Czy nie sądzicie, że ten film wprowadza nas momentami w nastrój wręcz romantyczny właśnie poprzez przyrodę?? Te długie, spokojne ujęcia poetyzujące film, latające ptaki, wodospady, piękny ocean, czy nawet ten krokodyl na początku. Uważam, że duży nacisk na przyrodę odgrywa tu dużą rolę, bo to pomaga w rozwijaniu się refleksji, wsłuchiwaniu się w narratora i tworzeniu własnych interpretacji każdej sceny. przyroda jest tu wspaniała, człowiek czuje z nią więź, długie ujęcia wyciszają, uspokajają po drastycznych scenach, tworzą taki specyficzny, wzruszający klimat. Momentami, mimo, że było to piekło, to właśnie ta przyroda, pozwalała jakby przetrwać, budziła tęsknotę dla piękna świata, który teraz był tylko tłem dla piekła wojny.
Tak, przyroda jest w tym Arcydziele bardzo ważna, nie tylko jak napisałeś służy wyciszeniu, ale w niektórych momentach potęguje jakby napięcie np.
ptaki niespokojne trzepoczące skrzydłami tuż przed śmiercią Witta, albo ten krokodyl na poczatku, który wraz z tą muzyką jasno mówi nam z jakim filmem będziemy mieli do czynienia