
"Twoj nick mowi wszystko. Tim jest cacy reszta be." - śmieszna jest Twoja interpretacja mojego nicku, tym bardziej, że nie ma ŻADNEGO związku z osobą Burtona...
haha żartujesz sobie?no ale cóz kazdy ma prawo miec swój komentarz swoja interpretacje
Tim, darzę Ciebie jak i innych użytkowników tego serwisu szacunkiem. Jednakże Twoja opinia, własnie nie własna, po prostu drażni, ale i bawi. Tim Burton jest reżyserem zupełnie innym. Uważam, tak jak chyba zdecydowana większość nas wszystkich, że David Fincher jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym współczesnym reżyserem. Jego filmy zawsze mają duszę, są także wyjątkowe wizualnie, ale przede wszystkim mają wyraziste postaci, które zawsze pozostawiają po sobie znak w pamięci.
Nikt, tylko Fincher mógł wyreżyserować ten film. Oglądałem "Milk" i "Slumdog", i spośród tych trzech, najlepszy zdecydowanie jest właśnie "Ciekawy przypadek...".
Dlatego nie zgadzam się z Twoją opinią. Nie do końca.
Pozdrawiam
ależ i ja darzę ogromnym podziwem Finchera. i ja zgadzam się, że jego filmy, "są także wyjątkowe wizualnie, ale przede wszystkim mają wyraziste postaci, które zawsze pozostawiają po sobie znak w pamięci" - dokładnie czuję to samo po kolejnych seansach "Siedem", "Zodiak", czy pozostałej filmografii. Może zbyt pochopnie operujesz tytułem "najlepszego współczesnego reżysera", jednak zgadzam się i powtarzam - Fincher i w mojej opinii jest znakomitym twórcą. Niestety, zachwyty nad poprzednikami nie pozwalają mi cieszyć się jedynie sprawnym rzemiosłem, którym dla mnie jest "Ciekawy przypadek...".
zaryzykowałbym nawet i stwierdzenie, że jest to jedynie smaczna przystawka zgotowana na potrzeby oscarowej gorączki...
ja sie z toba zgadzam, ogladalem go, jest piekny, ale 9 nie postawie. chwytal za serce, ale w takich momentach w ktorych... no po prostu musial chwytac.
stawiam solidna 8
No i po zdjęciu przy moim profilu pewnie zostanę osądzony podobnie jak Tim i powiecie, że krytykuję Finchera, bo przywiązałem się do jego wcześniejszych filmów. Od razu mówię, że to nieprawda. Dla mnie to kto reżyseruje nie ma większego znaczenia, chociaż w każdym poszczególnym filmie widać rękę danego reżysera. Może i gdyby Burton był autorem tego filmu, miałby on lepszy klimat, a może zmieniłby się w zbyt cukierkową historię, jednak oceniam film takim jaki jest, czyli pod reżyserią Finchera, co jak mówiłem nie zmienia mojej subiektywnej obiektywności(bo innej nie ma;)). Co więcej paliłem się, by obejrzeć ten film. Historia jest zwyczajnie przydługa. Czasami ma się wrażenie, że ta "oryginalność" głównego bohatera nijak nie czyni jego życia bardziej bogatym w ciekawe wydarzenia niż życia przeciętnego człowieka. Przynajmniej nie na tyle, by robić z tego 2,5h filmu;)
Ja się zawiodłem na Fincherze, moim zdaniem po 7 i Fight clubie już nie zrobił dobrego filmu ale mam nadziej że pokaże dawną klasę.
zgadzam się z założycielem tematu...
od razu zaznaczam, że bardzo lubię pitta i dla mnie pokazał naprawdę klasę w fight clubie, 12 małpach, babelu itd ... ale w tym filmie nie pokazał nic. Nie wiem czy scenariusz nie pozwalał, czy tak miało być, ale cały film był praktycznie zagrany tą samą mimiką twarzy (film na N.Cage'a ;])
co do filmu ciekawy pomysł, ale się dłuży i jak dla mnie mało egzystencjalnych rozważań, a więcej opowieści miłosnej ...
Nie zgadzam się z tobą. Moim zdaniem na siołę szukasz wad. Wszystko co wymieniłeś "...zdjęcia! kostiumy! scenografia! muzyka! charakteryzacja!), opowiadający dosyć ciekawą, zajmującą historię. Fakt, jest dobrze zagrany, poprawnie wyreżyserowany, zgrabnie opowiedziany, a po seansie do nadchodzą chwile refleksji..." To najszczersza prawda.
Ale! Brak duszy?!? Przeciąganie tej histroii?!? Myślę że włąsnie o to chodziło. Pokazanie kogo Benajmin spotkał na swojej drodze, z kim miał do czynienmia bo to go przecież kształtowało jako młodego-wiekiem- cżłowieka.
Pasja i serce reżysera! ha, oczywiście że była. Zresztą mówiąć że jest poprawnie wyreżyserowany zaprzeczasz samemu sobie!
Gdyby Burton reżyserował ten film, oj mój drogi. Ja burtona Lubie podziwiam... ale gdyby on wziął się za kręcenie tego filmu to Benjamin trafiłby na osiedle wyidealizowanego społeczeństwa a tancerka grała by Helena Bohnam Carter.
Burton po ostatnim filmie, "Sweeney Todd", stracił uznanie u wielu jego sympatyków, niekoniecznie jednak na filmwebie...
Cenię także Burtona, ale z czałym szacunkiem do jego oddanych fanów, nie zrobiłby lepszego filmu.
Masz rację, Tim. Ale przyznasz mi rację, iż D. Finchera określać można mianem "wyjątkowego reżysera".
Pozdrawiam =)