PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=28}

Cienka czerwona linia

The Thin Red Line
7,6 96 545
ocen
7,6 10 1 96545
8,0 29
ocen krytyków
Cienka czerwona linia
powrót do forum filmu Cienka czerwona linia

Zastanawialiście się kiedyś co dokładnie "autor wiersza miał na myśli"? Czy wgłębialiście się w to niewątpliwie piękne przesłanie jakie niesie za sobą "Cienka czerwona linia"? Próbowaliście niektóre elementy tej filmowej układanki złożyc w spójną całość? Pewnie nie raz. Jak zapewne wszyscy miłośnicy, jaki i zwykli widzowie, zauważyliście, że ten film obfituje w niezliczoną ilość tajemniczych ujęć, dziwnych rozważań i wydarzeń. Dla mnie tem film to arcydzieło, którego genialność nie kryje się jedynie w sposobie realizacji, w pięknych zdjęciach i wspaniałej muzyce ale także niesamowitych środkach wyrazu, w przesłaniu i w sposobie jak to przesłanie jest nam przekazywane. Dodatkowych zachwytom sprzyja niezwykła różnorodność postaci przedstawionych w filmie. Nie ma w nim ani jednego kadru, ani jednego ujęcia, które nie miałoby zasadniczego znaczenia dla ogólnego przekazu jaki płynie z tego dzieła. Niezmiernie istotnym tu elementam jest przyroda, natura. "Cienka czerwona linia" aż kibi od pięknych ujęć niezwykłych egzotycznych zwierząt, roślin, scen z codziennego życia mieszkańców matki natury. Jestem przekonany, że te kadry nie są wciśnięte do filmu od tak, dla picu i ładnych obrazków. Wręcz przeciwnie. Bez tych obrazków film z otoczonego piękną ramą dzieła sztuki przeistoczyłby się w bezwartościowego bochomaza. To w tych ujęciach kryje się cała tajemnica. W jej odkryciu pomagają nam narratorzy, których w filmie jest wielu. Od nas zależy co wyniesiemy z tego obrazu, jak będziemy dalej postrzegać wojnę, dowiemy się być może czym jest istota człowieczeństwa oraz gdzie kryje się sens życia i umierania. Brzmi poważnie i patetycznie? Jak najbardziej, ale "Cienka czerwona linia" traktuje o takich właśnie sprawach. Poniżej wypociłem kilka moich własnych przemyśleń dotyczących omawianego filmu.

Już sam początek filmu skłania nas do zadania najważniejszego i odwiecznego pytania ludzkości: czy istnieje Bóg? I gdzie się kryje? Kto lub co sprawiło, że życie przejawia się w tylu niezliczonych i różnorodnych formach? Kto tchnął iskrę życia i zapłodnił ziemię? Jednoczesnie pojawia się jeszcze ważniejsze pytanie, które wprost wypowiada narrator: dlaczego przyroda rywalizuje sama ze sobą? Woda zalewa lądy, pnącza roślin okalają inne rośliny. Dlaczego istnieje taka niszczycielska siła w naturze i dlaczego owa siła wyższa tudzież Bóg pozwala na taki stan rzeczy? Oczywiście nie uzyskamy odpowiedzi na te pytania, to zadanie należy do nas a po części do dalszej części filmu.

Skoro istnieje życie musi istnieć także śmierć. Szeregowy Witt nie ma pewności czy ma się bać śmierci czy nie. Wie natomiast jedno: śmierć w swojej ziemskiej postaci nie jest niczym wspaniałym ani wzniosłym. Jedyną nadzieją dla człowieka jest świadomość, że być może śmierć jest tylko kolejnym etapem naszego życia, życia naszej duszy. Witt uważa, że najważniejsze jest to aby przyjąć smierć w spokoju, bo tylko w spokojnej śmierci odnajduje nieśmiertelność, w którą sam raczej nie wierzy. Zasadnicze pytanie brzmi co kryje się po drugiej stronie życia czyli śmierci? Szeregowy Witt jest dobrym człowiekiem. Postanowił, że zamiast zabijać wroga lepiej będzie odnaleść spokój w "innym świecie" bardziej ludzkim i zgodnym z naturą, bez przemocy, wybuchów, zabijania i fałszywego bohaterstwa. Jednak absurdalny świat wyśle po jednego żołnierza łódź patrolową tylko i wyłącznie w jednym celu: aby dać żołnierzowi karabin do ręki i kazać mu zabijać.

Następnie pojawia nam się kolejna postać w ciele ambitnego pułkownika, zaślepionego przez medale, odznaczenia i pomyslność kariery. Dla niego liczą się rezultaty walki, a nie środki jej prowadzenia. Rodziną, o której wspomina pułkownik Gordon Tall jest armia. Armia, której poświęcił całe swoje życie, i która jego zdaniem za mało poświęciła jemu.

Następnym bohaterem są żołnierze jako społeczność, która za kilka chwil będzie się wykrwawiać i będzie wykrwawiać wroga w imię wolności. Mamy wspomnienie żony, strach przed nieznanym światem, który niedługo stanie się ich domem czyli wojną. Następne sceny nie pozostawiają nam wątpliwości, że jedynym wsparciem dla żołnierzy jest Bóg, który będzie prawdopodobnie jedynym bytem spoza wojennego chaosu, któremu losy żołnierzy nie są obojętne. Gdy żołnierze wchodzą w pole kukurydzy i widzą rozerwane szczątki swojego towarzysza, poprzednika - uczestnika walk, nie mają wątpliwości, że nie idą na przyjemny spacerek. Będzie ciężko. Pierwsze postawione kroki na wyspie nie zdradzają nam by coś złego miało zacząć się dziać. Widzimy wychylających swoje głowy z zarośli rdzennych mieszkańców wyspy, którzy prowadzą swoje spokojne życie daleko od wielkich cywilizacji, które toczą wojnę w ich własnym domu.

Znów powracamy do Witta, który stawia zagadkową tezę. Być może wszyscy jesteśmy cząstką jednego wielkiego JA, cząstką jednej duszy. Czy więc zabijanie wroga nie jest zabijaniem samego siebie?

Następną sceną, która mnie bardzo zastanawia jest śmierć dwóch nieszczęśników wysłanych na szpicę w celu obczajenia terenu. Jak dobrze wiemy, ich posłuszeństwo i odwaga skończyła się rychłą śmiercią z rąk ukrytych w wysokich trawach Japończyków. I co się dzieje? Nagle faliste wzgórza toną w blasku słońca wyłaniającego się zza chmur. Tak jakby było to jakąś reakcją lub odpowiedzią na śmierć dwóch żołnierzy. Widzimy sierżanta Welsha, który z nieukrywanym zdziwieniem obserwował ową świetlistą iluminację. Malick tym samym daje nam do zrozumienia, że ta chwila tych dwóch wystrzałów nie jest nieznaczącym incydentem. To nie jest śmierć tylko dwóch żołnierzy - odnotować i wysłać listy do matek. To jest śmierć człowieka, to całe misterium śmierci będzie się wielokrotnie powtarzało na tych polach. To była wielka chwila - człowiek zabił człowieka.

Nie muszę wspominać jak wspaniała jest scena szturmu na wzgórze. Bez dodatkowych fajerwerków ale za to dynamiczna i iście wirtuozerska w ruchach kamery.

I mamy kolejny ważny moment. Rozerwanie granatem. Gdy umiera sierżant Keck, szeregowy Witt klęczy tuż koło niego. Gdy Keck oddaje ostatnie tchnienie Witt tylko się uśmiecha, tak jakby zaczął dostrzegać w śmierci coś więcej niż bolesny koniec człowieka, odnalazł w tej agonii coś cudownego, tak jak ten człowiek, który patrzy na umierającego ptaka. Jeden widzi tylko ból i cierpienie a drugi cudowne "przejście". Być może uśmiech Witta brał się z tego, że umierający żołnierz nie czuje już bólu, nie patrzy jak umierają jego koledzy. Nie czuje nic, co nazywa się ulgą.

Powoli zbliżamy się do samej istoty i interpretacji tytułu ale najpierw przyjżyjmy się klasycznej konfrontacji całkowicie odmiennych postaw. Ambitnego pukownika Talla, który obserwuje i przesuwa pionki na planszy i z prawdziwą śmiercią być może nigdy nie miał nic do czynienia, a kapitana Starosa, który traktuje swoich podopiecznych tak jakby byli jego synami. Odmawia wydania rozkazu, który być może przyczyniłby się do osiągnięca celu ale doprowadziłby do śmierci wielu bardzo młodych chłopców. Za taki czyn grozi sąd wojenny ale to takie czyny winny być nazywane bohaterstwem. Bohaterstwem wykazał się równierz sierżant Welsh, który nie zważając na ostrzał z ciężkich karabinów dostarczył morfinę dla konającego żołnierza. Welsh ma gdzieś to czy ktoś to uzna za bohaterstwo, tak na prawdę jest wściekły, że musiał to zrobić. On jak mało kto zdaje sobie sprawę z bezsensu ich działań.

Motyw śmierci pojawia się równierz w momencie gdy szeregowy Bell przekrada się przez wysokie trawy aby zlokalizować Bunkier. Wspomina wtedy swoją żonę, której głos mówi "Wejdź. Wejdź tu domnie, gdzie ja jestem". Czyżby zaproszenie od samej śmierci, ku której Bell kroczy? Czy wspomnienia bliskich podczas wykonywania trudnych zadań pozwoli nam lepiej przyjąć śmierć?

Po zdobyciu bunkrów ropoczyna się najważniejsza scena filmu, w której przekroczona została tytułowa cienka czerwona linia. Linia ta to granica między racjonalnymi poczynaniami człowieka a czystym szaleństwem. Granica, po przekroczeniu której nie ma powrotu. Wzasadzie przekroczenie tej granicy oznacza upadek człowieczeństwa, nieodwracalną zmianę w człowieku. Scena ta rozpoczyna się od ukazanie twarzy zakopanej w ziemi aż do zdobycia obozu japońców. Tuż przed natarciem jeden żołnierzy kroczy przez gęstą mgłę i nic nie widzi, nie wie gdzie jest. Czysto symboliczna scena, która pokazuje jak bardzo człowiek zatraca się w wojennym spaźmie. W efekcie nie wie co robi, nie wie gdzie jest i po co, jak dziecko we mgle szuka powrotu zza granicy, którą już dawno przekroczył. Granicy szaleństwa i mordu. Po zdobyciu obozu jeden z amerykańskich żołniezry wyciagał złote zęby z ust zabitych japońców. Z kolei do innego umierającego mówi wprost: "Czym dla mnie jesteś? Niczym" Pogarda rodzi pogardę. Podczas rozgrywanych w owej scenie wydarzeń można w całości usłyszeć monumentalny i piękny utwór "Journey to the Line". Pytanie nasuwające się po obejrzeniu tej sceny jest proste. Skąd się wzięło zło? Czy normalne jest to, że brat zabija brata? Jesteśmy mieszkańcami jednego domu, pod dachem tej samej przyrody. Jednak tak jak przyroda tak samo ludzie będą ze sobą walczyć i nic nie można na to poradzić. Zadaniem człowieka prawego jest roznoszenie światła w mroku. Bo świat i natura były i będę okrutne.

Kolejny piękny utwór można usłyszeć w bardzo istotnej scenie, a raczej kilku scenach, w których żołnierze dostąpli chwili odpoczynku, następnie widzimy bijących się kolegów oraz jegomościa z poprzedniej sceny - złodzieja złotych zębów :] Siedzi półnagi na deszczu i z obrzydzeniem wyrzuca woreczek z zębami. Cała ta seria, ujęć i scen nosi ze sobą proste i klarowne przesłanie, wypowiedziane ustami jednego z narratorów: "Wojna nie uszlachetnia ludzi. Zamienia ich w zwierzęta" (w oryginalnym tłumaczeniu - w psy). Następne pytanie to pytanie o przeciwieństwo zła czyli miłość. Skąd ona pochodzi? Jedno jest pewne. Nawet największy chaos nie zgasi uczucia jakie łączy dwoje ludzi.

Gdy Witt powraca do swojej przyjaznej wioski zauważa, że nic nie jest takie same jak kiedyś. Mieszkańcy odnoszą się do niego jeśli nie wrogo to z wielką nieufnością. Wojna dwóch wielkich cywilizacji zniszczyła życie niczym nie świadomym mieszkańcom tego raju na ziemi. Widzimy kurę i pisklęta, które są symbolem rodziny. W przypadku ludzi ta rodzina już dawo się rozpadła. Rodzina wspiera się nawzajem a ludzie utrudniają sobie życie jak tylko mogą. Wojując krzywdziwy nie tylko siebie nawzajem ale także postronnych ludzi. Nie ma wytłumaczenia dlaczego człowiek tak chętnie przekracza czerwoną linię, nie dąży do zbawienia. Nie w sensie religijnym ale moralnym. Właściwie jedynym wytłumaczeniem jest to, że należymy do ogromnego mechanizmu, który zwalcza sam siebie. Można postawić kontrowersyjną tezę, że mimo antywojennego charakteru, "Cienka czerwona linia" tak jakby tą wojnę usprawiedliwia. Przykładem jest Witt, który od tej wojny uciekał. Wojna dopadnie ludzkość w każdym okresie historycznym. Jest naturalną koleją rzeczy. Powinniśmy "dezerterować", bać się jej jak ognia, jak dżungli z której dobiegają odgłosy przeraźliwych ryków dzikich bestii.

Rozmowa Witta z sierżantem Welshem w opuszczonej chatce dowodzi, że nawet podczas wojny czlowiek może zachować w sobie odrobinę człowieczeństwa, może mieć w sobie tą iskrę, którą dostrzegł Welsh w szeregowym Wittcie. Witt udowadnia, że najlepszą rzeczą jaką można zrobić na wojnie, jedyną rzeczą, którą mozna uznać za chwalebną to po prostu zginąć. Przecież walka u boku swoich kolegów, opiekowanie się nimi oznacza, że będziemy musieli odebrać życie innemu koledze innego kolegi. Witt umiera, nie oddaje się do niewoli bo wie, że w niewoli jak i później po wojnie nie przeżyje wspanialszych chwil od tych, które spędził na swojej wysepce. Zrozumiał to sierżant Welsh, który upatruje nadziei własnie w tej wysepce. "Człowiek może zrobić tylko jedno. Znaleśc coś co należy do niego. Zrobić sobie wysepkę..." - mówi Welsh.

Ostatnia scena to swoista puenta całego arcydzieła filmowego. Ujęcie oddalającej się wyspy i powtórzone pytanie. Czy wojna i nienawiść oraz pokój i miłość są rysami tej samej twarzy? Czy te skrajne objawy tego do czeo zdolny jest człowiek muszą stać obok siebie? Czy się nawzajem uzupełniają tak jak w przyrodzie? Czy wojna i pokój to części obmyślanego planu, testu i sprawdzianu na człowieczeństwo? Jak to się mówi: w przyrodzie nic nie ginie. Być może cierpienie, wojna i śmierć jest nam do czegoś potrzebna. Ostatnie słowa wypowiedziane w filmie to: "Duszo moja, pozwól mi być w tobie teraz. Spójrz moimi oczami. Spójrz na te wszystkie rzeczy, które stworzyłaś. Wszystkie skąpane w blasku"
Pochwała wszelkiego stworzenia i jednocześnie pytanie: po co u diabła w tym cudowym świecie wojna, dlaczego jest tak integralna z życiem i przyrodą? Ostatni kadr to mała kiełkująca z nasiona młoda palma czyli symbol nowego życia i naturalnej kolei rzeczy. Życie, które zwsze zwycięży śmierć w jakiejkolwiek formie by się nie objawiła...

Jeśli doczytałeś to dziekuję za cierpliwość. Jest o wiele więcej innych scen, które warte są omówienia ale nie podołałem. Za to wy możecie coś zaproponować.

_Pablos_

swietny post. widze ze, film zrobil na tobie ogromne wrazenie i dobrze bo film jest wspanialy. a czytales moze ksiązke? pomimo, ze ja rowniez uwielbiam ten film, to nie udalo mi sie przeczytac ksiazki w calosci, brakowalo mi tych filmowych monologow. byc moze one wystepuja one w ksiazce,ale nie dobrnalem do nich.... film jak najbardziej zasluguje na obejrzenie, chociaz nie dla wszystkich, to nie jest wojenne kino akcji, lecz cos bardziej glebszego, o wiele bardziej glebszego.... polecam.

ocenił(a) film na 10
genial44

Nie czytałem książki, próbuję ją dorwać ale na razie i tak nie mam czasu aby ją przeczytać ale przeczytam na pewno, w przyszłości.

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

gratulacje za b. dobry tekst i cierpliwość w pisaniu:)

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Ja też uważam że Cienka czerwona linia to genialny film,najbardziej mi się podoba to ile z tego filmu można wyciągnąć ile w nim jest przesłań.
Naprawde warto obejrzec.
Gratulacje dla autora postu który świetnie opisał sceny i wyłonił z nich przesłanie.
Nie ma co patrzeć na posty typu że film jest nudny bo każdy ten film inaczej odbierze.Jak dla mnie 10\10.

_Pablos_

Nie mogę napisać nic innego, jak tylko, że świetnie oddałeś to o co chodzi w tym filmie i nie jesteś kolejnym nastoletnim smarkaczem który chce pooglądać latające flaki i krew na ekranie kina.

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Dobry tekst..... Gratulacje

Ale nie byłoby filmu gdyby nie książka Jonesa. Jeżeli wziąć pod uwagę perypetie bohaterów to film jest bardzo ubogi, w pełni można go docenić znając treść książki. Wiedząc co doprowadziło bohaterów na łódź desantową lądującą na Guadalcanal inaczej odbierałem film. Książka po mistrzowsku ukazuje strasznie okrutny i brutalny ludzki świat, odkrywa wszystkie jego wady i zboczenia. Film ledwie dotyka tego tematu dlatego uważam że warto przeczytać książkę wtedy ten film nabiera jeszcze głębszego sensu i staje sie jeszcze lepszy. Polecam jeszcze książkę "Stąd do wieczności" Jamesa Jonesa też wojenna tematyka i niepowtarzalny klimat... Naprawdę warto.

ocenił(a) film na 9
_Pablos_

Po przeczytaniu tego posta podniosłem ocenę z 9/10 na 10/10. Pozdrawiam

użytkownik usunięty
_Pablos_

wspaniały tekst, piękne podsumowanie pięknego filmu. gratulacje

ocenił(a) film na 9

Tak gratuluje sobie że przeczytałem i Tobie że napisałeś :D

_Pablos_

Świetny post :) "Cienka czerwona linia" to wyjątkowy film, bardzo dobry i mądry. Podobał mi się znacznie bardziej niż książka.

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Dawno nie widziałem tak dobrego przesłania w filmie.

Twój post ... no poprostu bomba. niewiem czy można to było lepiej opisac.

Wiem że bardzo ciężko zdobyc na internecie ten film, bo nie idzie go nigdzie kupic, przynajmniej w polsce, ale gorąco polecam film "Johnny poszedł na wojnę".

pozdrawiam

_Pablos_

naprawde dobry post. duzo ze soba niesie i jak widac na jego podstawie duzo masz do powiedzenia na dosc istotne tematy...podobalo mi sie. gratuluje za wytrwalosc w pisaniu :) pozdrawiam

Hoppipolla

Pablos, mam kilka propozycji scen do omówienia.

Jak rozumieć słowa wypowiedzianie w scenie w chatce: -Bywasz samotny? -Tylko wśród ludzi. ???
Tam ci się chyba pomyliło, to Witt mówił,że widzi iskrę w Welshu.

Albo jak zanalizujesz słowa Welsha na końcu filmu :"Chcą cię martwym, albo żebyś się odnalazł w ich kłamstwie".
Albo słowa o tym,że "jedno twoje spojrzenie,a będę cały twój" też Welsha na końcu filmu.

ocenił(a) film na 10
kori_ryba

To prawda, ale Witt mówi, że TEŻ widzi iskrę w Welshu, a Welsh cały czas dostrzegał iskrę w Wittcie. Welsh pytał się przecież "Jak ty to robisz? Jesteś dla mnie magikiem". To on podziwiał Witta, jego spokój i opanowanie.

Co do słów Welsha, że bywa samotny tylko wśród ludzi, to może miał na myśli to, że nie ogarnęło go w przeciwieństwie do innych żołnierzy odrętwienie i znieczulica. Dlatego, że był doświadczonym dowódcą i wiedział czego się spodziewać na wojnie, czego nie można powiedzieć o reszcie młodych i niedoświadczonych żołnierzach. Dlatego wśród ogarniętych marazmem i odrętwieniem kolegów, czuł się nieswojo, czul się inny, bardziej ludzki.

"Chcą cię martwym, albo żebyś się odnalazł w ich kłamstwie".

To już trudniejsza sprawa ale tylko pozornie. Gdyby żołnierze myśleli tak jak dowódcy w sztabie, to od razy by zginęli ponieważ szturmowaliby każde umocnione pozycje od frontu, tak jak chciał pułkownik Tall. Gdyby wierzyli w kłamstwa typu: "Nacieraj do przodu synu! To dla twojego kraju! Ważny jest rezultat, a nie koszta w postaci poległych kolegów!"

"jedno twoje spojrzenie,a będę cały twój"

Przyznam się, że nie wiem. Każdy może sobie to zinterpretować według własnego uznania. Może jest to taka deklaracja oddania i poświęcenia dla maszerującego obok kolegi. Wśród żołnierzy tworzą się pewne nierozerwalne więzi i każdy jest gotów oddać życie za drugiego.

_Pablos_

Mi się wydaje, że ten tekst był skierowany do nieżyjącego już Witta.

ocenił(a) film na 9
kori_ryba

Po przeczytaniu tego tematu (i wcześniejszym obejrzeniu filmu) poszedłem do biblioteki,wypożyczyłem i w 5 dni przeczytałem(500 stron aż).oczywiście było warto.książka jeszcze lepiej oddaje przeżycia wewnętrzne( a przedewszystkim strach) różnych żołnierzy.

None200

dokładnie! - jeśli film jest arcydziełem (dla mnie jest) to na książkę brakuje słów. poznajemy w niej postacie, (które w filmie są tylko lekko zarysowane) - i ich wnętrze: opis emocji jest bardzo sugestywny. Książka jest chyba jeszcze bardziej antywojenna niż film. Polecam wszystkim Jonesa - także "stąd do wieczności" (również super ekranizacja) i "zielony miesiąc maj".
pzdr
mk

ocenił(a) film na 8
_Pablos_

"Jedno twoje spojrzenie,a będę cały twój"

A ja uważam, że to było do Boga, do tej siły wielkiej, która sama to wszystko stworzyła i sama wszystko niszczy.

ocenił(a) film na 7
_Pablos_

Takkkk ... film jest ekstra i np. w przeciwieństwie do Szeregowca Ryana tutaj mamy świetnie dobranych aktorów a tam, ci wcale jakoś nie pasowali. Bo takiemu Hanksowi czy Damonowi to według mnie lepiej idzie granie innych roli niż żołnierzy, a tu... każdy zagrał dla mnie genialnie. W ogóle film wciąga i ma klimat dramatu a w innych momentach można się dziwnie uspokoić i odprężyć, co mi się nie zdarza, a to pewnie za sprawą muzyki Zimmera. Dla mnie oczywiście 10/10.

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

"I seen another world. Sometimes I think it was just my imagination. "

Ten cytat jak ulał pasuje do emisji "Cienkiej czerwonej linii" na Polsacie. Oglądasz reklamy i zastanawiasz się, czy przypadkiem nie oglądasz jakiegoś filmu, czy widziałeś ten inny świat czy to była tylko twoja wyobraźnia...

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

"No nie zgodzilbym sie z toba. Jw widze to zypelnie inaczej.

BTW Tekstu nie przeczytalem bo za dlugi. "

Hahahah niektórzy to potrafią sami się ośmieszac :D nice :P

_Pablos_

Ogólnie nie sposób sie nie zgodzić z głównym przesłaniem jakie przestawiłeś. Co do opisu konkretnych postaci które przytaczałeś, widze to czsami ciutke inaczej :) ale nie mam tyle cierpliwości co Ty bo to wszystko wywlec ze swego mózgowia :) pozdrawiam ,.
PS. film najlepszy jaki widziałem w swoim krótkim i ubogo kulturalnym życiu.

ocenił(a) film na 10
kaczor997

Ja mam swoją interpretację monologu Witta podczas gdy polewa głowę zmęczonemu koledze:
"Każdy szuka zbawienia na własną rękę, jak bryłka węgla co wypadła z ognia"
Ową bryłką jest właśnie Witt, a ogniem- wojna, śmierć, agresja, od której on stara się uciec. Nie zabija, jest obok tego "ognia zapalnego" dokładnie jak ten węgiel uciekający od żaru.

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

do Pablos: niezwykła odpowiedź na film Malick'a, choć czuję lekki niedosyt w kwestii objaśnienia istnienia Boga w sensie filozoficznym ale to tylko moja własna dygresja. Jednym zdaniem: cudowny komentarz, ukazujący w pełni krok po kroku szczegółowe przesłanie filmu i każdy po obejrzeniu The Thin Red Line zgodzi się z tobą, że Cienka Czerwona Linia to arcydzieło !!!

ocenił(a) film na 7
_Pablos_

Niestety muszę stwierdzić i to po przeczytaniu twojej wypowiedzi że film do mnie nie trafił. Zrozumiałem go ale nie wzbudził we mnie współczucia nie poczułem okrucieństwa wojny tak jak np. w "Idź i patrz" czy "Na zachodzie bez zmian". I nie chodzi tutaj o okrutne sceny czy ilość akcji, po prostu nie mogłem się utożsamić z głównym bohaterem.
On miał wybór, nikt go nie zmuszał do zaciągania się do armii nie był ofiarą wojenną był żołnierzem. Do tego dochodzi fakt że jest to konflikt amerykańsko-japoński który jak dla mnie jest mało istotny i stanowczo mało interesujący w aspekcie historycznym. Napisał bym coś więcej ale już zasypiam... <ziew>

a i 7/10

ocenił(a) film na 10
Kajzer

Wielkie filmy wojenne mają to do siebie, że każdy na swój sposób jest inny i pełni zupełnie inną, że tak powiem, funkcję. Dlatego niesprawiedliwie jest je porównywać pod względem poziomu współczucia, czy szokujących obrazów. "Idź i patrz" to powalające arcydzieło, ściskające za serce i w pewnych aspektach "Cienka czerwona linia" mu nie dorównuje, no ale właśnie...

W "Cienkiej czerwonej linii" nie ma głównego bohatera. Bohater jest zbiorowy, toteż nijak nie skłoni to widza do potoku łez nad losem jednostki, ale czy to wada? Myślę, że zamysł reżysera był taki, abyśmy mogli dostrzec wielkość stworzenia, nawet gdy wokół panuje śmierć. To dzieło kompletnie inne, oryginalne i dość charakterystyczne dla sposobu w jakim Malick lubi opowiadać obrazem i metaforą. Dlatego nie skupiamy się na losach szeregowca, nie śledzimy jego poczynań. Jego film przestaje mieć charakter wojennej okrutnej przygodówki, niczym z "Szeregowca Ryana", ale osiąga pułap czysto metafizyczny. Wojna w filmie Malicka to nie hekatomba w wykonaniu oddziałów SS, bo to zupełnie inny teatr wojenny, którego okrucieństwo raczej nie może równać się z tym co można zobaczyć w "Idź i patrz". Choć różne to rzeczy się słyszało o jeńcach japońskich w rękach Amerykanów, lub amerykańskich w rękach Japończyków, albo rzezi dokonanej przez Japończyków w Nanking, ale mniejsza z tym. Chodzi o to, że Malick to filmowy poeta, a jego wojenne dzieło to filmowy poemat, w którym ważniejsze od perypetii jednostki jest kontemplacja nad życiem i umieraniem. To różni te dwa filmy. "Idź i patrz" to pomnikowe, do głębi poruszające, zatrważająco realistyczne, dokumentalne wręcz dzieło, oddające hołd ofiarom zbrodni. Dotyka istoty tego czym jest wojna totalna. "Cienka czerwona linia" to zupełnie inny wymiar, w którym wojna w porównaniu do tego czym jest "Idź i patrz" to okazja do testu na człowieczeństwo, na które jeszcze jest nadzieja, a w "Idź i patrz" nie ma żadnej nadziei. Po obejrzeniu "Idź i patrz" trudno o refleksje. Po tym obrazie pozostaje ból i smutek, natomiast "Cienka czerwona linia" nie jest tak bolesna. Jednocześnie nie pozostawia złudzeń czym jest wojna, ale pozostawia miejsce na refleksję. Tak to widzę.

Dla mnie filmy równorzędne, jeśli chodzi o suchą filmwebową ocenę (10/10), ale "Idź i patrz" pozostanie tym "najwspanialszym" filmem wojennym, jeśli w ogóle można użyć takiego określenia, jaki kiedykolwiek powstał. 12/10 postawić się nie da ;)

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Przecztałam. Zgadzam się z Tobą. A jeśli chodzi o książkę Jamesa Jonesa to jest ona nieporównywalnie gorsza od filmu Malicka. Oglądam już któryś raz ten film i wciąż odczuwam niedosyt. Ta gra barw, postaci no i rewelacyjna muzyka... Absolutnie GENIALNY :-)

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Przeczytałem książkę prawie za jednym posiedzeniem. Wciąga jak cholera, jest niezwykle sugestywna, ale kompletnie inna niż film. Malick zrobił z żołnierzy, a przynajmniej jednego, filozofów, a tym czasem w książce rozterki żołnierzy są bardziej przyziemne i o wiele bardziej istotne dla nich samych w danym momencie ich życia. Przyroda to również dodatek Malicka. U Jones'a nie odgrywa aż tak istotnej roli, bo jego "Cienka czerwona linia" jest na wskroś psychologiczna i mniej filozoficzna. Wobec geniuszu książki bałem się, że film straci w moich oczach, ale nic takiego się nie stało. Patrzę na niego tylko trochę inaczej. Jakby od nowa odkrywam.
Kolosalne różnice jeśli chodzi o główne postaci. Jedne odgrywają większą rolę niż w filmie, a inne mniejszą. W dodatku część wydarzeń przypisana jest zupełnie innym bohaterom niż zdecydował się ukazać to Malick.
Książka fascynuje również biegłym w sztuce wojennej opisem bitew, a szczególnie opisem natarcia na Wzgórze 210. Bez przesady można powiedzieć, że zapiera dech. Dlatego książkę czyta się jak pełną akcji, dramatyczną i okrutną przygodę wojenną i nie daje odpocząć. Niestety gdy się kończy staje się to zbyt nagle i pozostaje niedosyt. Może spowodowane jest to tym, że jest tak dobra, że aż za krótka, a może tym, że spodziewałem się pod koniec czegoś więcej, jakiejś przewrotnej myśli, rozwinięcia powojennych wątków, itp. Kończy się i już pozostawiając czytelnika z myślami i rozczarowaniem, że już się skończyła.

W obliczu książki film staje się mało istotnym, acz fascynującym i wciąż nie do końca zbadanym i zgłębionym dodatkiem do tego co ukazał James Jones. Polecam.

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Sprowokowana pochlebnymi recenzjami, zaczęłam czytać "Stąd do wieczności" Jamesa Jonesa. Nie jestem miłośniczką "męskiej" literatury, a po "Cienkiej czerwonej linii" jakoś niechętnie zasiadłam do tej lektury. Jakież było moje "rozczarowanie", kiedy zaczęłam ją czytać. "Cienka czerwona linia" w reżyserii Malicka jest syntezą tychże ww utworów Jonesa. Mam wrażenie, że Malick więcej czerpał z "Stąd do wieczności". Szeregowy Witt z filmu, bardziej przypomina szeregowego Prewitta. Zresztą już na samym wstępie można się w tym przekonaniu utwierdzić. Pozwolę sobie zacytować scenę śmierci matki, małoletniego wówczas, Prewitta.

- Daj mi rękę synku. To obietnica u łoża śmierci i nigdy jej nie złamiesz.
- Tak, prosze mamy - powiedział dając jej rękę, a potem szybko ją cofnał lękając się dotknięcia śmierci, którą widział w matce, nie mogąc się dopatrzyć niczego pięknego ani budującego, ani podnoszącego na duchu w tym powrocie do Boga. Jeszcze chwilę wypatrywał oznak nieśmiertelności. Jednakże nie zjawili się żadni aniołowie, nie było trzęsienia ziemi ani innego kataklizmu i dopiero kiedy przemyślał wielokrotnie ową pierwszę śmierć, w której wziął jakiś udział, odkrył jedyny podniosły jej moment: że w tej ostatecznej,wielkiej chwili lęku, myśl matki biegła ku jego przyszłości, a nie własnej. Później często rozmyślał o swojej śmierci, o tym, jak ona przyjdzie, co wtedy poczuje, jak to będzie mieć świadomość, że ten oddech, w tej chwili, jest już ostatni. Trudno było pogodzić się z faktem, że on, ośrodek całego znanego mu świata, przestanie istnieć, ale to było nieuchronne i nie zamykał na to oczu. Miał tylko nadzieję, że przyjmie śmierć z taką wspaniałą obojętnością, z jaką przyjęła ją ta, co była jego matką. Czuł bowiem, że własnie w tym kryje się owa nieśmiertelność, której nie dojrzał.

Słowa narratora z "Stąd do wieczności" będę później monologami bohaterów filmu Malicka. A sierżant Warden bezpośrednio wypowiada kwestie, które w filmie przypisane są sierżantowi Welshowi.

Póki co "Stąd do wieczności" jeszcze przede mną, ale już mogę gorrraco polecić, podpisując się tym samym pod, że jest to najlepsza książka Jonesa :-)

użytkownik usunięty
_Pablos_

dopełnieniem jest Twój tekst,jakby utwierdzeniem,tego było trzeba brawo:)

użytkownik usunięty
_Pablos_

Czemu takiego tematu nikt nie podniósł po latach? Czytać! :)

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Jeden z najlepszych tematów, jakie czytałem na tym portalu.

_Pablos_

Przeczytałem Twój post baaaardzo późno w nocy... Właściwie to już świtało. Brawo! Każdy akapit prowadzi dalej i ciekawiej. Świetnie Ci to wychodzi, i sądząc po komentarzach nie tylko ja to dostrzegłem. Co do książki, to gwarantuję Ci, że kiedy wreszcie po nią sięgniesz, nie będziesz zawiedziony. Jestem historykiem literatury amerykańskiej. Nie będę nudził o wartości tej powieści, ale wspomnę tylko, że na szczęście od kilku lat dostępny jest "odświeżony", dobry przekład Bronisława Zielińskiego, wydany przez Vis-a-vis Etiuda. Polecam i pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Najlepszy film jaki widziałem. Arcydzieło.

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Myślę że w prawie żadnym innym filmie wojennym nie jest pokazane to co przeżywa zwykły żołnierz na bitwie. Zazwyczaj w filmach pokazany jest główny bohater który "rządzi" lub ginie bohatersko. Tu nagminnie mamy sytuację w której zwykli ludzie puszczają zwykłych ludzi na śmierć która nie znaczy nic. Bo taka jest wojna, nie ma żadnego rambo team lub super dowódcy. Każdy jest pod wpływem kogoś kto ma swoje oczekiwania. Myślę że warto tu jeszcze przytoczyć Hamburger Hill i drugą część czyli Kiedy Ucichną Działa, może trochę Listy z Iwo Jimy.

ocenił(a) film na 9
_Pablos_

Idealnie to wszystko ująłeś, chyba już nic nie trzeba dodawać, tez uważam ten film za arcydzieło! Widzialem ten film 5-6 razy i ż każdym kolejnym razem co go widze , zauważam coś nowego

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

W tym samym roku wyszedł Szeregowiec Ryan, który nie jest nawet w połowie tak dobry jak Cienka Czerwona Linia. Niestety gawiedź zawsze wybierze patos, bardziej znanego reżysera plus przeceniany Tom Hanks - ok lubię go ale w większośći gra w filmach które mi się nie podobają. Takie tam amerykańskie bajeczki.

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Świetny tekst, film który dopiero po latach zaczął robić na mnie ogromne wrażenie, jak byłem młody wolałem Szeregowca, do tego filmu trzeba dojrzeć.

ocenił(a) film na 6
_Pablos_

Dla mnie film za długi, arcydzieło powinno mieć wszystkie te atuty zmieszczone w 2h, choć film niewątpliwie wart uwagi. :)

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

BRAWA DLA CIEBIE...

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Wszyscy jesteśmy iskierkami, mgnieniem, chwilą w zamierzchłych dziejach tej planety. Jak liść na wietrze, jak robak pośród traw. Gaśniemy chwila po tym nim się pojawiliśmy, choć wydaje nam się, że trwało to długo.
Ludzie miotają się z życiem, jak gdyby mieli żyć całe wieki. Gonią za pieniędzmi, majątkiem. Niczym Faraoni, budują sobie przez całe życie grobowce - domy, jakby mieli w nich przeżyć tysiąc lat, a umierają praktycznie chwile po ukończeniu. 
Witt umarł, ale tylko chwilę przed nami.
Kim więc jesteśmy i dokąd tuptamy? :)

ocenił(a) film na 9
_Pablos_

Ukazanie pięknej przyrody w tle kontrastuje i w ten sposób potęguje uwidacznione piekło tworzone przez człowieka drugiemu człowiekowi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones