Nie dziwię się, że nie dostał żadnego Oscara i przegrał z Szeregowcem Ryanem. Taki film o niczym. Plącze się tam wiele znakomitości i gwiazd, ale co z tego jak na filmie się przysypia? Same nominacje do Oscarów dla tego filmu to jakieś nieporozumienie....brakuje mu do takich filmów jak Szeregowiec Ryan czy Wróg u bram.
Ja za dziwie się tobie że uważasz że film jest denny. Moim zdaniem był wspaniały, wyjątkowy, inny niż wszyskie. Klimat tego filmu buł nastawiony na odczucia żołnierzy, a nie na krwawą jatke jak w "Szeregowcu Ryan'ie". Dziwie się natomiast że film ma same nominacje. Zamiast nich powinny być oscary.
Dla mnie w filmach wojennych nie jest najważniejsza jatka i efekty bo gdyby tak było to uważałbym "Pearl Harbor" z Afleckiem i "Byliśmy żołnierzami" z Gibsonem za bardzo udane produkcje a tak nie jest. Rozumiem, że to miał byc film nastawiony na żolnierzy i ich odczucia. Ale to właśnie wg mnie średnio się udało. Mi tu pachniało sztucznością i dlatego klimat mi się nie udzielił. Zabrakło mi w tym filmie jakiegoś głównego wątku, filaru który by ten film podtrzymywał. Nie ma pomysłu w tym filmie, a sztuczne rozmyślanie plejady hollywoodzkich gwiad w dżungli to za mało aby przykuć mnie na 170 min do TV.
Zresztą w Szeregowcy Ryanie też żołnierze mieli rozterki i różnie przeżywali wojne i rozkazy, ale film jest o niebo lepszy od Cienkej czerownej linii i nie wiał nudą.
"ale film jest o niebo lepszy od Cienkej czerownej linii" może wypadało by napisać MOIM ZDANIEM.
Po pierwsze "Szeregowiec Ryan" jest dramatem wojennym a "Cienka czerwona linia" jest psychodramatem wojennym i to odroznia te dwa filmy.
Po drugie "Cienka czerwona ....." MOIM ZDANIEM nie jest tak typowo Amerykanskim i lapatologicznym filmem jakim jest "Szeregowiec ..."
Po trzecie nie wiem jak wogóle mogłes napisać cos takiego "brakuje mu do takich filmow jak Wróg u bram", to że akcja obu filmów sie toczy podczas wojny nie znaczy że mozna je odrazu wrzucac do jednego worka, to tak jak by porownac "Magnolie" do "Zielonej mili" wkoncu oba sa dramatami.
Nie no kleudius poluzuj troche z tym MOIM ZDANIEM. Jak pisze posta to z reguły wyrażam swoją opinię, a nie całego narodu czy Świata więc trochę wyobraźni kolo.
Wcale nie stwierdziłem że "Szeregowiec ..." był słaby. Ba, był swietnym filmem. Ale był także filmem czystej akcji i grubo narysowanymi, holywoodzkimi postaciami. Miałbym go w ulubionych gdyby nie patetyczne przemowy Hanksa i amerykańska flaga na końcu, w "Cieńkiej ..." czegoś takiego nie było, było za to starcie z umysłem bohaterów myślących nie o ojczyźnie lecz o życiu własnych kolegów. Nie bedę się z tobą kłócił, który film jest lepszy bo to zależy tylko od gustu.
daj spokój.. Szeregowiec byl patetyczny, ze az sie niedobrze robilo..
Linia Ci sie nie podobala bo tam nie bylo jednego glownego super-bochatera..
przyzwyczailes sie do Supermenow..
Obydwoje macie troche racji jak i również nie.Szeregowiec Ryan nie jest nastawiony na rzeźnie i krwawą jadke...chodz piersze pół godziny na to wskazuje.Co do Wroga U Bram...film mi sie nie podobał,sam nie wiem czemu.Cienka Czerwona Linia jest bardziej "dojrzałym" filmem od Szeregowca,bardziej sie skupiono na żołnierzach i ich odczuciach podczas wojny (co dla mnie w filmie wojennym jest jedną z najwarzniejszych rzeczy),choć nie twierdze że w Szeregowcu tego niema.Naprawde nie mam pojecia czemu Cienka Czerwona Linia nie zdobyła żadnego oskara,jakieś nieporozumienie.
Szeregowiec Ryan 7
Cienka Czerwona Linia 8+
Wróg U Bram 5
oj przesadziles troche z tą ocena Wroga.... wg tam bardzo dobrze byla ukazana propaganda rosyjska, bardzo mi sie to podobalo. Poza tym - scenografia i szare ruiny Stalingradu miodzio.
Cienkiej ... nie dalbym 8+ daj spokoj. Uwielbiam filmy o 2 wojnie swiatowej ale ten byl jednym z najnudniejszych jakie ogladalem (przyznam sie - nie wytrwalem do samego konca) i tak jak JeanPaul pisal - mi rowniez "klimat sie nie udzielil" po prostu srednio im sie to udalo.
Podzielam opinie zarowno jednych jak i drugich - film niby o wszystkim ale tego wszystkiego jakby za duzo i w sumie nie ma na czym sie skupić i po 30 min usypia...No ale oczywiscie to jest tylko MOJE ZDANIE ;)
według mnie, film z tak kultową obsadą powinien być co najmniej bardzo dobry, tymczasem reżyser wraz ze scenarzystą zadbali bardziej o teologiczno-filozoficzno-wywod ową część. Owszem jest akcja (bitwy o wzgórze, śmierć żołnierzy jak w każdym dobrym/przeciętnym filmie wojennym) ale jak na mnie za dużo paplaniny "Dokąd zmierzamy my, swiat i wszystko wokół nas" bla bla bla bla. Dość mam takich wywodów na filozofii, wiele osób także się zastanawia dokąd zmierza nasz uroczy światek, ale żeby umieszczac to w filmie. No, może i nie był to spalony pomysł, ale nazbyt wiele tego w "Cienkiej czerwonej linii" :)
dokladnie - goscie piepszą od rzeczy, nagle nabiera ich na rozmyslania nad swiatem (na wojnie to kazdy mysli jak przejsc 10 metrow dalej zeby nie dostac kulką a nie ...no wlasnie.)
Do takich filmow nie powinno sie brac ludu typu Travolta, Clooney ... tak jak np. w Szyfrach Wojny - Cage mi tam totalnie nie pasowal, powinni pozostac przy nieznanych aktorach, wg mnie, widz lepiej wtedy odczuwa dramatyzm akcji i tragedie bohaterów ... (np w Kompanii Braci)
Skoro nie wiesz o czym mówią, nie znaczy to że mówią od rzeczy. Gdy żółnierz widzi setki trupów i codziennie ginie ktoś kogo zna, ma chyba prawo zadać sobie pytanie do czego prowadzi ta wojna? Czy jest jeszcze człowiekiem, czy zwierzęciem wytrenowanym do zabijania. Tego filmu nie wystarczy oglądać "oczami" ale trzeba też rozumem. Widać nie każdy jest w stanie.
dobra stary, rozumiem ze ich nabralo na rozmyslania - ale caly film jest tym wypelniony - az do znudzenia ! przeciez po jakims czasie te teksty juz bokami wychodzą. Bez przesady z tym rozmyslaniem. Robi sie z tego mdława paplanina bez wiekszego sensu.
Nie będę cię przekonywał, że ma sens czy cos w tym stylu. Po prosty wybierz sobie film w stylu "Rambo". Lekki, łatwy na którym nie trzeba zastanawiać się: o czym oni k...a mówią?
hehe, poleciales oklepaną gadką. Zero inwencji twórczej. No ale nie o tym tu gadamy. Przypomnialem sobie o tym temacie, wrocilem i stwierdzam ze nie ma sie co klocic. Kazdy ma swoj gust i nie ma powodu zeby zbednymi dyskusjami zasmiecac baze danych filmwebu :P Spadam, pozdro Nonciech.
JeanPaul --) całkowicie się z Tobą zgadzam. Ale nie twierdzę, że jest zły, poprostu spodziewałem sie czegoś innego.
Cóż, Cieńka Czerwona Linia moim zdaniem i w moim odczuciu przegrywa nieznacznie z Szeregowcem Ryanem... Jednak zawsze pozostane wierny Kompani Bracii... oprócz serialu polecam Książke, jest świetna :)
Przeczytajcie "Stąd do wieczności" oraz "Cienką Czerwoną linie" a dopiero pokochacie film i dokładnie go zrozumiecie :)
PS: to do tych co krytykują i twierdzą, że żydowski twór "Szeregowiec Ryan" jest lepszy.
I co z tego, że Spielberg jest żydem? Masz z tym jakiś problem? Jeśli "żydowskie twory" ci przeszkadzaja to raczej powinieneś zrezygnować z oglądania większości hollywoodzkich filmów.
A do oceny filmu nie potrzebuję przeczytania wcześniej 5 książek, wywiadów z reżyserem czy też zapoznania się z biografią reżysera żeby zrozumieć film. Film jest oddzielną produkcją i jeśli trzeba się wspierać książkami żeby go zrozumieć to coś z filmem jest nie tak.
Miałem na myśli typową dla Spieldberga wypaczoną historycznie fabułę (patrz także Monachium). Tak naprawdę to poza dniem lądowania na Omaha nic w tym filmie nie było prawdziwe. Wysłanie i poswięcenie plutonu dla jednego żołnierza? Śmiech na sali. Pokazana racja żyda, który z góry chciał rozprawić się z nieprzyjacielem ale humanitarni amerykanie powstrzymali go a ten później gine z rak tegoż właśnie wroga. Czysta hipokryzja historyczna.
Cienka czerwona linia pokazuje przyżycia żołnierza rzuconego w środek walki, jego reakcję na sytuację, tchórzostwo, niechęć poświęcenia i wypaczone relacje wewnątrz armii. Opisał to człowiek, który brał w tym udział i dlatego jest to wiarygodne, tak jak Platoon.
Szeregowiec Ryan poza rewelacyjną sceną pierwszą czyli lądowania aliantów na plaży Omaha nie pokazał nic! Po prostu nic! Nudny i szablonowy twór Spielberga. Stephen Ambrose urodzony w 1936r. jak może obietkywnie opisać D-Day?
Wiesz HEFE, moze mocno powiedziane, ale przyznaję rację. Obejrzałem oba filmy i podobały mi się oba, ale niedawno przeczytałem Cienką Czerwoną Linię i stoję mocno właśnie za tym filmem. W Szeregowcu faktycznie za dużo jest zmieszanej fabuły przygodowej i dość fantazyjnej, bo kto tak naprawdę na wojnie zajmował się jednym człowiekiem i jego zrozpaczoną w ojczyźnie matką? Jak mówił sierżant Welsh w Cienkiej...: Liczby - wszystko stanowią liczby, kto zginie a kto przeżyje nie jest ważne, ważne tylko ilu zginie, a ilu wróci. Bardzo dobrze przypisane wojnie, i nie wierzę by ktoś w sztabie generalnym chciał poświęcać całą drużynę pod dowóctwem kapitana by ratować jedynego żyjącego z 4 braci szeregowca (i skąd wiedzieli ze ciągle on żył?). Cienka Czerwona Linia pokazuje fakty, gdyż powstała na książce Jamesa Jonesa, który sam uczestniczył w działaniach wojennych na południowym Pacyfiku i wie o czym pisze. A w takich filmach, tzn. wojennych najważniejsze są realistycznie przedstawione fakty, a dla mnie właśnie Cienka Czerwona Linia ukazuje to idealnie. Pozdrawiam! =]
Cienka Czerwona Linia to jeden z najlepszych filmów w historii 10/10. Bardzo często go oglądam - ma niesamowity klimat i muzykę, wielkie przesłanie i sens. Ten kto pisze, że na nim usnął powinien zrezygnować z ambitnego kina - TO NIE DLA WAS (a mi Was żal i to bardzo). Szergowiec Ryan jest bardzo dobry ale ludzie INNY! i zdecydowanie gorszy 9/10. Wróg u bram jest dobry ale 8/10. Ten kto uważa te dwa filmy lepsze od Czerwonej linii ma niepokolei w głowie i widać, że jest bardziej nastawiony na akcję niż głęboką i ambitną filozofię. Kinomani ale jeszcze niedojrzali.
Pozdrawiam DOJRZAŁYCH kinomanów!
Zgadzam się - Cienka Czerwona Linia 10/10. Nie można stawiać tego filmu obok Szeregowca Ryana, bo film jest bzdurny i zamerykanizowany. Linia natomiast jest filmem doprawdy ambitnym, filozoficznym. Urzekająca muzyka, przepiękne monologi (a przede wszystkim dające do myślenia), niesamowite zdjęcia - film naprawdę jest urzekający, jego wymowa jest wręcz medytacyjna co jest właściwie absurdalne bo, było nie było, jest to film o wojnie - już sam sposób narracji pokazuje nam szaleństwo wojny. Za dużo pytań? Bełkot? Ludzie, nie przesadzajcie. Monologi w tym filmie połączone z muzyką to jedne z najpiękniejszych słów jakie w życiu słyszałem, bardzo zastanawiające, po prostu piękne.
Takie było założenie tego filmu - pokazać to wszystko inaczej niż było dotychczas. "Czas Apokalipsy" pewnie też Was przynudził, prawda?
Film jest arcydziełem.
Tak jest !!! Aczkolwiek w ogóle nie wiem o co się tu kłócić ?!! CCL jest super SR jest super, CA jest super a nad wszystkim góruje Star Wars.
Nie to był żart, tak na serio filmy wojenne zawsze będą dobre bo pokazują ciemną stronę okrutnego zjawiska jakim jest wojna. A że w jednym padło 12 984 842 strzały z Garanda a w drugim o całe 594 890 mniej to jeszcze o niczym nie świadczy. Co do muzyki - w zpowiedzi na polsacie jak szła ostatnio była muzka Mozarta choć w filmie jej nie było... Wielka szkoda !!! Pasowała...
Osobiście uważam "Cienką Czerwona..." za film lepszy niż "Szeregowiec Ryan". Powodów jest wiele.
Ekhem na podstawie zeznań świadków? Książki Ambrosea nie są książkami autobiograficznymi...
PS. Wojny nie da się opisywać obiektywnie.
Zarowno Szeregowiec Ryan ( bajka ) jak i Cienka czerwona linia (refleksje na
poziomie 10latkow ... ) sa do dupy ;D Polecam calkiem nowe filmy wojenne np "Brotherhood of war" lub "9 kompania" Lub klasyke "Czas apokalipsy"
Btw. Ksiazka cienka czerwona linia to arcydzielo ;D
Film ma się trochę nijak do książki, został niesamowicie spłycony, stąd te "refleksje" w filmie strasznie mnie osobiście wkurzają. Zanim obejrzałem film przeczytałem książkę, po obejrzeniu stwierdziłem że podobieństwem jest tylko tytuł. Nie ma w ogóle pokazanych relacji pomiędzy poszczególnymi bohaterami, sierżant Welsh jest w filmie uosobieniem dobra... Trochę bardzo się na filmie zawiodłem...
Film ma się trochę nijak do książki, został niesamowicie spłycony, stąd te "refleksje" w filmie strasznie mnie osobiście wkurzają. Zanim obejrzałem film przeczytałem książkę, po obejrzeniu stwierdziłem że podobieństwem jest tylko tytuł. Nie ma w ogóle pokazanych relacji pomiędzy poszczególnymi bohaterami, sierżant Welsh jest w filmie uosobieniem dobra... Trochę bardzo się na filmie zawiodłem...
Film "Cienka Czerwona Linia" jest dziesięciokrotnie lepszy niż książka w której nie dzieje się nic.
Nie mam niestety prawa tego potwierdzić, ponieważ nie przeczytałam całej książki. Zaczęłam i początek był taki o niczym, że nie wytrwałam. Żałuje jednak.
Jak dotąd (bo postarałam się przeczytać całą dyskusje) nikt nie powiedział jasno i wyraźnie "Szeregowiec..." jest proamerykańskim filmem!!! Film przedstawia obraz dobrego Amerykanina i złego Niemca:/ Tego najbardziej nienawidzę w tym filmie, bo praktycznie wszystkie filmy (made in USA) są proamerykańskie. "Łowca jeleni"- scena końcowa, gdy bohaterowie śpiewają przy stole pieśń ewidentnie chwaląca Stany Zjednoczone mnie załamała- beznadziejna i jakoś mnie nie przekonali do słów tej pieśni. I tak zgadzam się z niektórymi, że SR jest oderwany od rzeczywistości.
"Cienka czerwona linia" to całkiem inny styl!!! Tam nie ma przedstawionego schematu typu dobry Amerykanin- są dobrzy, ale nie w pełni czyści. Film ten przedstawia wojnę, ale z pozycji dwóch przeciwnych obozów. To jedyny film wojenny (jaki mi się podobał), w którym twórcy potrafili przedstawić wojnę nie tworząc szczególnej sympatii dla jednej ze stron. Mnie w CCL poruszyły sceny cierpienia obydwu ze stron oraz piękne zdjęcia, muzyka i rozmyślania filozoficzne, które świetnie ze sobą współgrały. Film ten najbardziej zasługiwał na Oscara, nie do pojęcia jest, że otrzymał go "Sheakspare in love":/ to jest dla mnie totalne dno:/ jakby był dobrą komedią to jeszcze zrozumie, ale tam nic nie było śmiesznego- katastrofa, a nie film. Ale to nie pierwsza wpadka Akademii:/