PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4713}

Coś

The Thing
1982
7,5 108 tys. ocen
7,5 10 1 107938
8,4 63 krytyków
Coś
powrót do forum filmu Coś

...ale film mnie zdecydowanie nie urzekł.
Zgadzam się z opinią, że to film kultowy, warty obejrzenia - chociażby dla wczucia się w klimat starego Carpentera. Jednak efekty specjalne, budowany przez niekoniecznie dobrze dobraną muzykę (Ennio, why?!) nastrój nie wywołały we mnie strachu, raczej... pobłażliwy uśmiech. Atmosfera grozy/samotności/whatever, która miała być potęgowana przez śnieżny pejzaż zdecydowanie lepiej udała się w chociażby takim filmie jak Insomnia. Próbowałam się wczuć, fakt, ale po kolejnym wyskoczeniu na ekranie stwora oblepionego truskawkowym kisielem trudno było ze strachem zastanawiać się, który z ludzi jest zamaskowanym obcym.
Może kiedyś to przerażało - teraz śmieszy. Dziwi mnie tak wysoka ocena filmu, który mógł być wielki w latach 80... ale nie jest dla mnie ponadczasowy. Znam kilka filmów z równie przeciętnymi efektami, z lat 80/90, bardziej wbijających w fotel i wywołujących faktyczne uczucie przerażenia. Ale o gustach się w końcu nie dyskutuje...
Jak dla mnie 5+, czyli OK. Bo dało się obejrzeć, ale rewelacji nie było.

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Horrory straszyły tylko wtedy kiedy byliśmy dziećmi, nie ma, nie istnieje taki film z tego gatunku, który teraz by nas przeraził. Dobry horror taki jak właśnie The Thing lub Lśnienie ma wzbudzić u widza uczucie zagrożenia, prowadzić z nim gre psychologiczną i, oczywiście podstawowa sprawa, wciągnąć klimatem czy niepokojącą atmosferą. Elementy gore w filmie Carpentera to tylko dodatek do całości. Proponuje abyś jeszcze raz dała szanse temu filmowi i zwrócić uwagę nie tylko na efekty i krew.
Nie rozumiem też zastrzeżeń co do muzyki Morricone, równie niepokojąca i tajemnicza jak sama atmosfera filmu, kultowa i charakterystyczna ścieżka dźwiękowa.
No i sprawa efektów specjalnych. Jak dla mnie efekty z The Thing wciąż potrafią zaskoczyć widza, że w tamtych czasach można było osiągnąć co po niektóre sekwencje i to bez użycia komputerów, poza tym bardziej cenie sobie efekty zrealizowane za pomocą ludzkich rąk, i to trzeba docenić. Mówiąc, że efekty w The Thing są przeciętne jest mocno nie na miejscu.
Chciałbym natomiast wiedzieć jakie to filmy bardziej wbijają w fotel i wywołują uczucie przerażenia?

ocenił(a) film na 10
spider_cider

"Dziwi mnie tak wysoka ocena filmu". Mnie z kolei dziwi tak niska ocena tego filmu. Nie mam żadnych wątpliwości co do najwyższej oceny, a oglądam takie filmy grubo ponad 30 lat.

ocenił(a) film na 9
anonimowy

"Horrory straszyły tylko wtedy kiedy byliśmy dziećmi, nie ma, nie istnieje taki film z tego gatunku, który teraz by nas przeraził."

A jednak. Sprawdź "Paranormal Activity" :)

ocenił(a) film na 10
_wojti_

Oglądałem Paranormal Activity :) Było pare fajnych momentów, które potrafią zeschizować. Jednak nie był to film, po którym nie mógłbym się pozbierać. Po prostu filmy nie są w stanie wzbudzić u nas takiego przerażenia jak prawdziwy, realny strach.

ocenił(a) film na 10
tomekd

Jednak bardzo interesują mnie te filmy, które założycielka tego wątku jest przekonana, że są lepsze niż The Thing.

ocenił(a) film na 10
tomekd

"Jednak bardzo interesują mnie te filmy, które założycielka tego wątku jest przekonana, że są lepsze niż The Thing." Dobry pomysł. Niech poda tytuły, a my to przedyskutujemy.

ocenił(a) film na 5
anonimowy

Przedyskutujemy? Imo, o gustach się nie dyskutuje. :) Dlatego staram się zaznaczać, że to moja subiektywna opinia na temat tego filmu.
Ale wracając do tematu - Lśnienie (Kubricka), Obcy, Stukostrachy, To... :)

ocenił(a) film na 5
spider_cider

A co do Paranormal Activity - to z kolei nie wywołało u mnie prawie żadnych emocji.

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Widzę tutaj tytuły (nie wszystkie) na podobnym poziomie co "Coś".

ocenił(a) film na 10
anonimowy

O gustach się nie dyskutuje, ale The Thing to najwyższa półka horrorów, obok właśnie takich filmów jak Lśnienie i Obcy, tak mówi większość miłośników kina i wszelakie rankingi.
Stukostrachy i To to z kolei zupełnie inna liga :]

ocenił(a) film na 10
tomekd

Dodam tylko, że "To"(1990) to znacznie wyższa liga, niż "Stukostrachy".

ocenił(a) film na 5
anonimowy

Wysoka liga, czy nie, nie od tego uzależniam swoje podejście do danego filmu. Równie mało interesują mnie rankingi. :)
A ta dyskusja właściwie skończyła się na niczym. Spodziewałam się nieco ostrzejszej polemiki. Nie wiem, czy ktoś wcześniej chciał mi coś udowodnić, w każdym razie odpowiedź na tych kilka wymienionych filmów mnie zdziwiła. Nie widzę argumentów przeciw, tylko mało konkretne porównanie. Być może są na podobnym poziomie, być może Stukostrachy fabułą i wykonaniem nie dorównują To (Temu?), to jednak nie zmieni faktu, że przestraszyłam się na nich bardziej, czy też odczuwałam większe napięcie oglądając je.

I to chyba tyle z mojej strony. :)

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Ja natomiast nie kupiłem twoich zarzutów co do The Thing, jak mogłaś spodziewać się polemiki skoro nie podałaś żadnych rzeczowych argumentów?
Cały czas próbujesz bronić się gustem. A ja ci mówie, że ok, są gusta ale są też rankingi takie jak na IMDB, które są odzwierciedleniem opinii setki ludzi, i w dziale najlepszych horrorów The Thing zajmuje tam 6 miejsce.
Poza tym dobry horror to nie taki, który próbuje straszyć nas banałami, jak, np. nagle wyskakującą znikąd zjawą lub stworem, dobry horror to taki, który działa nam na psychike. Oglądam wszelakie horrory od gówniarza, widziałem już ich setki, ale jedyne, które zasługują na szczególne wyróżnienie to The Thing, Obcy i Lśnienie. Owszem, Coś mógł się tobie nie spodobać, ale stawiać go wyżej od Stukostrachów czy It, jest niewłaściwe i niemądre.

ocenił(a) film na 5
tomekd

Ależ podałam argumenty, sugerujesz, że są specjalnie zamaskowane? :)
Nie bronię się gustem, wyrażam opinię. Może to zbyt subtelna różnica.
Po przeczytaniu Twojego posta już domyślam się, dlaczego wszystkie (albo prawie wszystkie) filmy, które masz w ulubionych to te, które mają ocenę minimum 7. Oczywiście moje domysły mogą być błędne, ale fakty sugerują co innego.
Dobry/zły, to pojęcia relatywne. Sugerujesz, że dobre jest to, co podoba się większości? Zanim ocenisz film, sprawdzasz, czy nie kłóci się to z jego wysoką notą na IMDB, czy Filmwebie? Ograniczasz się, ale niestety nie jest możliwa zmiana czyjegoś nastawienia przez kilka literek na monitorze, a i ja nie mam w naturze przekonywania innych, że moje podejście do kinematografii jest jedynym słusznym.
Nie przemawia do mnie argument, że oglądasz horrory "od gówniarza", bo sama oglądam je ładnych kilka(naście?) lat i wiem, ze to o niczym nie świadczy. To by znaczyło, że opinia ludzi, którzy oglądają filmy od dziecka jest ważniejsza, czy słuszniejsza od tych, którzy zaczęli je często oglądać dopiero po latach.
Dlaczego stawianie jakiegoś filmu wyżej niż inne jest niewłaściwe i niemądre, skoro zaznaczam, że to moje zdanie na ten temat? Nie neguję tego, że komuś Coś może się podobać. Jedynie dziwię się wysokiej ocenie, jaką otrzymał i mam do tego prawo. :)
W dodatku ten film nie oddziaływał na moją psychikę tak, jak według Ciebie powinien. Jeśli uświadomisz mnie, gdzie w moim umyśle leży przeszkoda, która nie pozwala mi docenić tego filmu, to z chęcią obejrzę go jeszcze raz i być może docenię. Na obecną chwilę - nie doceniam.

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Dla twojej informacji, nie za bardzo interesują mnie oceny jakiegoś filmu. Nie dodaje do ulubionych filmy, które mają wysoką średnią, dodaje takie, które mi się spodobały, i które lubie, chciałaś polemiki, a teraz starasz się uciec od dyskusji zaglądając komuś do profilu. Nie ładnie z twojej strony :]
Co do rankingów internetowych, stwierdziłem tylko, że jest to jakiś wyznacznik, który obiektywnie wyróżnia filmy dobre od reszty. Zaznaczyłem wyraźnie, że Coś mógł się tobie nie spodobać ale twoje nietrafne porównania ze Stukostrachami są trochę niewłaściwe.
Wiem, że to, iż oglądam horrory od dziecka nie jest żadnym argumentem, ale może to być ciekawostką i pewnym źródłem informacji. Swoje argumenty wyraziłem odpowiadając na twój pierwszy post.
The Thing ma wysoką ocenę dlatego, że na nią po prostu zasługuje. Ja się nie dziwię, że, np. Godfather ma wysoką średnią, choć osobiście mi się nie podobał, i wiem, że uważany jest za nr 1 jeśli chodzi o kino gangsterskie, a dla wielu jest arcydziełem, nie podważam tego.
Natomiast ty, jesteś święcie przekonana, że ocena i opinie o The Thing to jakaś zmowa, bądź oszustwo, tylko dlatego, że nie przestraszył cię tak jak powinien.



ocenił(a) film na 10
tomekd

Twoje argumenty natomiast, nie są zamaskowane, są po prostu zbyt czysto subiektywne. Ty jako jedna uważasz, że muzyka Morricone nie pasowała do filmu, skoro wielu ludzi uważa ją za kultową, pamiętliwą i na pewno pasującą do tajemniczej atmosfery Coś. Uważasz, że lepszy klimat miała Insomnia, choć porównujesz film grozy do filmu sensacyjnego. Krytykujesz efekty specjalne, chociaż nie bierzesz pod uwagę perspektywy czasu.

ocenił(a) film na 5
tomekd

Powiedziałabym, że raczej prowokuję dalszą dyskusję, albo jestem zwyczajnie wścibska, to może być przyczyna zaglądania do profili. Nie uciekam od dyskusji, gdybym uciekła, nie wysilałabym się na odpowiedzi. :)
Teraz stanęliśmy już tylko na Stukostrachach, czyżbyś uznał pozostałe filmy?
Oglądanie filmów od dziecka nie jest ciekawostką. Wątpię, żeby kogoś obchodziło od ilu lat jakaś losowa osoba, z którą dyskutuje w internecie ogląda filmy... jeśli jednak się tym interesujesz, z chęcią policzę jak to się ma w moim przypadku. ;)
Skąd wiesz, o czym jestem "święcie przekonana"? Nie uważam wysokiej noty tego filmu za zmowę, w żadnym razie. :) Twierdzę tylko, że mnie to DZIWI, ale nie widzę problemu w tym, żeby The Thing podobał się innym osobom. Po prostu zupełnie nie rozumiem powodów, które skłoniły ludzi do wystawienia mu wysokich ocen, a nie tworzę w głowie teorie spiskowe dotyczące fałszywych kont i klikania w ocenę 10. :)
Jeśli chodzi o argumenty, te będą zawsze przeważająco subiektywne, bo w końcu mówi się o tym, czy film MNIE się podobał, czy nie. Głównie rozchodzi się o efekty specjalne (tak, zaakceptujcie to w końcu - niestety krwawe spaghetti do mnie nie przemawia, zdecydowanie wolałabym w tym miejscu brak mutacji, czy inny niż charakteryzacja zabieg filmowy albo niedopowiedzenie) oraz o muzykę - bardzo podoba mi się twórczość Morricone, ale jestem zmuszona stwierdzić, że mi w tym filmie tylko przeszkadzała. Dobra kompozycja to jedno, a dopasowanie jej do filmu to drugie. Ah... no i skąd u Ciebie ta pewność, że jestem jedyną osobą na Ziemi, której ta muzyka nie pasowała? :)
Czy tak trudno jest zaakceptować fakt, że mi się ten film nie podobał? To już Twój problem, nie mój.
A film porównuję do filmu sensacyjnego, bo... to też film? Bo miały wspólny element? Mimo, że to inny gatunek, jak dla mnie zdecydowanie lepiej oddał atmosferę niepokoju przez pokazanie natury?

ocenił(a) film na 8
spider_cider

Twój umysł blokuje scena, w której McRead targany złymi emocjami wynikającymi z przegranej w szachy wlewa drina z lodem do kompa.

ocenił(a) film na 5
Lesny_dumacz

No tak, to chyba jedyna scena która obudziła we mnie jakieś emocje. :DD

ocenił(a) film na 8
spider_cider

dziwne kurtki Jezusa i jest pomarańcza, straszna pannnica - oswojone włosy

spider_cider

"Znam kilka filmów z równie przeciętnymi efektami, z lat 80/90, bardziej wbijających w fotel i wywołujących faktyczne uczucie przerażenia" - , Obcy (film z 1979 r.) - ok. klimat swietny, efekty mimo lat nie przeszkadzaja. Lsnienie- film swietny, efektow specjalnych albo nie ma wcale albo jest ich bardzo malo (nie pamietam, bo dawno temu ogladalem). tak czy siak kompletnie nie rozumiem, po co umiesciles tutaj ten tytul.
No ale pisząc, ze Tommyknockers i To (czyli dwie produkcje TV) mają rownie przecietne efekty co "Coś" pieprzysz takie glupoty, ze hej. Nie mają. Ciężko zresztą nazwać efekty specjalne w tych dwóch tytuła efektami specjalnymi. Raczej efekty specjalnej troski (co mi zreszta nie przeszkadza, jesli reszta filmu trzyma sie kupy.)To jest w ogole nie ta liga. I to, czy sie cie "Cos" podoba czy nie/gust-srust tego nie zmieni. Już pomijam fakt, że Tommyknockers to straszliwa kupa ("It" od biedy moze wciagnac historią) i nie wiem jakim cudem mogla ona kogokolwiek w jakimkolwiek wieku "wbic w fotel" i wywolas efekt przerażenia? Jesli Ciebie, to jak Ty dales rade Lsnienie albo Coś obejrzec?Z zamknietymi oczami i palcami w uszach na kolanach mamy? Coś mi tu smierdzi...Podsumowując. Film Ci sie nie podobal. Spoko, masz prawo. Ale porownojac "pająka - głowę" z Coś do "wychodzącego Tima Curry z kratki sciekowej w łazience" w "It" troche się zagalopowales.pzdr.

ocenił(a) film na 10
spider_cider

To forum obserwuje wiele osób, co obejrzało w życiu więcej horrorów, niż Ty "zjadłaś kotletów"(to cytat). Zdaniem "Bo dało się obejrzeć" możesz jedynie wystawiać na próbę tolerancję wielu fanów. Dodam, że Twój wpis w taki właśnie sposób odebrałem, nie zaś jako wyrażenie Twojej własnej opinii. Takie filmy jak przykładowo "Coś", "Lśnienie" i "Obcy" mają wielu zwolenników zarówno wśród osób, które w tamtym czasie chodziło na takie filmy do kina (jak ja) i osób, których wtedy jeszcze na świecie nie było. Te filmy są kultowe już od kilkudziesięciu lat i jest to zdanie bardzo licznej grupy osób. To jest trochę tak samo jak z Biblią. Można być wierzącym lub nie, ale zawsze szacunek się należy.

ocenił(a) film na 5
anonimowy

Na szacunek, niestety, trzeba zasłużyć. Ale mimo tego, jakoś nie zauważyłam, żebym wypowiedziała się o tym filmie z rażącym brakiem szacunku. Powiedziałam, że jest beznadziejny/du du*y/nic nie warty/etc? Nie wydaje mi się. :)
Powtórzę się - nie przemawia do mnie w żadnym wypadku argument dotyczący ilości obejrzanych filmów. Oglądać film, a zrozumieć go, czy wgłębić się w niego, to zupełnie różne rzeczy.
A co do mylnego odebrania tonu mojej wypowiedzi...
"Zgadzam się z opinią, że to film kultowy, warty obejrzenia" - voila, szacunek pełną gębą
"nie jest dla mnie ponadczasowy" - zwróć uwagę na DLA MNIE, co sugeruje subiektywną opinię
Myślałam, że nie muszę w każdym zdaniu pisać 'ale to tylko moje zdanie i każdy ma prawo do swojego', żeby to wyrazić, ale najwyraźniej przeceniam Filmwebowców. :) Twój odbiór mojej wypowiedzi to w takim razie błąd w komunikacji.
Znowu pojawia się opinia, że najlepsze jest to, co ma rzeszę zwolenników... i znowu się z tym nie zgodzę, a jako argument jest to dla mnie bezwartościowe. Właśnie ze względu na subiektywizm odbioru sztuki.

ocenił(a) film na 8
spider_cider

Gdybyś obejrzała ze mną ten film, było by to dla Ciebie metafizyczno-astralne przeżycie...Twój subiektywizm stał by sie prawdą obiektywną! Al kazar!

ocenił(a) film na 10
spider_cider

"Na szacunek, niestety, trzeba zasłużyć." Ten film zasługuje.
"Powiedziałam, że jest beznadziejny/du du*y/nic nie warty/etc? " Gdybyś tak powiedziała wielu by Ci w ogóle nie odpisało.
"Oglądać film, a zrozumieć go, czy wgłębić się w niego, to zupełnie różne rzeczy." Zgadzam się. Wiele osób na tym forum "wgłębia się" w filmy, które ogląda.
"Znowu pojawia się opinia, że najlepsze jest to, co ma rzeszę zwolenników..." Myślę, że jest dokładnie na odwrót. Rzeszę zwolenników ma to, co jest najlepsze.
Subiektywizm odbioru sztuki też ma pewne ograniczenia.

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Powiem tak, cały czas starasz się być przekonana, że jak Tobie się The Thing nie podobał to reszta jest w jakimś zaślepieniu i w wielkim błędzie.
W przypadku takiego filmu jak Coś, jesteś tylko jednostką, bądź małym procentem osób, którym się ten film nie podobał. Nie możesz, mówić, że "dziwi cię wysoka ocena tego filmu" albo, że "na szacunek trzeba zasłużyć". Nie chcesz wziąść pod uwagę opinii większości, a starasz się przekonać innych o swoim zdaniu, choć należysz do mniejszości.

ocenił(a) film na 10
tomekd

Aha i skoro głównie chodzi Tobie o efekty to powiem krótko: "obejrzeć, a zrozumieć i wgłębić się w film to dwie różne rzeczy" :]
Efekty gore w The Thing to drugoplanowa rzecz, zresztą wcześniej ci o tym pisałem. Ty zauważyłaś w tym filmie tylko krew i flaki, a ten film odniósł sukces i wyróżnia się na tle innych, głównie dzięki sugestywnemu klimatowi i bezsilnej walce z czymś "nieznanym", a wszystko na tle atmosfery nieufności wobec drugiej osoby w miejscu, z którego nie ma ucieczki :)
Także proponuje i gorąco zachęcam abyś jeszcze raz dała szanse The Thing, bo to wybitny film w swoim gatunku obiektywnie mówiąc.

ocenił(a) film na 10
tomekd

Faktycznie tu kolega anonimowy ma też rację, swoje zdanie wyraziłaś trochę tak niezbyt tolerancyjnie, można to było odebrać tak, że traktujesz osoby, które lubią ten film za tych gorszych, co się nie znają na kinie.

ocenił(a) film na 5
tomekd

tomekd - A czy ja gdziekolwiek obraziłam ludzi, którym ten film się podoba? Napisałam, że to film dla ludzi nie znających się na kinie? Przyznałam nawet, że jest filmem kultowym. Dla świętego spokoju mogę dodać, że sformułowanie o tym, że te efekty śmieszą, mogło być nie do końca trafne i zbyt generalizujące - w takim razie sprostuję, że takie efekty mnie śmieszą. W końcu o upodobaniach innych nie mam pojęcia. :)
Naprawdę nie jest moim błędem czyjaś nadinterpretacja moich słów. Każdy widzi to, co chce widzieć. Chcieliście dyskusji - nie trafiliście na trolla, który po prostu stwierdzi 'ten film to gówno', tylko na kogoś, kto lubi polemikę. Dyskusja przybrała raczej formę prześcigania się w... no właśnie, w czym?
I to wszystko z błędnego odebrania moich słów. :)

ocenił(a) film na 5
tomekd

No i znowu nie unośmy się jak dzieci nad tym 'trochę niezbyt tolerancyjnie', bo równie dobrze można się tak czepić waszych docinków w moją stronę. Przewrażliwienie do niczego dobrego nie prowadzi, szczególnie w internecie. ;)

ocenił(a) film na 5
tomekd

anonimowy - jak to ten film sobie zasłużył? Czym konkretnie? i dlaczego akurat na mój szacunek?
To, że gdybym napisała z wulgaryzmami, nie otrzymałabym tylu odpowiedzi nie ma nic do tego, jaki jest poziom tych wypowiedzi, jakie są argumenty i że ta dyskusja robi się bezcelowa. A już tym bardziej nijak ma się to do tego, że w podaniu przykładu wulgarnego chodziło mi o to, że właśnie tak nie napisałam. :)
Znowu generalizujesz.
Ograniczenia ma wszystko, a zarazem ich nie ma... no cóż, o metafizyce na Filmwebie sobie raczej nie pogawędzimy, ja np. nie czuję się do tego kompetentna.

tomekd - Ileż można tłumaczyć... nie twierdzę, że reszta jest w zaślepieniu i w błędzie z tego powodu, że mi się film nie podobał a im tak - za to zaślepieniem jest brak akceptacji tego, że nie każdemu musi się podobać to samo, co Tobie. Biorę pod uwagę opinię większości, ale czy to oznacza, że muszę zmienić swoją?
Dlaczego mówisz mi, co mogę mówić, a czego nie mogę? przykro mi, ale niestety powiedzieć mogę wszystko. :) Tym bardziej, że nie rozumiem co dziwnego jest w stwierdzeniu, że AKCEPTUJĘ wysoką ocenę filmu, ale mnie ona DZIWI. Mam prawo do zdziwienia, tym bardziej, że jest to uczucie raczej niekontrolowane. :) Czy naprawdę pewne rzeczy trzeba pisać wielkimi literami, żeby do kogoś trafiły?
Tak, mówię o efektach, bo zwróciły moją uwagę, w przeciwieństwie do tych elementów, które podobno są bardzo wyraźne i stanowią wyznacznik wartości tego filmu.

I pytanie prawdopodobnie retoryczne na koniec - dlaczego nie umiecie zaakceptować, że komuś ten film się nie podoba i co ważniejsze sugerujecie, że każdy kto nie zachwyca się The Thing to laik i osoba zupełnie nie znająca się na kinematografii? Jak już mówiłam, są różne gusta.
Być może dam temu filmowi jeszcze jedną szansę, ale prawdę mówiąc nikt mnie tutaj do tego nie zachęcił, wręcz przeciwnie. Zamiast podać dokładniejsze argumenty, czytam, że film jest dobry, bo w końcu tyle osób go pozytywnie ocenia oraz, że przecież ma "klimat". Cóż. :)

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Kurcze nie wiem nawet od czego zacząć :]
Nie napisałem, że twoja opinia była nietolerancyjna czy chamska, napisałem, że "można to było tak zrozumieć".
Zakładając ten wątek, wyrażając swoją opinie, mogłaś przewidzieć, że ktoś będzie miał odmienne zdanie niż twoje, spotkasz się niezrozumieniem, albo ktoś będzie oczekiwał wyjaśnień. Tak zaczyna się dyskusja, bo chyba o nią ci chodziło? A tak to cały czas mówisz o swoim zdaniu, o swoim guście, wyrywasz zdania z kontekstu, nie czytasz ze zrozumieniem. Podałem ci tyle argumentów, a ty nie odniosłaś się do żadnego, tak jakbyś wybierała sobie co ci odpowiada.

ocenił(a) film na 5
tomekd

Oczywiście, że tak założyłam. A czy wypowiedź pozbawiona wulgaryzmów nie może być lekką prowokacją?
Tak czy siak, w tym przypadku chciałam jedynie wyrazić swoją opinię. jeżeli ja mam problem z czytaniem ze zrozumieniem, pokuszę się o stwierdzenie, że Ty również też go masz. :)
W Twoich wypowiedziach dopatrzyłam się jedynie argumentów dot. opinii innych ludzi. Jeżeli coś przeoczyłam - możesz wyszczególnić mi to w punktach, a z pewnością odpowiem na każdy wyczerpująco. :)
Nie, nie wybieram sobie tego, co mi odpowiada. Jeżeli się z czymś zgodzę, to po prostu się tego nie czepiam.

ocenił(a) film na 8
spider_cider

nie lubisz tego filmu bo nie potrafisz wlać do kompa whiskey z lodem:)...genialna scena jak jednemu ze Szwedów wypada granat z ręki...horror to jest dobry! potrafi zastraszyć potworami z kosmosu!

ocenił(a) film na 10
spider_cider

"anonimowy - jak to ten film sobie zasłużył? Czym konkretnie? i dlaczego akurat na mój szacunek?"
Przytaczam mój wcześniejszy wpis na temat tego filmu, może choć w części odpowiem na Twoje pytanie:

"Arcydzieło mistrza gatunku i najlepszy horror/s-f w historii kina.
Jedną z największych zalet tego dzieła jest niepowtarzalny, mroczny i tajemniczy klimat. Bardzo wciągająca i wbrew pozorom w znacznej części realistyczna fabuła. Niesamowity nastrój grozy towarzyszy nam przez cały czas. Mroźna sceneria i nieco klaustrofobiczna scenografia oddalonej od cywilizacji bazy potęguje atmosferę odosobnienia, a w końcu i bezradności, kiedy walka z obcym przechodzi w drugą fazę, tj. kiedy bohaterzy filmu nie myślą już o ratowaniu siebie, ale innych. Występuje w tym filmie zatem i pewien element dramatu.

Wyjątkowy talent, a wręcz geniusz reżysera i wzorowa umiejętność budowania napięcia jest tutaj porównywalna z największymi dziełami Alfreda Hitchcocka. Ten film posiada cechę, jaką w mojej ocenie powinny posiadać najlepsze filmy tego gatunku, a mianowicie, grozę czuć nawet tam, gdzie nic się nie dzieje.

Efekty specjalne na najwyższym poziomie. Według mnie prezentują się o wiele lepiej niż te z filmów współczesnych. Niesamowite i głęboko zapadające w pamięć formy, w jakie przeistaczał się obcy. Na marginesie w tym miejscu tylko wspomnę, że miłośnicy gore także znajdą tutaj coś dla siebie.

Stosunkowo prosta, ale jakże wspaniała, klimatyczna i pasującą do filmu muzyka autorstwa mistrza Enio Morricone. Rewelacyjne aktorstwo, zwłaszcza jedna z lepszych, jeśli nie najlepsza rola w twórczości Kurta Russella. Wzorowa i praktycznie nie spotykana dzisiaj praca kamery.

Wyjątkowo udane i stawiające nas pod znakiem zapytania zakończenie. Dodam, że film ten jest jednym z nielicznych przykładów na to, że remake może prześcignąć oryginał. Jest to dzieło niezwykłe. Po prostu John pokazał wszystkim jak powinno się robić praktycznie bezbłędny film tego gatunku.

Jest to jeden z tych filmów, którego nie można zrobić lepiej. Niezapomniane wrażenia i ten ogromny sentyment z moich młodych lat...

Pozycja obowiązkowa na półce każdego miłośnika gatunku.

10/10 bez cienia wątpliwości."


"To, że gdybym napisała z wulgaryzmami, nie otrzymałabym tylu odpowiedzi nie ma nic do tego, jaki jest poziom tych wypowiedzi, jakie są argumenty i że ta dyskusja robi się bezcelowa." A jaki jest poziom tych wypowiedzi? Jakie są argumenty? I ta dyskusja? Uważam, że proponuję kulturalną i rzeczową dyskusję, a Twoja wypowiedź jest w tej kwestii bardzo dwuznaczna.

I jeszcze o metafizyce. Z filmami jest trochę tak jak z ludźmi. Spotykasz na swojej drodze życiowej różne osoby, niektóre są wyjątkowe. Czasami zauważasz to od razu, a czasami dopiero po wielu latach. Może kiedyś będziesz na tym forum bronić tego filmu tak jak my, czego Ci życzę:)

ocenił(a) film na 5
anonimowy

I o to mi chodziło - argumenty, których brakowało w wypowiedzi użytkownika tomekd.

Z nastrojem grozy w dalszym ciągu się nie zgodzę - nie wywarło to na mnie takiego wrażenia. Klaustrofobia zdawała się być wywoływana na siłę przez odosobnienie i krajobraz, dlatego do mnie nie przemówiła. Ale rozumiem, że do kogoś innego mogła.
Jeśli chodzi o Hitchcocka - jak dla mnie to np. Psychoza osiągnęła to, co według Ciebie jest obecne również w The Thing - odczuwałam napięcie i grozę nawet w pozornie spokojnych momentach. I nie potrzebne były do tego celu efekty specjalne w postaci zmutowanych kosmitów - dlatego Psychozę oceniłabym (i zresztą oceniłam) znacznie wyżej, niż Coś. Nie jest wykluczone, że bez tych efektów specjalnych The Thing podobałby mi się znacznie bardziej, biorąc to pod uwagę.
Zaliczam się może nie do miłośników, co entuzjastów gore, ale mutacje był jak dla mnie zbyt naciągane i "efekciarskie", co tylko zepsuło mi odbiór filmu. Krwiste spaghetti pasowałby mi raczej do filmu w stylu Martwicy mózgu, a nie do dzieła, w którym chyba większy nacisk miał być położony na sferę psychologiczną.
Muzyka Morricone była przyjemna sama w sobie, ale moim zdaniem nie do końca dopasowana do momentów. Chociaż trzeba przyznać, że miała swój urok i przypominała o klimacie filmów z lat 80.
Kurt Russell jednak lepiej wczuł się moim zdaniem w rolę chociażby w Death Proof, chociaż to dyskusyjne. W dodatku doświadczenie aktorskie też z pewnością coś mu dało. Z drugiej strony, nie doszedł jeszcze do poziomu drewna, tak jak Keanu Reeves, więc było nieźle. :)
A zakończenie? Tutaj przyznam Ci rację. Faktycznie zastanawiające, intrygujące i pozostawiające widzowi sporo do myślenia.

Poziom wypowiedzi jest taki, że ktoś stara się usilnie udowodnić mi, że się mylę i że lepiej wie, co myślę. I tutaj ta druga osoba się myli. :) Ja ze swojej strony bronię swojej opinii i staram się nakłonić kogoś do akceptacji mojego zdania, nie do zmiany opinii. Z doświadczenia wiem, że to zwykle bezcelowe - więc radziłabym odpuszczenie sobie tego tym osobom, które chcą, aby każdy podziwiał The Thing.

A metafizyka? "Czasami zauważasz to od razu, a czasami dopiero po wielu latach." - A czasami po prostu kontynuuję dyskusję na Filmwebie tylko po to, żeby pogimnastykować umysł, podyskutować, a może wyrwać kogoś ze złudnego przeświadczenia, że wszystko musi być tak, jak to sobie wymyślą. Uważam, że każda polemika nie ograniczająca się do dwóch obraźliwych zdań jest rozwijająca i wyjątkowa, bo coś mi uświadamia. A poza tym, dyskutowanie tutaj to zabawa, stworzona sztucznie sytuacja pozwalająca na większą swobodę ze względu na anonimowość. Równie dobrze mogłabym być fanką The Thing i prowokować takim tematem tylko po to, żeby wymyślając argumenty przeciw utwierdzać samą siebie, że są bezsensowne i faktycznie uwielbiam ten film. (Oczywiście tak nie jest, ale wszystko jest możliwe. :))

Ja z kolei życzę sobie żebym zawsze umiała bronić swojego zdania, jeżeli uważam je za słuszne. ;)

ocenił(a) film na 10
spider_cider

To zależy jak zdefiniujemy "nastrój grozy". Wedle mojej definicji i wielu innych osób nie mierzy się go ilością "podskoków" na fotelu podczas seansu. W takich filmach jak "Coś", "Obcy" i "Lśnienie" zupełnie nie o to chodzi. Dodam jeszcze, że dwa pierwsze filmy są przez wielu zaliczane przede wszystkim do kina Sci-Fi, a ostatni idzie mocno w kierunku filmu psychologicznego. Na takie filmy należy patrzeć w nieco innych kategoriach, aniżeli na "czysty" horror. Efekty specjalne w kinie Sci-Fi są jak najbardziej na miejscu. Ponadto w tym filmie to właśnie efekty (niesamowite jak na 1982 rok) w znacznej mierze przyczyniły sie do sukcesu i popularności tego filmu. Jeśli zaś chodzi o Alfreda Hitchcocka to ciut wyżej cenię na przykład "Okno na podwórze", czy "M jak morderstwo". Jednak w tak niewielkim zakresie można być subiektywny:)

ocenił(a) film na 5
anonimowy

Nie chodzi mi o podskoki, ale o atmosferę. Na Psychozie się nie podskakuje, a jednak... groza jest bardzo wyczuwalna. :) Po prostu nie miałam tego wrażenia oglądając The Thing, a Obcego np. tak. Mówiąc o wbijaniu w fotel, miałam na myśli takie właśnie uczucie.
Jeżeli już jesteśmy przy filmach s-f, to znowu muszę przedłożyć Obcego nad The Thing, bo moim zdaniem i jeśli chodzi o efekty i o napięcie stoi na wyższym poziomie. A jeśli The Thing miało być bardziej s-f... to wątpię, żeby tych efektów nie dało się zorganizować jakoś "zgrabniej". W każdym razie, do mnie nie przemawiają, chociaż kino s-f doceniam. To, że to taki gatunek nie znaczy, że mamy mieć do czynienia ze sztucznymi mutantami.
Okno na podwórze było niezłe, ale jednak wolę Psychozę. :)

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Według mnie z kolei klimat w "Coś" jest bardziej wyczuwalny, niż w "Obcym".
"muszę przedłożyć Obcego nad The Thing, bo moim zdaniem i jeśli chodzi o efekty i o napięcie stoi na wyższym poziomie." To już jest sprawa dyskusyjna. Jedni wola kawę, inni herbatę. W takim zakresie można być subiektywny. Ponadto w Obcym nieco mniej się pokazuje, więc i mniej jest do potencjalnej krytyki. "Coś" i "Obcy" to horrory/s-f, a dyskusje czym miały być nie mają większego sensu. Efekty w "Coś" są według mnie wyjątkowo "zgrabne".

ocenił(a) film na 5
anonimowy

A dla mnie nie. I tym sposobem dochodzimy do konsensusu - każdemu podoba się co innego i trzeba to zaakceptować.

ocenił(a) film na 10
spider_cider

"I o to mi chodziło - argumenty, których brakowało w wypowiedzi użytkownika tomekd."
Dziękuje za zignorowanie mnie. Pierwszy ci odpisałem, pierwszy podałem argumenty, a zostałem najzwyczajniej "olany".

ocenił(a) film na 10
tomekd

Do spider_cider. Napisałaś wcześniej do "tomekd": "W Twoich wypowiedziach dopatrzyłam się jedynie argumentów dot. opinii innych ludzi." To czy nie można powołać się na wypowiedź kogoś innego. Czuje się (myślę, że nie tylko ja) jakbym udowadniał, że białe jest białe, a czarne czarne.

ocenił(a) film na 5
anonimowy

Chodziło mi o to, że argument "film jest dobry, bo dużo osób go lubi" zupełnie do mnie nie przemawiał, bo ogół niekoniecznie ma rację. I niewiele to ma do przekonywania do fabuły, czy wykonania filmu. Nie chodziło o samo powoływanie się na opinię innych.

ocenił(a) film na 5
tomekd

Jeśli chodzi o klimat - odpowiedziałam już w swoim poście. O elementach gore też się nieco rozpisałam, może to dodatek, ale dla mnie rażący. Morricone - również wspomniałam, ogólnie uznaję go jako kompozytora, ale w tym filmie się nie spisał tak dobrze, jak w wielu innych.
Obcy nakręcony był trzy lata wcześniej, a efekty specjalne nie przypominały niedzielnego obiadu - dlatego uważam, że mogę uznać te w The Thing za przeciętne.
A reszta argumentów to już tylko wychwalanie ligi filmu oraz jego oceny. :)

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Czyli wnioskuje tak. Film nie spodobał ci się, dlatego bo był zbyt krwawy?
Wg mnie efekty ocenia się po tym, czy są dobre, czy nie, w przypadku The Thing, czy przetrwały próbe czasu, czy nie. Wg twojego zdania efekty były przeciętne, bo były zbyt krwawe? Moim zdaniem trzeba uwzględnić założenia twórców, jeśli miało być krwawo, to trzeba to kupić.

ocenił(a) film na 5
tomekd

"Krwawość" efektów mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. :) Przeszkadzało mi to, że były kiepsko wykonane i mało realistyczne, porównanie do obiadu wynikało z tego, że flaki zamiast wnętrzności przypominały kisiel albo makaron i plastelinę.
A film nie spodobał mi się zarówno dlatego, jak i dlatego... że po prostu do mnie nie przemówił i nie oglądałam go z przyjemnością. To jednak uczucie i nie musi mieć kompletnego uzasadnienia. Co się do tego odczucia przyczyniło jest wyszczególnione w postach powyżej.

ocenił(a) film na 10
spider_cider

"Morricone - również wspomniałam, ogólnie uznaję go jako kompozytora, ale w tym filmie się nie spisał tak dobrze, jak w wielu innych." Jak dla mnie to jedna z najlepszych i najbardziej klimatycznych ścieżek dźwiękowych w kinie grozy, jaką dane mi było i jaką miałem przyjemność usłyszeć. Gdyby reżyser w "Obcym" zdecydował się pokazać (a nie zdecydował się) co się dzieje z tymi ludźmi po spotkaniu z obcym, to najprawdopodobniej wyszło to gorzej, ponieważ efekty w "Coś" są na bardziej zaawansowanym poziomie.

ocenił(a) film na 5
anonimowy

Ale się nie zdecydował, jak sam napisałeś i moim zdaniem wyszło mu to na dobre. Wierzę, że ścieżka dźwiękowa do The Thing Ci się podoba, mi natomiast podoba się tylko oderwana od filmu. I tyle. :)

ocenił(a) film na 10
spider_cider

To sprawa subiektywna. Ci, którzy w horrorach muszą mieć krwawe sceny uznaliby to za wadę. Wiele osób, także recenzentów, na takich argumentach często opiera krytykę filmu. Dla mnie to sprawa neutralna. Takie sceny nie muszą być, ale jak są to mi nie przeszkadzają.

ocenił(a) film na 10
anonimowy

Do spider_cider:
"I tym sposobem dochodzimy do konsensusu - każdemu podoba się co innego i trzeba to zaakceptować." My to akceptujemy. Jednak co innego oznacza zdanie: "film mi się nie podobał", a co innego zdanie: "Film jest kiepski". Tego drugiego nie akceptujemy.