Film nie jest wcale miły, opowiada o rozterkach pewnej rodziny, która przeszła bardzo wiele i to wcale nie miłych rzeczy, lecz rzeczy które nie tylko ich zraniły, ale i widza oglądającego ten dramat. Próbowałam zrozumieć Gilberta i poczuć ciężar który dżwigał na swoich barkach. Zresztą nie trzeba specjalnie chcieć poczuć, bo gdy oglądasz film czujesz to wszystko mimowolnie. Wzruszający, wzruszający, wzruszający. Oglądałam go kawałek czasu temu i nie pamiętam za bardzo wszystkich wątków, ale najbardziej utkwiło mi w pamięci spalenie domu....
Naprawde mistrzowska gra aktorów. I nie tylko DiCapria czy Deppa, ale wszystkich którzy składali się na tę rodzine.
Zakończenie naprawde ulżyło duchowi.