Miło było przypomnieć sobie po latach ten film. Pomimo olbrzymich pokładów kiczu wciąż działa jak należy, zapewniając mnóstwo rozrywki. Przy tym nie ma tu niepotrzebnych komplikacji sytuacji: Arnie upraszcza sobie drogę do celu jak może.
One linery są tu najmocniejszą stroną. Serio uważam, że pisał je jakiś geniusz. Każdy jest tak samo zabawny. Towarzyszące im sceny akcji, prezentują się nie gorzej. Dają też wgląd w to jak się kiedyś realizowało kino tego typu: dziś by to nie przeszło, ale z perspektywy historycznej błędy mają fajny posmak.
To co mi tu nie gra, to postać Cindy. Ależ ona jest irytująca! Każda jej kwestia jest słaba, zaś sam słowotok którym operuje zabija klimat. Niestety reguła że w każdym filmie akcji musi się pojawić kobieta partnerująca bohaterowi, tutaj spokojnie mogła zostać złamana.