Scorsese już w "Taksówkarzu" pokazał że nikt ni potrafi zrobić filmu o Nowym Yorku lepiej od niego. "Ciemna strona miasta" naśladuje obraz Yorku, jaki został przedstawiony w arcydziele z Deniro. Reżyser liczył pewnie na powtórzenie sukcesu. Film jednak nie dorast do "Taksówkarza" bo jest "zaledwie" bardzo dobry. Jest taka scena, w której Frank z ekipą ratunkową wchodzi do mieszkania dilera. Ich oczom ukazuje się niesamowita masakra. Trupy leżą w kałurzach krwi a na balkonie żyje człowiek który, podczas ucieczki nabił się na ostro zakończone barierki. Scorsese tą scenę okrasza lekką, miłą i przyjemną muzyczką reggae w tle. Co by nie mówić o "Ciemnej stronie" to ten kontrastujący fragment świadczy o geniuszu Scorsese. Niesamowity Cage i świetna Arquette.
Nie zgodze sie, ze jest gorszy od "Taksowkarza". Jest praktycznie wiernym odwzorowaniem ksiazkowego oryginalu (oczywiscie nie da sie upchnac fabuly calej ksiazki w 90min. filmie). Cytaty zywcem wziete z ksiazki. Cage gra swoje, ale warto zauwazyc 3 prezgenialne, drugoplanowe role kumpli z dyzurow. Fantastuczne prowadzenie kamery: scena w karetce, gdzie raz ostrosc brana jest na Cage a raz na Arquette; scena ze smiercia Rose - nakrecona od tylu (snieg pada do gory - surrealizm) 
Lekko inne zakonczenia ale film przedni ;)
Mnie dosyc mocno wynudził, ale ogladałem niezbyt skupiony. Spróbuje za jakis czas podejsc do niego jeszcze raz...mimo oczywistych uprzedzeń (Nicholas Cage):)