...Tony Wilson. Chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do tego, którego genialnie zagrał Steve Coogan w "24 hour party people". Tu był totalnie bezpłciowy. Ale to zupełny szczegół, bo wiadomo, że tak naprawdę chodziło o Curtisa, w którego Riley wcielił się rewelacyjnie;)
a przy okazji, zapraszam do przeczytania recenzji tego filmu:
http://niezlekino.pl/2008/03/07/wolnosc-jest-gdzie-indziej/
Według mnie nie tylko kreacja Wilsona jest lepsza w "24 hour party people", ale i samego Curtisa.
Sądzę że postać Curtisa nie jest tam lepiej wykreowana, bo Riley sobie naprawdę nieźle poradził. Jest chyba zupełnie inna.