To zdecydowanie nie jest film o samotności.
To jest film o świadomym wyobcowaniu, mizantropii, pustce emocjonalnej, tłumionych instynktach i patologii, jaka się może się z takowej mieszanki urodzić.
Mizantropia - musiałem sprawdzić. Ocenę ma dość dużą bo 6,5 ale jakoś boję się zaatakować ten film. Oglądać jak to ujęłaś świadome wyobcowanie to musi być smutne.
Słusznie się boisz, bo ten film jest przerażający. Przynajmniej dla mnie był, dał mi mocnego kopa w głowę - szczególnie, że nie było wyczekiwanego katharsis. Film się urywa, a cały brud zostaje i trzeba sobie z nim poradzić samodzielnie.
Niesamowicie ciężki, gorzki, przytłaczający i bardzo bardzo prawdziwy. I perfekcyjnie nakręcony.
Nie zgodzę się, bo owszem, jest to film o samotności. Powiem więcej - to najstraszniejszy i najobrzydliwszy film o samotności, jaki widziałam. Bo pokazuje, co i ile jest w stanie znieść samotna kobieta, żeby tylko... samotną nie być. Straszne to i smutne :-(
To jest - przede wszystkim - film o tym, jak biologia przegrywa z duchem.... Dziwne? Bo nie ma tu niczego o duchowości? No właśnie, tak to się dzieje, gdy rządzi ciało.
Niezbadany jest labirynt ludzkiego mózgu !. Gdzie znajduje się, w nim, granica między normalnością a chorobą psychiczną !? Jakie bodźce powodują, że następuje przekroczenie tej granicy !? Czy bycie aniołem śmierci to jeszcze normalność czy już druga strona lustra !? Anioły też mogą popełniać błędy. Intrygujący temat, dobrze zrobiony i mimo, że z odrazą oglądałem ten film to dotrwałem jednak do końca, to bardzo kontrowersyjny film i może wywoływać skrajne odczucia - może dlatego warto go obejrzeć i dlatego polecam - 7/10!!!
W moim odczuciu film jest o tym, że mając nieuleczone sprawy własne nie możesz przynieść światu nic dobrego. I Bóg nie ma tu nic do rzeczy. Nota bene patrząc na bohaterkę widziałam zakonnicę. Bohaterka wydała mi się obsesyjno-kompulsywna, podobna do "Pianistki", na dalszym etapie destrukcji, uniemożliwiającym już współczucie widza.