a ściślej-bez fabuły. Oglądałem ten film 3 razy,za kazdym razem mając nadzieję,ze mi sie w pelni spodoba,ze odkryje w nim ukryty sens, ze zsynchronizuje sie z jego klimatem,wejde w buty bohatera. Nie udało sie,czego bardzo zaluje. W koncu Scorsese i to ten Scorsese rodem z czasow Taksówkarza i Wściekłego Byka. Cos tu nie zagrało. Film ma swietny,mroczny,nocny,miejski klimat,który uwielbiam,ale brak mu zwyczajnie fabuły. Jest tylko serią mniej lub bardziej udanych epizodów z zycia ratownika medycznego,ktory robi bokami. Groteskowe w założeniu sceny wypadają blado,wrecz kuriozalnie. Postaci sa skrajnie antypatyczne,widac zreszta ze celowo,tyle ze rysowane sa zbyt gruba kreską i wypadają zwyczajnie sztucznie. Cage aktorsko daje rade,jego postac jest ciekawa,zresztą autentyczna,tyle ze przez caly film taka sama,bierna. Szkoda,ze Scorsese nie zdecydował sie na pełne powielenie schematu "Taksówkarza",nawet za cenę oskarżeń o autoplagiat. Gdyby bardziej udramatyzowal tę historię spokojnie moglibyśmy mówić o drugim "Taksówkarzu",takim swoistym sequelu,ktory stanowilby piekne dopełnienie portretu czlowieka,ulegajacemu szaleństwu w miejskiej dżungli. A tak mamy niemiłosiernie rozciągniętą w czasie etiudę,która mimo świetnego klimatu męczy odbiorcę.