aczkolwiek najnowszy Conan żadnym arcydziełem nie jest. Jednak w czasach gdy, zdecydowana większość filmów robiona jest tylko i wyłącznie dla pieniędzy, bez pasji to nic dziwnego. Tylko czasami na ekranach kin pojawia się jakaś perełka. Ogólnie jednak wszystkim nowym obrazom brakuje rozmachu a reżyserom przekonania w tworzeniu swoich "dzieł".
Conan Barbarzyńca 3D ma świetne efekty specjalne i to jest chyba cecha , która najbardziej mnie w tym filmie zachwyciła. Sceny walki, uzbrojenie i kostiumy również całkiem, całkiem. Nie zachwyciła mnie natomiast fabuła. Strasznie przewidywalna, bez zaskakujących zwrotów akcji i ciekawszych pomysłów. Końcówka filmu, a zwłaszcza finałowa walka z głównym czarnym charakterem też mnie nie zadowoliła. Wróg Conana, wcześniej był taki niezwyciężony i potężny a ostatecznie zginął w dość głupi sposób. Zamiast atakować tytułowego bohatera, gdy ten był zajęty ratowaniem swojej panny, Khalar Zym wygłaszał jakieś monologi. Conan z kolei jednym ruchem miecza zniszczył mostek, na którym się znajdowali i spowodował że, jego wróg runął w przepaść. Spodziewałem się czegoś więcej.
Inna rzecz, to irytująca skłonność wrogich żołnierzy do szybkiego umierania (choć oczywiście jest to dosyć powszechne zjawisko w superprodukcjach, poczynając od niemieckich żołnierzy z filmów wojennych a skończywszy na szturmowcach imperium z Gwiezdnych Wojen). Rozumiem, że wrogowie są tylko tłem dla głównego bohatera, który musi przecież kogoś zabijać. Akcja musi być. Rozumiem też że, Conan to twardy gość, któremu nikt nie podskoczy. Ale wrodzy siepacze mogliby się wykazać choć odrobiną kunsztu i umiejętności szermierczych. Aby tak łatwo nie sprzedawali skóry. Tymczasem biegną oni na hurra, chyba tylko na spotkanie śmierci. Sprawiają wrażenie jakby nigdy wcześniej nie walczyli, a na chwilę przed starciem z Conanem, dostali pierwszy raz miecz do ręki. W rezultacie giną od jednego cięcia. Zresztą mało tego, że umierają z rąk głównego bohatera, skoro to samo robią w starciu z kobietami, i to bynajmniej nie wojowniczkami ale kapłankami itp. Skoro takie z nich beztalencia i fajtłapy, to ja się pytam w jaki sposób ten cały Khalar Zym zdobył taką potęgę, mając ich u swego boku?
Poza tymi mankamentami, nie odradzam jednak obejrzenia tego filmu. Dwóch godzin ze swojego życia, które poświęciłem na "Conana Barbarzyńcę" nie uważam za stracone. Jako niewymagające kino rozrywkowe spisuje się on całkiem nieźle.