Brad Pitt gives a bravura, Oscar-caliber turn in Fincher's epic yet lyrical tale, which bears resemblance in structure and magical realism to Forrest Gump (both penned by Eric Roth) without resorting to that film's simplistic morality and sentimentality.
jedna opinia, może być dobre kino...
Jest już więcej recenzji. Mało kto się zachwyca, większość nazywa ten film co najwyżej dobrym. Oscary odchodzą w siną dal ;P I tak pewnie nie było szans przy "Revolutionary Road". Biedny Finch :(
Jeśli ten film nie zdobędzie jakichś poważniejszych nominacji (poza tą dla Brada) to już chyba nigdy Akademia nie doceni dokonań Finchera. Bądźmy dobrej myśli, zapowiada się i tak ciekawie.
Najpier czekałem na Zodiaka który miał jego wczesniejsze dokonania i w pewien sposób to zrobił bo zodiak okazał sie filmem wysmienitym a Fincher pokazał że jako rezyser stał sie jeszcze lepszy mimo znakomitych recenzji obraz został praktycznie olany z tego co mi wiadomo dostał tylko jedną nagrodę dale najlepszego reżysera od krytyków z Dublina reszta to tylko jakieś nominacje. Tak więc po tym projekcie obiecuję sobie naprawdę wiele oraz to że Fincher zostanie dostrzeżony przez Akademików bo jak nie teraz to kiedy...
Jak patrzyłem na fotki Finchera, to gościu trochę się zestarzał - siwa bródka i ogólnie postarzały nieco wygląd. Nie podejrzewam raczej, aby tak stresował się za sprawą braku nominacji do Oscara;)
Nominacje do Satelit (które nieraz pokrywają się z Oscarowymi) ogłoszone i nowy film Finchera nie dostał nominacji w żadnej ze znaczących kategorii...
bo 2007 to rok wyjatkowo dobrych filmow i ciezko bylo temu Zodiacowi.. poza tym, wczesna premiera tez nie sprzyjala nagrodom i nominacjom.
zgodzę się tu z druidem
przy takich filmach jak ''Aż poleje się krew'' i ''To nie jest kraj dla starych ludzi'', ''Zodiak'' nie miał szans.
druid ma rację ... mimo to szkoda za to z Albertino nie do końca mogę sie zgodzić gdyż Satelity mają to do siebie że często wyróżniają filmy które potem niezbyt sie liczą w wyścigu o główne nagrody albo też nie wyróznia tych filmów które zdobywają wszelkiego rodzaju laury np.
- w poprzednim roku jedna nominacja dla Aż poleje się krew
- w 2005 r. nagroda za najlepszą rezyserię dla Pasji
- czy w 2007 r. 5 nominacji dla Świadka bez pamięci
Można podawać inne przykłady jednak największe znaczenie będą miały nominacje do Złotych Globów wtedy sie okaże kto na co może liczyć. A ja dalej będę trzymał kcikuki za Finchera...
Ale nic by się złego nie stało, gdyby Zodiak otrzymał parę nominacji. Fakt, to gorszy film od Aż poleje się krew i To nie jest kraj dla starych ludzi, ale i tak zalicza się do ścisłej czołówki 2007 roku.
Zgadzam, się - często Satelity różnią się od Oscarów, ale chyba i tak zgadzają się ostatnio częściej niż Złote Globy ;)
w ogole wkurza mnie ten oscarowy sezon.. w zeszlym roku juz dawno na fw pojawil sie artykul o 25 filmach, ktore beda walczyc o poszczegolne nagrody/nomicje.. teraz prawie wszyscy czekaja z premierami do konca grudnia i pewnie nie obejrze nawet polowy waznych filmow przed gala, szkoda... z drugiej strony, nie slyszalem jakichs zbiorowych zachwytow nad jakims filmem, co w zeszlym roku bylo dosc powszechne.
nie wydaję mi się żeby coś w tym roku zbliżyło się poziomem do dwóch ARCYDZIEł z roku poprzedniego. Chociaż obejrzymy zobaczymy, Revoluitionary Road, Button i Wrestler to chyba najmocniejsze pozycje.
A ja sie nie zgodze z druidem:)
Wg krytyki amerykanskiej Zodiak byl trzecim filmem roku w Stanach (pierwsi Coenowie, drugi Anderson). Oznacza to ni mniej ni wiecej:) ze wyprzedzil w notowaniach chocby Juno, ktory to film nie dosc ze dostal troche nominacji, to chyba cos jeszcze zgarnal - Zodiak natomiast nie zdobyl nawet jednej nominacji. Nie twierdze, ze rankingi krytykow maja byc wyznacznikiem ktory film zdobedzie nagordy, ale - jakos w przypadku Coenow, Andersona itd lista ta przelozyla sie na faktyczne laury. Wyjatkiem jest tylko Zodiak. Trzecie miejsce w kraju i - zero uznania ze strony przemyslu? Mozna by ten paradoks nazwac - odwolujac sie do ostatniego filmu Fincha - Ciekawym (czy predzej intrygujacym) przypadkiem nie tyle Zodiaka, co Davida Finchera:)
Wydaje mi sie, ze Akademia "nie lubi" Finchera (pamietacie katorgi Spielberga? Zanim dostal pierwszego Oscara byl nominowany, yyy, ze 3 razy? Plus oczywiscie w koncu dostal nagrode za najciezszy "gatunkowo" film w swej karierze). Oczywiscie z Fincherem sytuacja ma sie troche inaczej. Tworzy on, jakby sam powiedzial zapewne, uncomfortable movies/films, a takie nie zyskuje uznania u "akademikow".
Mysle jednak, ze przyczyna awersji akademikow do Finchera tkwi nie tyle w, powiedzmy, tematycznej zawartosci jego filmow, ile w sposobie ujecia danego tematu. Nie do konca chodzi mi tu o styl. Chodzi o to, jak Fincher obraca materialem wyjsciowym, ktory, przefiltrowany przez jego "artystyczna osobowosc":) nabiera (z braku lepszego slowa:P) - dziwnosci, udziwnienia, innosci.
Fincher niemilosiernie, bezlitosnie i bez szacunku:) wykreca szablony gatunkowe, sam gatunek, moim zdaniem, przenoszac poziom wyzej (ok, za wyjatkiem Azylu:P) Jest on, moim zdaniem (znow:P), tworca nowatorem. A to jest nie w smak Akademii, ktora rzadko preferuje "nowe", z reguly wywyzszajac "stare". Nie mam jednak na mysli tego, ze Zodiak byl dzielem na wskros oryginalnym, podczas gdy filmom Andersona i Coenow oryginalnosci brakowalo.
Nie wiem jak pozostali forumowicze, ale co by nie mowic o dzielach Andersona i Coenow, ktore zebraly najwieksze laury - trudno mi uciec od wrazenia, iz niosa one ze soba do pewnego stopnia poczucie, hmm, "starosci", "umierania", "odchodzenia", "odwrotu". Jak dla mnie bardziej do ich opisu adekwatnym slowem bylby "klasyk" (juz samo pojecie jest nacechowane pewna "starczoscia":P) niz "novum" (ktore za to mozna bylo odniesc swego czasu do Siedmiu, Podziemnego czy, jak mysle, Zodiaka).
Poza tym - chociaz nie twierdze, ze Akademia nie lubi obrazow gatunkowych - trudno o klasyfikacje To nie jest kraj dla starych ludzi czy Az poleje sie krew. Najbezpieczniej byloby je ujac jako filmy autorskie. Zodiak tez nie jest czysty gatunkowo, ale latwiej, od powyzszych obrazow, rozpatrywac go w perspektywie gatunkowej. Przy czym, jak wspomnialem powyzej, film igra ze schematami, jawi sie jako "odmieniec" - a to nie jest w smak Akademii, jak i widzom zreszta (porazka kasowa Zodiaka w USA).
Mysle poza tym, iz kino tzw. autorskie moze sobie pozwolic na wieksza "frywolnosc", przy czym kino gatunkowe ogranicza do pewnego stopnia swobode. Jesli filmy Andersona i Coenow koncza sie "zawieszeniem", "nagle", pozostaja w jakims stopniu otwarte - to bierzemy to z calym dobrem inwentarza ("a, to jest glebokie, to na pewno cos znaczy, trzeba sie doszukac znaczenia, musze przemyslec ten film, bla bla bla:P) Natomiast jesli Zodiak konczy sie rowniez zawieszeniem (wg mnie film nie okresla jednoznacznie kim byl morderca) - to podnosi sie larum: ale jak to, to kryminal, to po co to sledztwo, nie wyjasnili, bla bla bla. A tymczasem, w tej konkretnej technice, Fincher jest podobny Andersonowi i Coenom - tyle tylko, ze tworzy na trudniejszym gruncie; realizuje swoje kino autorskie na glebie gatunkowej, stad wystawia sie na ataki - podejmujac konwencje i igrajac nia "naraza sie" widzom. I niechec Akademii.
Plus - Fincher jest w zasadzie, w porownaniu do tuzow jak Spielberg, Scorsese itd. rezyserem "na dorobku" (nawet w porownaniu do Coenow czy Andersona - Fincher jawi sie jako tworca filmow - jak sam o sobie mowi - "malych", thrillerow). Kolejny plus: nie moze tak swobodnie obracac materialem filmu jak Coenowie, ktorzy sa w mniejszym czy wiekszym stopniu niezalezni. Fincher uwiklany jest w cala machine "fabryki snow" i jej zaleznosci(przypomniec tylko wystarczy, ze Zodiac i Benjamin to projekty zrealizowane back-to-back, czyli na umowie kontraktu na obydwa filmy - jakos ciezko mi sobie wyobrazic sytuacje, zeby Anderson czy Coenowie musieli takie konktrakty zawierac z wytworniami - chyba ze sie myle, to prosze mnie poprawic).
Tak czy owak, wydaje sie, ze Zodiac nie znalazal uznania, poniewaz byl zbyt "inny" od swej gatunkowej formuly - a jednak za bardzo gatunkowy jak na kino autorskie.
Skoro jednak Akademia raczej niechetnie przyznała nominacje czy nagrody filmom gatunku (choc wlasciwie ograniczam sie w rozwazaniach do roku 2007 i mowie o tych naj:) to skad prymat Juno w oczach Akademii, wbrew listom krytykow, nad Zodiakiem? Byc moze stad, iz film ten nie lamie kregoslupa regulom gatunkowym. Jest bardziej swojski:) Plus - mozna go interpretowac w perspektywie gatunku prawdopodobnie najbardziej ukochanego przez Akademie - melodramatu (Juno jako melodramat macierzynski lub/plus komedia romantyczna - ktora to podstawe swa znajduje nie w gatunku komedii, ale formule melodramatu wlasnie).
I dlatego Benjamin ma szanse, jako pierwszy film w dorobku Finchera, wybic rezysera w panteon nagradzanych i powazanych "oficjalnie" przez przemysl. Filmu nie widzialem rzecz jasna, moge tylko spekulowac, jak bardzo/czy w ogole Fincher ruszyl skostniala formule melodramatu "do przodu" (jak to czynil z gatunkami w poprzednich filmach). Jednakze juz sam pomysl wyjsciowy - ten bohater "mlodniejacy":) - jest w jakis sposob wlasciwy fincherowskiemu "udziwnieniu". Byc moze trafi w gusta akademikow nie tylko z powodu swej proweniencji gatunkowej (o ile niezbyt wywroconej:) - ale i z tego samego powodu, ktory przyczyznil sie do sukcesu To nie jest kraj dla starych ludzi i Az poleje sie krew. Byc moze bedzie to pierwszy film Finchera, ktory akademicy zaakcpetuje, poniewaz ich pierwszym wrazeniem po projekcji bedzie - nie "novum" - ale "klasyk".
Dobra, skonczylem:P
lukepp gratuluje cierpliwości i dobrego tekstu :) z którym przynajmniej w większości mogę sie zgodzić :) za to drodzy państwo nowy film Finchera otrzymał 2 pierwsze nagrody od National Board of Review : dla najlepszego reżysera i nalepszy scenariusz adaptowany oprócz tego znalazł sie na liście 10 najważniejszych filmów 2008 r. tak wiec oby tak dalej :)
Aha i skąd ten pomysł, że "Zodiac" był trzecim najlepiej recenzowanym filmem ubiegłego roku? Zobaczcie sobie na rotten tomatoes - co najmniej kilka filmów (nie licząc No Country i There Will Be Blood) było ocenianych wyżej.
Z RT:
Zodiac - śr.ocen: 7.6/10 i 89% recenzji pozytywnych
Dla przykłądu filmy oceniane wyżej:
Michael Clayton - śr.ocen 7.7/10 i 90% recenzji pozytywnych
wyżej wymieniane Juno - śr.ocen 8.1/10 i 93% pozytywnych
Gone Baby Gone - śr.ocen 7.7/10 i 94% pozytywnych
Powiedzmy, więc, że "Zodiac" był w pierwszej dzesiątce, bo o pierwzszej trójce raczej nie ma mowy ;)
nie przesadzajmy z tym wychwalaniem Zodiaca i tezami, ze niby taki nowatorski.. "Gosford Park" tez wylamywal sie poza konwecje kryminalu, a Oscara za scenariusz i pare nominacji dostal.. Jezeli chodzi o Finchera to zdecydowanie najbardziej cenie "Se7en". Swietny thriller, swietnie opakowany i do tego polaczenie z przekonujacym portretem NYC i z takim wspolczesnym, kontrowersyjnym, acz powalajacym misterium, rewela...
Jezeli chodzi o rok 2007, to dosc sporo filmow ocenilem wyzej od "Zodiaca".. Jezeli chodzi o takie, ktore mialy szanse na Oscary, badz nominacje to wspomne o:
- "There will be blood"
- "No country for old men"
- "Motyl i skafander"
- "Ostroznie, pozadanie"
- "Paranoid Park"
- "I'not there"
- "Zabojstwo Jessego Jamesa..."
- "Juno"
- "Eastern Promises"
- "Before the Devil Knows You're Dead"
- czy "Sweeney Todd"
znalazloby sie tez sporo filmow, w ktorych Amerykanie nie maczali palcow..
Angielska wikipedia:
Only two 2007 movies appeared on more critics' top ten lists than Zodiac (No Country for Old Men and There Will Be Blood).[37] Some of the notable top-ten list appearances are:[38]1st - Joshua Rothkopf, Time Out New York
1st - Desson Thomson, The Washington Post
1st - Benjamin Crossley-Marra, ioncinema
2nd - Mike Russell, The Oregonian
2nd - Nathan Lee, The Village Voice
2nd - Wesley Morris, The Boston Globe
3rd - Nathan Rabin, The A.V. Club
3rd - Scott Tobias, The A.V. Club
3rd - Film Comment[39]
4th - Scott Foundas, LA Weekly
5th - Philip Martin, Arkansas Democrat-Gazette
6th - Empire
6th - Lisa Schwarzbaum, Entertainment Weekly
6th - Lou Lumenick, New York Post
7th - Richard Roeper, At the Movies with Ebert & Roeper
7th - Glenn Kenny, Premiere
7th - Keith Phipps, The A.V. Club
9th - Marc Mohan, The Oregonian
9th - Noel Murray, The A.V. Club
9th - Ty Burr, The Boston Globe
10th - Claudia Puig, USA Today
10th - Liam Lacey and Rick Groen, The Globe and Mail
10th - Owen Gleiberman, Entertainment Weekly
10th - Rene Rodriguez, The Miami Herald
Może na RT to inaczej wygląda, ale ta lista wcale nie brzmi mniej przekonująco ;)
To, że się pojawił na wielu "topach" krytyków nie oznacza, że był przez nich aż tak wysoko oceniany. Mógł się często pojawiać na 10 miejscu i to już wystarczy ;) A nowatorski to "Zodiac" nie jest na pewno, nowatorskie w pewnym sensie były "Siedem" i na pewno "Podziemny krąg", ale nie on.
Fakt nowatorski na pewno nie, ale jak dla mnie jest kwintesencją gatunku, zbiorem tego co w nim najlepsze (Czy tylko mi kojarzył się z Wszystkimi ludźmi prezydenta?). Na pewno nie będę obiektywny, bo mało który film w ostatnich latach tak idealnie trafił w mój gust. Nowatorski to ma szansę być Benjamin Button (pierwowzoru jeszcze nie czytałem, ale fabuła nie brzmi typowo ;))
W sumie pare tematow sie pojawilo, wiec nie wiedzialem pod czyja wypowiedz sie podpiac - "podpinam sie":) zatem tu.
Kliński - dzieki:) Rowniez trzymam kciuki za Finchera i pozytywnie mnie zaskoczyla nagroda National Board Review dla niego.
Gdzie Zodiak byl trzeci? Tu: http://criticstop10.com/ . Oczywiscie jest to chyba tzw. fanowskie (hobbystyczne) zestawienie, ale autor wykazuje przy kazdym tytule filmu ilosc list, na jakiej znalazl sie dany film oraz ile razy pojawil sie na pierwszym miejscu. Zodiak, jako trzeci film w zestawieniu, mial 27 pierwszych miejsc (wiecej niz Juno, Motyl i cala reszta na liscie). Wiec niekoniecznie "blakal" sie kolo srodka czy kolo "dziesiatek" (choc zostal "zdeklasowany" przez Coenow - 90 pierwszych miejsc, i Andersona - 63...).
Swoim postem pilem wlasciwie do wypowiedzi druida, ktory mowil, ze Zodiac nie mial szans przy takich filmach jak Az poleje sie krew i To nie jest kraj dla starych ludzi. Moim celem nie bylo udowadnianie ze Zodiak jest lepszym filmem od wspomnianych wyzej i to Fincher powinien triumfowac - tylko to, ze Zodiak wcale nie jest gorszy:) Oczywiscie, Coeni i Anderson na liscie zdeklasowali "rywala". Nadal jednak Zodiac ma "zaszczytne":) 3 miejsce, wiec blizej mu czolowki, niz Juno itd. A jednak - na Oscarach o Zodiaku cisza. To mnie zaintrygowalo, i staralem sie wyjasnic ten paradoks poprzez sama osobe rezysera - ze w jakis sposob nie przystaje on do wymagan/gustow Akademii.
Zgadzamy sie raczej:) ze Siedem i Podziemny byly raczej nowatorskie. Nie zgadzamy sie za bardzo co do Zodiaka. Driud przywoluje przypadek Gosford Park, ktory wylamywal sie poza konwencje kryminalu, a jednak dostal OScara za scenariusz i kilka nominacji. To arcy-ciekawa kwestia w gruncie rzeczy, przede wszystkim z powodu samego Altmana, ktory byl poniekad kontestatorem przemyslu - "zawsze pod prad, zawsze inaczej". Ale co do Gosford Park i jego wylamywania sie - musze poprosic o pomoc forumowiczow:) jako ze daaawno juz widzialem ten film...:P Czy zagadka zostaje rozwiazana? Jesli tak, Gosford Park nie igra z konwencja tak bardzo jak Zodiak. Jesli nie - musze obejrzec Gosford raz jeszcze:) i wtedy pogadamy:) Jakkolwiek - czy Gosford, mimo igrania z konwencja jak pisze druid, nie posiada tej "klasycznosci" (o ktorej pisalem w poprzednim poscie), ktora Akademia tak uwielbia? Jest tam elegancja, klasa, i rezyser, ktory choc otrzymal pare nominacji w karierze - Oscara dostal honorowo:P W pewnym sensie Altman podobny jest Fincherowi - obydwaj dzialaja (no ok, dzialali jesli chodzi o pierwszego) w gatunkach, obydwaj nie mogli sie przebic do "panteonu" - Fincher bez nominacji, Altman - bez Oscara (za konkretne dzielo).
No dobra, bo sie nurzam w takich rozwazaniach, a istotna jest inna kwestia. Nowatorstwo Zodiaka. HerrDecadens celnie zauwaza podobienstwo do Wszystkich ludzi prezydenta (ktory to film byl dla Finchera, jak sam mowil, inspiracja). Czym byl film Pakuli? Kryminalem? Filmem detektywistycznym? Filmem o gazecie? Filmem pol-dokumentem? Thrillerem (jak pisza m.in. na imdb)? Wszystko na raz?:P Ciezko powiedziec, choc najpredzej byl filmem po prostu:P wykorzystujacym struktre sledztwa, osadzonego w srodowisku dziennikarzy. A w perspektywie Zodiaka - jednym z kilku segmentow calej historii.
Nie zgadzam sie, ze Zodiak jest kwintesencja gatunku. Bo jaki to gatunek? Nie oznacza to jednak, ze filmu nie mozna (czy nie da sie) rozpatrywac wlasnie od strony gatunku. Przede wszystkim patrzac na dorobek Finchera wlasnie taka optyke nalezaloby przyjac. Kiedy mysle o Zodiaku, to przychodzi mi do glowy: kryminal, film czarny, serial killer genre (po polsku glupio to brzmi, wiec pisze po angielsku:) film policyjny, tzw. film o gazecie (Wszyscy ludzie prezydenta), thriller (ktory w zasadzie nie jest gatunkiem - ale powiedzmy, ze jest:) Klopot jest taki, ze wiekszosc z tych formul mozna odpowiednio szufladkowac - film czarny mozna "zamknac" jako kryminal; kryminal jako thriller (na marginesie - wlasnie ten brak wyrazistosci sprawia, ze thriller ogolem gatunkiem nie jest).
Ale wiadomo, ze hybryda gatunkowa nie jest zadnym nowatorstwem. Nowe (oczywiscie mysle caly czas o Zodiaku na tle amerykanskiego mainstreamu) jest to, jak Fincher obraca tymi schematami. Nastepujaca mysl nie grzeszy glebia i stylem:) ale trzeba przypomniec, ze byc moze przyczyna porazki finansowej Zodiaka w USA bylo to, ze ludzie sie spodziewali serial killer genre, a tymczasem ten film jest o seryjnym mordercy tylko w pierwszych 30 minutach (a troche wczesniej i pozniej filmem o gazecie, a troche pozniej:) filmem policyjnym, a jeszcze troche pozniej filmem o sledztwie Graysmitha (cala ta pogon Graya za odkryciem sprawcy, usilne dazenie, by "sprawiedliwosci stalo sie zadosc", opornosc wladz (no oprocz Toschiego), niezrozumienie zony - czyli ogolem ten rys bohatera jako "samotnego sprawiedliwego", ktory "zrobi roznice", ktoremu "zalezy", ktory robi to, co powinien, przywodzi mi na mysl niezwykle amerykanska postawe, ktora, prawdopodobnie, skoro mowimy o kinie, wziela sie z westernu); az w koncu jeszcze pozniej:)))) mamy jakby scene z horroru (odwiedziny w piwnicy).
I brzmi to obrzydliwie niespojnie, wiem:) tym wieksza zasluga Finchera, ze lepiej sie to oglada, niz czyta o tym:) Moim zdaniem mozna rozpatrywac Zodiaka w perspektywie gatunkowej - ale nie gatunku (okrelonego jednego). To, ze Zodiak znika ze sceny po 30 minutach, to jest nowe. Dla kryminalu, dla noir, dla filmu policyjnego (podkreslam, ze mowie o mainstreamie). Obsesja i porazka Graya jako amerykanskiego skauta, "ostatniego sprawiedliwego" jak i niemoc aparatu sprawiedliwosci to jest niespotykane. Film ktory przedstawia sledztwo przez 2,5 godziny i nie daje rozwiazania (czyli satysfakcji) a zostal zrealizowany za calkiem ciezkie pieniadze - to jest bardzo rzadkie. Historia, ktora rozgrywa sie glownie w jednym z najgoretszych okresow USA zostaje przedstawiona bez odwolywania sie do tych wszystkich ogranych, yy, zagran:) [(przelom lat 60/70 - epoka hipisow [San Francisco to bylo przeciez ich nieoficjalna stolica], Wietnam itd)] - tego nie bylo (chyba...). I pewnie by wymienil jeszcze pare rzeczy. Ale i tak najwieksza zabawa polega na tym, ze ten film, w innych rekach zapewne bylby "tylko" rekontrukcja sledztwa. Tutaj, jest rekonstrukcja, niby trzyma sie faktow, jest, powiedzmy, realistyczny; ale z drugiej strony jest strasznie "filmowy": wciela w zycie reguly gatunkowe (czy przedstawienia - jak wlasnie dana epoka), lamie je czy wykracza poza, cytuje innych (Bullit, Brudny Harry, niedoslownie Wszystkich ludzi).
I znow - nie wiem jak to sie trzyma kupy:) ale widocznie Fincher potrafi:) Przynajmniej wg mnie. I mysle zatem, ze Zodiak to nie jest odgrzewany kotlet (czyli postmodernistyczny twor), ani kwintesencja gatunku, tylko nowatorski film (na tle mainstreamu). Najwidoczniej dla Akademii niestrawny:)
Znow sie rozpisalem:P
W "Gosford Park" zagadka zostaje rozwiązana, ale nie przez tę osobę, która powinna to zrobić, co dodatkowo komplikuje fabułę. Zresztą gliniarz to wyjątkowy pacan, dający na dodatek kilka powodów do refleksji nad kastowością tamtego społeczeństwa, tamtych czasów. To, dbałość o tło i drugie dno, zresztą charakterystyczne dla filmów Altmana. Reżysera, którego nie bardzo trawię, ale jak mu film wyjdzie, to mało kto się może z nim równać.
Przełomowy był "Podziemny krąg". Technicznie, fabularnie (zasługa książki, ale jest ona jednak słabsza od filmu, choć to wierna w sumie adaptacja). "Zodiak" jest solidny. Tylko to albo aż tyle. Przede wszystkim uderza dbałość o szczegóły, o atmosferę. Jak piszesz, o otwartym zakończeniu, to pamiętasz o tym, że wymusza to sam temat i dopisek "na faktach"? Choć bodaj podejrzenia są mylnie kierowane... Jak szanuję robotę, to jednak mnie nie porywa. A jedna rzecz... cholera, czy tylko mi się wydaje, ze główny glina to taki Columbo?
Na rottentomatoes.com każdy recenzent uznaje film za co najmniej świetny, Albertino. Nie wiem, co i gdzie ty czytasz.
Pozdrawiam =)
PS Brad POWINIEN JUŻ DAWNO TEMU dostać Oscara. Miejmy nadzieję, że dostanie chociaż nominację...
Chyba czytamy inne rotten tomatoes, bo na tym które ja czytam ten film ma ocenę 7.1/10 i jedną negatywną recenzję. Czyli po 1 nie wszyscy, a po drugie raczej niewiele osób oceniło bardzo wysoko skoro taka średnia. Nie da się jednak ukryć, że ci akurat najlepsi krytycy oceniają film pozytywnie. Może jak przybędzie jeszcze trochę opinii to ocena podskoczy. oby, bo bardzo czekam na ten film.
Ja się mimo wszystko ocenami na RT aż tak nie przejmuję - zobaczcie tam sobie Forresta Gumpa, film, który klimatycznie najbardziej mi zwiastuny Buttona przypomina, zresztą to ten sam scenarzysta. Obecnie Forrest jest często uznawany za arcydzieło, ja sam go bardzo lubię, dostał sześć Oscarów (najlepszy film, reżyser, scenariusz adaptowany, montaż, efekty specjalne i dla aktora pierwszoplanowego). A na RT? 72% pozytywów, średnia ocen 7/10 i stosunek recenzji 36:14. Dlatego ja sam obejrzę film i sam go ocenię, ale mimo to, jestem pełen nadziei na choćby nominację dla Finchera.
Bo "Forrest Gump" to wcale nie jest żadne arcydzieło (ty się zapewne z tym nie zgodzisz;), ale tego typu filmy kiedyś były przez Akademię notorycznie nagradzane. Wygląda jednak na to, że od paru lat zwracają uwagę nie na hity kasowe i wielkie, monumentalne widowiska, a rzeczywiście filmy ważne i nierzadko więcej niż dobre.
No, Forresta za arcydzieło nie uznaję, na początku tak, ale po obejrzeniu m. in. American Beauty czy Fight Clubu zdanie zmieniłem. Z tego co widzę rozmawiamy tutaj o nagrodach, więc tylko taka dygresja:) A co do Akademii - fakt, ostatnio pokazują, że jednak jakąś wartość te ich nagrody mają (tylko ciągle nie mogę wybaczyć braku Oscara za reżyserię dla Andersona), ale tak poza tym, to od Powrotu Króla naprawdę sprawiedliwie te Oscara rozdają.
Ale za co miał Anderson dostać tego Oscara? Każdy ma swoje sympatie, ale braciszkowie chyba troszkę bardziej zasłużyli ;) Zresztą "Magnolia" była lepsza, a prawie żadnych nominacji nie dostała. Tak to już z tymi nagrodami jest ;)
Tak jak mówisz, tak to z nimi jest, że nigdy nikomu nie dogodzą. No cóż, ja Andersona uważam za najlepszego reżysera młodego pokolenia razem z Fincherem i Nolanem, więc ta nagroda dla niego ucieszyłaby mnie może ze względu na sympatię do tego twórcy. Niemniej, ja liczę w tym roku na Oscara dla Finchera, bo Nolan i tak nie ma szans, ze względu na tematykę swojego filmu.
"Magnolia" to wg mnie jeden z najlepiej wyrezyserowanych filmow w historii. A film taki, ze pewnie w kazdym innym roku niz 1999 zostalby bardziej doceniony. Anderson byl wtedy przed 30 rokiem, nawet aktorzy ponizej 30 nie dostaja Oscara, a co dopiero rezyserzy :P
Pozostaje miec nadzieje, ze Anderson stworzy jeszcze cos swietnego.
Jezeli nominacje do Oscarow znowu sie pokryja z Globowymi, to mozna powiedziec, ze nastapi drugi raz z rzedu uklon w strone krytykow. "Australia" pewnie liczyla, ze po zeszlym bedzie im latwiej, a tymczasem dupa, w ramach pocieszenia wyznaczyli H.Jackmana do prowadzenia gali :D
Wydaje mi się, że akurat w stosunku do Nolana nie jesteś zbyt obiektywny, bo moim zdaniem to on swoje wyżyny narracyjno-reżyserskie osiągnął niestety raczej na debiucie. Szczerze mówiąc to nie rozumiem tej histerii na punkcie "Mrocznego rycerza", bo "Prestiż" już był lepszy, a jakoś przeszedł bez większego echa. Ogólnie nie widzę w Nolanie niczego wyjątkowego, a w jego ostatnim filmie dostrzegam sporo wad i nie chciałbym by Akademia uległa presji i nominowała ten film w ważnych kategoriach.
Anderson? W sumie jest to na pewno znakomity reżyser, ale jakoś specjalnie mnie on nie grzeje, sam nie wiem czemu, bo "Magnolię" uwielbiam. Jedynie Finchera z wymienionej przez Ciebie trójki bardzo lubię i czekam na jego kolejne produkcje, bo wiem, że zawsze warto, nawet taki "Azyl" pomimo swojej banalności i prostoty był filmem całkiem niezłym. Nie podoba mi się tylko, że Fincher za bardzo próbuje się trzymać jednego gatunku i takie filmy jak "Ciekawy..." są tylko takimi skokami w bok - już słyszy się zapowiedzi kolejnego thrillera o seryjnym mordercy od Finchera. Chyba już wystarczy, bardzo żałuję że projekt "Randezvous with Rama" upadł, bo był to jeden z filmów na które bardzo czekałem...
Kiedy? Ano na starość, tak jak Martin Scorsese. Dostanie statuetkę za całokształt i za jakiś średniacki film. Akademia to banda partaczy.
Może recenzje na Rotten Tomatoes nie są imponujące (w porównaniu do Slumdog Millionaire, Milk i The Wrestler), ale opinie na imdb nastrajają optymistycznie :) 8,7 i odrazu skok do top250