„Coco” zachwyca pod każdym względem. Pozytywy filmu to przede wszystkim fantastyczna muzyka – każda piosenka jest świetnie wkomponowana w fabułę i dodaje opowieści wyjątkowego klimatu. Postać Ernesto de la Cruza wprowadza motywację i inspirację – jego cytaty zachęcają do walki o swoje marzenia i nigdy się nie poddawać. Również bohaterowie będący dalekimi krewnymi, jak Hector czy Imelda, wnoszą do filmu wiele emocji, humoru i wartości rodzinnych. Legendarna Frida Kahlo, choć epizodyczna, dodaje historii dodatkowej głębi i autentyczności kulturowej.
Film jest mistrzowsko skonstruowany pod kątem fabularnym – ukrywa prawdziwego złoczyńcę pod maską wielkiego muzyka, co trzyma widza w niepewności i napięciu. Hector, początkowo odrzucany przez świat i wydający się nieznaczącym bohaterem, okazuje się kimś znacznie ważniejszym, co daje ogromną satysfakcję przy poznaniu prawdy. Według mnie „Coco” nie ma realnych wad – to jedna z najlepszych animacji świata, łącząca muzykę, emocje, humor i głębię w perfekcyjny sposób.