"Capreska" w świetnym wydaniu: krzepiąca, odpowiednio przy tym lekka i, w wielu momentach, naprawdę zabawna. Rodzina oryginałów i ekscentryków kontra rekin finansjery. Bezduszny biznesmen będzie musiał przewartościować swe poglądy na życie, gdy jego syn zakocha się w członkini wspomnianej familii i postanowi ją poślubić. Dęte? Pretensjonalne? Gdzie tam, ogląda się równie znakomicie, jak w momencie premiery, zwłaszcza, że i aktorstwo pierwszej klasy: Jimmy Stewart po raz pierwszy u twórcy "Pana Smitha", do tego Jean Arthur, Edward Arnold (końcówka należy do niego) oraz wyborny Lionel Barrymore jako nestor rodu "dziwaków". Jest na czym oko zawiesić (mam na myśli, rzecz jasna, poziom gry), a i przesłanie, nawet jeśli ciężko je uznać za odkrywcze, warte jest przemyślenia.