Arnold był tylko jeden.
"Stary" Conan, mimo, że był filmem fantasy, był paradoksalnie zdecydowanie bardziej realistyczny, taki bardziej surowy, niż to bajowate dzieło 3D. A wielkie uczucie pomiędzy Conanem a Walerią ma się nijak do slapstikowego uczucia Conana i Tamary, rodem jak z jakiejś naiwnej telenoweli.
Na plus scenografia, charakteryzacja i ładnie zrealizowane budowle w stylu fantasy.
Mimo to, uważam, że film wieczorkiem dla relaksu można obejrzeć, chociaż oczywiście nie jest to żadna rewelacja. Typowa produkcja, przy której nie za wiele trzeba myśleć, kiedy człowiek jest zmęczony po ciężkim dniu w pracy.
Ode mnie 6/10.