Oj tak, w filmie jest tyle niedorzeczności, że trzeba mieć anielską cierpliwość
by dobrnąć do końca. Ani początku ani środka nie mówiąc już o jakimkolwiek zakończeniu.
Chciałem dać 2 punkty ale za tą tępą twarz Jeana Reno ze spojrzeniem jak po trzydniowej balandze dałem tylko 1.
Reno zagrał jak dębowy kloc na nieoranym polu.
..a na marginesie, zna ktoś może tego szklarza co mu w domku w try miga wstawił szybę. Też by mi się przdydał.