Film oceniłem, ponieważ kiedyś oglądałem go w TV. Chciałbym obejrzeć jeszcze raz, ale niestety jak dotąd nie udało mi się go nigdzie znaleźć.
Czy to kolejny dokument z My...My...Mychnykiem, w którym to opowiada o dobrodziejstwie "przemian ustrojowych" w Polsce? Jeśli nie, to chętnie obejrzę :)
OSOBOWOŚĆ Konwickiego przysłania osobowość Michnika. Pojawia się tylko w jednym fragmencie. Obejrzyj.
Michnik nikogo tu nie dominuje, pojawia się tylko na kilkanaście minut chyba. Wg mnie akurat w tej części rozmowa układa się chyba najciekawiej. Wcześniejsi rozmówcy miewali słabsze momenty. Michnik również swoją osobą/historią coś tutaj wniósł, rzucając refleks na Konwickiego, bo niezaprzeczalnie łączy ich pewien kontekst, do którego uczciwie i z sympatią się odnieśli. Konwicki był z nim chyba najbardziej naturalny, swobodny i zwyczajnie - zainteresowany.
Wzorzec outsidera
Łukasz Grzymisławski
26.03.2010 , aktualizacja: 23.03.2010 16:57
- Papieroska? - pyta, wtrącając się nagle w słowa Holoubka o sprawach ostatecznych. W filmie "Słońce i cień" nakręconym krótko przed śmiercią aktora dwaj starzy przyjaciele przechadzali się po lesie, gawędząc niezobowiązująco. Ale to raczej Holoubek mówił, Konwicki mu tylko towarzyszył z nieprzeniknionym uśmiechem na ustach.
Co ja tu robię? (Tadeusz Konwicki) - film dokumentalny
W filmie Janusza Andermana to Konwicki ma głos. Ale łatwym rozmówcą nie jest, pytań nie lubi, zresztą "pisarz, chcąc nie chcąc, i tak wszystko w końcu o sobie napisze". "Każde pokolenie ma swoje nerwice, rozczarowania i tajemnice. Moje jest do tego dyskretne".
A jednak prowokują go do opowieści: Anderman, Adam Michnik, profesorowie Stanisław Bereś i Tadeusz Lubelski (pierwszy sprawdzał kiedyś, czy z powieściami Konwickiego można chodzić po Wilnie jak z przewodnikami; drugi pisał doktorat o pisarzu, który nakręcił pierwszy "nowofalowy" film Europy, przed Truffaut i Godardem). O Wilnie, w którym jeszcze przed wojną życie całkiem było zanurzone w romantycznym etosie. O tużpowojennym Krakowie, gdzie uciekinier z Kresów i partyzant, jak mówi, na pewien czas "uderzył w dewocję". O Nowej Hucie, którą budował jako kopacz. O Warszawie, gdzie "spróbował socjalizmu". - Żałujesz? - pyta Michnik. - Błędy bywają korzystne. Wysubtelniają człowieka. Uczą nieufności do siebie.
"Salto" zaczyna się od błędnego spojrzenia Cybulskiego - robi znak krzyża i skacze z jadącego pociągu, gdzieś w Polsce. Samotność i strach po kataklizmie, na gruzach znajomego świata. "Pisząc socrealistyczne teksty, sam chciałem siebie przekonać. Do dziś czuję się winien. Później pisałem z dręczenia się odpowiedzialnością za PRL. Zlustrowałem się po dżentelmeńsku".
Pierwszy i najpoczytniejszy powieściopisarz drugiego obiegu. Wcześniej, w opublikowanym w '67 "Wniebowstąpieniu", przewidział Marzec i akcję moczarowców. "Pogrążono wtedy Polskę w opinii światowej, celowo, a konsekwencje trwają do dziś".
50-minutowy dokument zawiera fragmenty jego filmów. Andrzej Łapicki w "Jak daleko stąd, jak blisko": "Nas męczy potrzeba bilansu".
W pustej kawiarni Czytelnika z Łapickim - trzecim do słynnego stolika, przy którym można ich było zastać z Holoubkiem - mówi o przyjaźni: "Lękam się zdawkowych rozmów". Ale także: "My się baliśmy pozy. Hierarchia, reguły, salon, artystyczne debaty? Nic podobnego. Gadaliśmy o sporcie i panienkach".
Wzorzec z Sevres outsidera. Córka mówi o nim: mistyk. Sam lubi określenie "emigrant". Albo: "chytry Litwin". Mawia skromnie, że z języków obcych najlepiej zna polski."Żyję w kokonie własnej autonomii. Od '56. Gomułka przemawiał na placu Defilad, ja tam nie byłem, przechodziłem obok". Rok później zaczął życie na nowo - robiąc "Ostatni dzień lata", na pustej plaży, z kilkuosobowym zespołem.
"Mamy wolność, więc nie chce mi się już pisać. Ale może jeszcze walnę się na swój tapczan i zacznę. Jestem nieobliczalny". Oby.