Oto kolejny film z świetnie budowanym napięciem, który kończy się nijak. Jestem rozczarowana! Zwłaszcza, że film trwał 2h. Naprawdę brakło czasu na sensowne zakończenie?
Zakończenia bym się nie czepiał, jest obrazem który nieoczekiwanie pojawił się podczas wykładu. A marny koniec wyszedł na jaw bo przyjaciółka po przebudzeniu ze śpiączki wszystko opowiedziała policji, więc główny bohater był tak jakby skończony. Nie wiem jak ta historia miała by się potoczyć inaczej.
Może tak, że przyjaciółka rzeczywiście mówi wszystko policji, a ta aresztuje męża? Myślę, że to byłoby dla każdego bardziej satysfakcjonujące.
Po co on w ogóle wsiadał do tej łódki?
Bo byl opetany i duchy mu kazaly ;) W ten sposob mogl zginac i dolaczyc do zlych upiorow domu.
Lub chciałuciec nie zostawiając śladów. Łudka pswnie była zarejestrowana na wójostwo i pracownik przystani mówił że miała zaległe opłaty więc dawno o niej zapomniano
fakt,irytująca jej altruistyczna postawa z drugiej strony dziekowac bozi za taka przyjaciółke:)
Absolutnie nie. Na tym polega otwartość kompozycyjna, refleksje skierowane są bezpośrednio na odbiorcę.
A ja się cieszę. Bardzo lubię takie zakończenia, gdzie widz sam może sobie co nieco dopowiedzieć i uruchomić własną wyobraźnię. Po co reżyser ma odsłaniać wszystkie karty? Jasne, jest niedosyt ale to powoduje późniejszą dyskusję o filmie i to jest w tym gatunku super/dla mnie thriller nie horror/. Nie piszcie że to brak pomysłu...przecież policja mogła kolesia zamknąć , mógł on ewentualnie potem popełnić samobójstwo w więzieniu - czy to by było lepsze? Dla mnie takie niedopowiedzenia są super dopełnieniem klimatu! Poza ty dostaliśmy wiele poszlak m.in fakt, że przyjaciółka wybudziła się ze śpiączki czy tego, iż łódka została wypożyczona bez papierologii
Zgadzam się podobne odczucia miałem po obejrzeniu "Silent Hill" i po "Wyspa Tajemnic". Tego typu zakończenia zawsze budzą jeszcze większą ciekawość i skłaniają do ciekawych dyskusji na temat indywidualnego odbioru, kombinacji jest mnustwo i to jest fascynujące
Mnie przeszkadzało kilka niedokończonych wątków, plus duch zmarłej kobiety, mogła kontaktować się, a nie pomogła... Co z kuzynem, prawdopodobnie go zabił, ale dlaczego? Czy policja powiążę sprawę utoniecia profesora z tym, że chciał pogrążyć głównego bohatera i dlatego zginął... Dlaczego studentka nie przyznała się, że miała romans... Byłby jasny motyw,. Reasumując - napięcie i pomysł ok, ale, jak już ktoś pisał, logika się rozjechała.
Duch zmarłej kobiety mógł się kontaktować, ale nie mógł się ujawnić przez męża, który ją powstrzymywał. Można to było wyciągnąć ze sceny z seansem. Jedyną nieścisłością jest to, że duch kobiety mógł włączyć radio, zatrzasnąć drzwi itd, a potem nie robił nic. Osobiście interpretuję to w ten sposób, że na początku, kiedy się komunikowała, George nie był pod tak silnym wpływem ducha/duchów mężczyzny/mężczyzn, więc mogła jako-tako reagować. A potem wpływ złych duchów był dla niej za silny.
Jeśli chodzi o kwestię kuzyna, to George jest okropnie zakompleksiony, zazdrościł kuzynowi jego talentu i chciał się nim stać, żyć jego życiem. Więc go zabił i ukradł jego obrazy.
Oczywiście, że policja powiąże utonięcie profesora z Georgem. Justine widziała go tej nocy, widziała, że jest cały przemoczony. No i wcześniej była świadkiem rozmowy Georga z innym wykładowcą w muzeum. Na końcu filmu Justine rozmawia z szeryfem, więc na pewno wszystko powie.
Willis mogła się nie przyznać ze wstydu.
W tym filmie nie było problemu z logiką, wszystkiego można się domyślić, wystarczy tylko trochę pomyśleć i oglądać ze skupieniem, żeby później połączyć wątki. Jedynym problemem jest brak zamkniętego zakończenia, widocznie ludzie nie lubią myśleć i chcą mieć wszystko podane na tacy. Wtedy film ogląda się na luzie i nie trzeba wytężać szarych komórek. Rozumiem kwestię, że ktoś woli mieć wszystko podane na tacy, ale nie ocenia się wtedy filmu na tak niską ocenę (widziałam oceny 1/10, 4/10, to są oczywiście skrajności i brak umiejętności w ocenie filmu lub po prostu brak gustu). Tylko jest pewna różnica między tytułem, który jest rzeczywiście słaby, a tytułem, który nie przypadł do gustu.
Doskonale rozumiem. Jednak tutaj takie zachowanie wynika z sytuacji. Wiesz, małe miatwczko, tam wszyscy się znają i jak dzieje się coś nietypowego, to się interesują. Poza tym Justine lubiła Catherine, za to nie była wielka fanką George'a więc automatycznie wepchnęła swój nos. Ja przynajmniej tak to widzę ;-)
A o co chodziło z tym czymś z długim ogonem i okiem? Głowna bohaterka wyciągnęła ze zlewu, kiedy wpadł jej tam pierścionek i próbowała go wydostać.
Tytuł nawiązuje do najbardziej znanego dzieła Emanuela Swedenborga pt " O niebie i jego cudach, takze o piekle , z rzeczy , ktore widziano i słyszano".
mnie zirytowało jak musieli pokazac scene,przebitke jak podaje jej butelke z napojem w momencie gdy ma zawroty głowy,serio myślą,ze widz to taki debil i nie domysli sie ze wsypał jej syfu,który wczesniej w aptece kupił
Wymienione przez Ciebie pozycje to zupełnie inna liga. Świetne filmy z genialnym niedopowiedzianym zakończeniem. Tutaj niestety był jeden wielki bełkot i nie wzbudził on we mnie ani zaciekawienia ani chęci do dalszej refleksji.
Dokładnie tak odebrałem ten film.Ogląda się go naprawdę fajnie z zaciekawieniem.Aż tu nadchodzi koniec,wyjaśnienie całej historii i okazuje się ona za przeproszeniem z d.upy wzięta.Horrorem tego nazwać nie można,bardziej taki dramat psychologiczny,z s-f na końcu.A szkoda bo mógł być to całkiem dobry film.Nawet przypominał mi classic pt.Lśnienie,nie chce pisać w którym momencie,bo nie chce robić spoiler,ale można się domyślić.Ale ogólnie obejrzeć warto.
A powie mi ktos czy koncowka czyli scena z bohaterem zamieniajaca sie w namalowany obraz to juz gdzies we filmie widzialem czy mam jakies deja vu ?