W tym nowym Cosiu potwór imitował ludzkie komórki i nie wiem jak się to działo, że również ubranie. Być może ubierał je na ludzi ale czy potrafił?
Jak zaś było w starszej wersji? Wnikał w ciało i jeśli je rozrywał, ranił to co z ubraniem, które zawsze było porządne i schludne tak, że nikt nie mógł rozpoznać potwora?
No i właśnie na tym polegało napięcie, bo nie wiadomo było kto jest kim dopóki "Coś" się nie postanowiło ujawnić.
Tak było w wersji Carpentera.
W obu było tak samo. Stwór imitował ubrania. Problem w tym, że o ile to miało sens w starej wersji z badaniem krwi, to w nowej przez plomby itp robiło sie bez sensu troche.
Nie imitował ubrania. Gdyby mógł je imitować nie rozrywałby, nawet biorąc pod uwage to że portki McReadiego były prowokacją zimitowanego Blaira, wcześniej przecież Nauls znalazł jedne portki w kuchni - a to nie mogło być wstępem do późniejszej prowokacji gdyż wcześniej Bennings
"wyskoczył" ze szmat jak to zauważył Windows (w tym momencie upuścił na podłoge słynne klucze o które toczą się tu spory)
Ubranie jest kluczem do rozwiązania wszystkich pytań związanych z tym jak i kto był zastępowany imitacją. Oczywiście nie w tym gównianym prequelu. Zwróćcie uwage na to w jakiej kurtce Childs pilnuje wejścia, a w jakiej pokazuje się później McReadiemu
tyle że Childs mógł po prostu zmienić kurtkę przed wyjściem na zewnątrz i był człowiekiem kiedy pokazał się MacReady'mu,pytacie dlaczego tak uważam?z banalnie prostej przyczyny,w końcowej scenie gdzie zostali tylko oni jest pokazane że Childs ma złotą plombę,a raczej że się nią chwali.
W scenie gdzie Childs stoi przed wejściem kurtki wiszą na wieszakach w kolejności granatowa, zielona, beżowa + biała przy ścianie na przeciwko wejścia. W scenie w której najpierw zostaje pokazane zejście do generatora + chwilowe nachylenie się w tym kierunku kamery - z pewnością zamierzone (stamtąd wyszedł i zaatakował Childsa Blair po zniszczeniu generatora? Po czym ten pierwszy poszedł zamarznąć - jako "kopia zapasowa" istoty?), nie ma nigdzie odwieszonej jego granatowej kurtki. Ponadto kurtka Childsa z ostatniej sceny dziwnie przypomina kurtke Blaira, a jego widzimy w ostatnich scenach bez kurtki. Poza tym zastanawiałeś się w ogóle jak niby Blair mógłby się dopiero przedostać do generatora (że niby Childs go zobaczył i podążył za nim, nie spiesząc się jednak bo znalazł czas na przebranie kurtki = zdejmowanie i ponowne zakładanie plecaczka do miotacza ognia, heheh dobry żart) od momentu sprawdzania jego "chatki", skoro jest tylko jedno wejście obok którego stoi pilnujący Childs? Blair zaskoczył Childsa "z piwnicy strony", bo już tam był gdy cała reszta bawiła się w testowanie krwi - stąd to zatrzymanie i nachylenie się kamery nad zejściem do generatora, w tej chyba najlepszej scenie w filmie z niesamowitą muzyką w tle.
A plombami się nie podniecaj bo to durny wymysł twórców prequela. Ciało tej istoty może bez trudu przytrzymać taką plombe żeby nie wypadała
ty się za bardzo podniecasz filmem ja tylko napisałem co tym sądze i tyle,tak przy okazji co ty takiego widzisz w tym filmie,możesz powiedzieć
Za bardzo sie podniecam i dlatego widze to czego ty nie widzisz :) Nie, nie moge powiedzieć
Jeszcze odnośnie filmu, nie ma w nim ani jednego błędu logicznego, obraz jest całkowicie spójny. Carpenter właśnie tak robi filmy, dla inteligentnych widzów którzy potrafią po obejrzeniu jego filmu poskładać sobie wszystko w całość. Podobnie zbudował świat w They Live, tyle że tam szczegółów z których trzeba wyciągnąć wnioski i które mogłyby komuś umknąć jest o wiele mniej. Bardzo szerokie pole interpretacji istoty z dosłownie, zupełnie innego świata jakie stworzył dla widza jest niesamowite, jeśli tylko ktoś potrafi się w to zagłębić. Niebezcelowo zignorował rzekome wyjaśnienia zapodane w książkowym pierwowzorze
Nie dla debili i gimnazjalistów, obejrzyjcie se The Thing z 2011 - to jest coś dla was
Ty się masturbujesz do tego filmu czy jak? Za bardzo podniecasz się zwykłym filmem.
P.S. Pomysł z imitacją ubrań jest równie głupi jak sądzenie, że kosmita z brył lodu w prequelu jest pierwotną formą "cosia".
a ty byś zrobił?wątpie,do prequela czytałeś chociaż pierwszą wersję scenariusza?raczej mi się wydaje że nie,ciebie w ogóle interesują kulisy powstawania filmów czy tylko oglądasz i jedziesz jak się tylko da.
Czy bym stworzył taką dobrą historie? Postarałbym się. Kulisy powstawania The Thing Carpentera znam dość dobrze (przynajmniej z tego co zostało upublicznione), a kogo w ogóle obchodzą kulisy powstawania takich słabych komercyjnych śmieci jak ten prequel? Dawaj ten pierwszy scenariusz, przeczytam bo go masz, czytałeś i mi polecasz, prawda? :)
http://thethingfan.11.forumer.com/viewtopic.php?t=4134
prosze tu jest
tu masz modele obcych i inne wywalone rzeczy
http://www.facebook.com/media/set/?set=pu.191901360821245&type=1
Zarówno Coś z 82, jak i ten nowy z 2011 jest godne uwagi... z tym że ten Carpentera przez lata zdobył wielkie uznanie i nowy jest w jego cieniu. Tak wgl ciesz się że nie zrobili remaka bo by dopiero kasza z kiełbachą była;p
Poza tym że akcja dzieje się w tym miejscu, identycznym wręcz z thing z 1982 roku, wszelkie rozmaitości z obozu norwegów są wzięte z klasyka:) no tak nie ma nic wspólnego, a jeszcze zapomniał bym dodać że jest Coś:)
Lepiej żeby ten prequel w ogóle nie powstał, psuje dobre imię klasyka i mąci w głowach widzów którzy klasyka nie widzieli
ja widzialem w latach 90 2 razy i w ciagu tych 12 lat z 15 a jakos prequel tez mi sie podoba
idealny nie jest, ale ma to coś co mi się podoba w horrorach. Z pewnością wypada gorzej niż tajemniczy coś lat 80 ale jest dobrym filmem.
Cóż, co kto lubi. Mnie ten prequel drażni brakiem głębi, sztucznością, brakiem klimatu i całkowitym brakiem inwencji twórczej. Jego twórcy pojechali na niektórych elementach klasyka, ale nie zrozumieli ich istoty, przez co wszystko jest bardzo płaskie i sztuczne
założę się że gdyby nie powstał coś z 82 roku i ten był by pierwszy to by się wszystkim podobał bardziej;p Dobrze jest jak jest i cieszmy się że nie powstał kolejny niepotrzebny remake, tylko to co jest:)
"założę się że gdyby nie powstał coś z 82 roku i ten był by pierwszy to by się wszystkim podobał bardziej"
Lol... Nieważne. Każdy lubi to co lubi lubić. Pozdro
Ja napisałem "lol" bo mnie rozśmieszyło twoje stwierdzenie, nie żebym często używał tego słowa
W takim razie spoko:) Nie wiem co w tym śmiesznego było:P No może oceniam niektóre filmy zbyt "ładnie" ale no cóż, oglądam każdy z 3 razy, dwa razy z perspektywy widza a raz z perspektywy krytyka. Sam próbuję coś powoli dobrego nakręcić, tylko zawsze mało czasu jest. Niekiedy nawet filmy amatorskie są o wiele lepsze niż te profesjonalne. Mi się podobał mimo trochę słabych jak na te czasy efektów. Miał dużo powiązań do oryginału, aktorzy dość dobrze zagrali... Rozumiem też że ludzią może się nie podobać ze względu na to że narusza już klasycznego Thing'a. Ale dobra co człowiek to opinia. Więc koniec rozmowy.
Tu przecież nie chodzi w ogóle o wykonanie czy efekty, pod tym kątem oceniasz filmy? Wiadomo fajnie jak film ma dobre, realistycznie wyglądające efekty ale jak nie ma w sobie nic więcej to jest nic nie warty
Tyle ze ten mial cos wiecej, czasem trzeba obejrzec pare razy... na poczatku podchodzilem do niego z niechecia ale naprawde fajny sie okazal.
Nie przesadzaj. Widziałam i klasyk i prequel, i oba mi się podobały. Oczywiście Cosiek Carpentera bije na głowę klimatem nowego Cosia, ale ten nowy też trzyma w napięciu. Mi się tam podobał. I nie, nie jestem gimnazjalistką, uprzedzając Twoje pytania/obelgi/uwagi.
No ale nie zaprzeczysz że prequel powstał dla kasy i jego twórcy nie "poznali" w ogóle "intencji" klasyka? Trudno też wytrzymać gdy film jest zrobiony na odwal się = jest kierowany do idiotów, albo też do nie-fanów. Poza tym wszystkim ma w sobie mnóstwo bzdur i absurdów, więc niestety ale jest dla idiotów
Aha, czyli jeżeli mi się akurat podobał, to od razu jestem idiotką? Trochę nie rozumiem takiego podejścia, każdy ma swój gust, każdemu podoba się co innego, i wcale nie oznacza to że ma gorszy gust albo się nie zna. Mi się tam film podobał, nie jest może idealnie dopracowany ,ale też ma swój klimat i napięcie. A co do Twojego pytania to cóż, prequele zazwyczaj robione są dla kasy i nic na to nie poradzisz. Nie uważam też że jest zrobiony na odwal się, ale to moje zdanie.
[Nie dla debili i gimnazjalistów], obejrzyjcie se The Thing z 2011 - [to jest coś dla was], idioto
Andrewx51 ma rację :) ,,The Thing'' Carpentera to arcydzieło :) koniec i kropka
W starszej wersji kosmita nie właził w ciało i zmieniał innych w kosmitów tylko ich dusił.. ale obcinali mu ręce i mu odrastały bo był roślina a na ziemie przybył bo sadzonki jego dzieci trzeba podlewać ludzką krwia
I to ma być niby interpretacja Who Goes There? Ktoś kto tak twierdzi podpisując w ten sposób tamten film jest chyba głupi, The Thing from Another World z The Thing Carpentera nie ma nic wspólnego, choć Carpenter przyznał że lubi film Hawksa
Wszystko na to wskazuje. Ostatnio gdzieś widziałem to do czego sam doszedłem wcześniej, otóż film zaczyna się z McReadim pijącym wisky podczas grania w szachy. Gdy przegrywa, lekko w.k.u.r.w.i.o.n.y daje się "napić" komputerowi, który okazał się mądrzejszy. Podczas trwania akcji filmu zdał sobie sprawe z tego że obcy gra z nim (jako z przywódcą) w szachy, a pionkami są inni ludzie, zarówno obcy jak i McReady ma swoje figury po przeciwnych stronach - imitacje vs członkowie załogi. Na koniec filmu zwróć uwage na to z jakim ironicznym uśmiechem McReady daje się napić wisky swojemu przeciwnikowi, gdy ten znowu okazał się mądrzejszy i uniemożliwił mu zwycięstwo. Trudno jednak powiedzieć czy to był pat czy wygrał obcy
""At a horror convention Q&A session in 2008, Keith David (Childs) was asked if he ever knew who, at the very end of the movie, was infected with the alien. He smiled and said, "Well, I don't know about (Kurt Russell), but it sure as hell wasn't me." He may be right, as the movie's prequel, The Thing established that, while assimilating its victims, the alien gets rid of all artificial implants and appendages (including medical implants, fillings and earrings). Childs' earring can still be seen (briefly) in his ear at the end of the movie.""
Widać więc że tak naprawdę nic nie wiadomo :D. Interpretacja zależy od widza. Tak samo twórca następnej części (jeśli ta powstanie) może zinterpretować to po swojemu. Tak czy inaczej furtka do następnej części jest, nawet jeśli obaj wciąż byli ludźmi to ekipa ratunkowa która by tam dotarła z pewnością znalazła by zwłoki cosiów, tak u norwegów jak u amerykanów, które przy bliższym zbadaniu wciąż były groźne (tak samo jak te spalone zwłoki które przywieźli od norwegów)
Zapytać trzeba by się było Carpentera i on by udzielił odpowiedzi (której nie chce udzielić, chce by widz sam to wywnioskował), David sobie tylko jaja robił
Jak czytałem, te nowe the thing które teraz wyszło miało być pierwotnie dziełem carpentera ale chciał za dużo kasy. Znaleźli się więc nowi ludzie, którzy nakręcili prequela. Jednak Carpenter powiedział w magazynie Empire w 2006r że pomysł na 2 część zakładał że obydwaj mieli przeżyć (nawet ci sami aktorzy mieli by na początku grać Childsa i Mac'a zaś ich postarzenie miało by ukryć warstwa śniegu na twarzy). W tej wersji carpentera wydaje mi się że Chids mógł być zainfekowany a Mac nie...
Po prequelu który ostatnio wyszedł należy wnioskować jednak że Childs na BANK nie był "cosiem", gdyż miał kolczyk w uchu ;) (swoją drogą nawet nie zaatakował Maca a miał argument siły na swoją korzyć, coś raczej by wykorzystało ten miotacz ognia, Mac był bezbronny)
youtube.com/watch?v=Zq4kmirdtqA
Jako ciekawostka dla fanów the thing, tutaj kilka wyciętych scen z prequela the thing :D, nie potrafię zrozumieć czemu je usunięto :(
"Po prequelu który ostatnio wyszedł należy wnioskować"
Czemu czerpać wnioski z takiego góvvna nie będącego kontynuacją wizji Carpa, nie będącego spójnym z jego wizją, ani nie mającego wiele wspólnego z książkowym pierwowzorem. Oczywiście bez obrazy jeśli tobie prequel się spodobał, ja tak jak i wielu innych fanów The Thing, nie traktuje go poważnie.
Z tą wersją Carpentera oczywiście wiem. Jaka szkoda że do tego nie doszło... byłoby ślicznie, bez wątpienia
Prequel nie podobał mi się nawet w jednej drugiej tak jak dzieło Carpentera, ale w sumie nie był też kompletnie złym filmem, dało się oglądać.
McReady sam powiedział że nie jest pewien, ale niepasująca kurtka Childsa przekonała go po chwili, dlatego gdy Childs wlał w siebie wisky ten zaśmiał się ironicznie.
Zarówno komputer jak i obcy były dla McReadiego czymś obcym, ale posiadającym inteligencje operacyjną, stąd jego tok myślenia. Pozdro ziomuś