Cisza

2010
6,5 15 tys. ocen
6,5 10 1 15306
6,0 3 krytyków
Cisza
powrót do forum filmu Cisza

Na czym polega film katastroficzny? Tworzymy grupkę bohaterów, wysyłamy ich na konfrontację z żywiołem i obserwujemy jak dzielnie znoszą oni wszelkie trudy. Całe szczęście, że "Cisza" nie jest takim obrazem. Centrum obrazu nie okazują się być sami śmiałkowie, ale rodziny ofiar tragedii, których perspektywa jest najczęściej pomijana.

Film dobrze się zaczyna. Od początku wchodzimy w rodzinę Wojtka, poznając ją i obserwując przy okazji kiełkującą w synu pasję do gór. Widzimy dzieci już w górach, śmiało zmierzających w kierunku upragnionego szczytu. To co w filmie najciekawsze, to trzecia część tragedii, czyli godzenie się ze stratą.

To mógł być naprawdę świetny obraz - zebrano odpowiednich aktorów, ekipa techniczna wykazała się profesjonalizmem. Jest jednak pewna istotna wada, przez którą film traci na sile i staje się chaotyczny - nazwijmy to manierą TVN. Objawia się ona zbytnim skupianiem się na dramacie bohaterów i powierzchownym traktowaniem faktów. W efekcie w przeciągu ok. pół godziny przechodzimy od całkowitego załamania i wyparcia informacji o śmierci syna, do pogodzenia się z losem i oczyszczenia. Kamera lubi pokazywać mamę Wojtka, ponieważ ona często dramatyzuje (to naturalne i tego się nie czepiam) i wprowadza nerwową atmosferę w rodzinie. Niestety przy okazji tracimy z oczu zarówno tatę Wojtka, jego siostrę jak i kolegów. Nawet proces nauczyciela jest zepchnięty na trzeci plan. Koniec końców zamiast pełnej historii obserwujemy jej esencję i co efektowniejsze kawałki, zupełnie jakbyśmy nie tyle oglądali film, co jakiś specjalny odcinek "Uwagi!" lub "SuperWizjera".

Pomysł na film był dobry. I choć warto spojrzeć na całą sytuację z przedstawionej perspektywy, ciężko jest się w nią zaangażować przy pominięciu tylu szczegółów. Naprawdę szkoda.
2-3/5

ocenił(a) film na 4
Khaosth

Według mnie nawet dobrze się nie zaczyna, jest miałki jak M jak miłość etc. Gdybym nie wiedział ,że film jest oparty na faktach to po 10minutach dałbym sobie spokój, później jest jeszcze gorzej, widz nie wie gdzie idą , brak jakichkolwiek punktów odniesienia od wyjścia do punktu gdzie schodzi lawina, widz nie ma możliwości pomyślenia nad tym. Nawet gdy już są napisy na końcu nie dowiadujemy się ile było uczestników wyprawy, ilu nie odnaleziono itp. itd. Może w USA odniósł by sukces bo tam widz ma wyłączone z reguły myślenie.

ocenił(a) film na 7
ij23

Nie rozumiem czemu w filmie powinno być więcej informacji o wyprawie uczniów - skoro film pokazuje perspektywę rodziny, to szczegóły samej wyprawy nie są istotne. Pokazano ją tylko jako wydarzenie, które miało miejsce i więcej nie trzeba było o niej mówić. Bardziej liczył się wpływ lawiny, niż ona sama i dopiero za zbyt zdawkowy sposób późniejszej narracji czepiałbym się twórców.