Tytułem wstępu. Co za debil wymyślił polskie tłumaczenie tytułu? No, sorry, ale głupszego nie dało rady chyba. Albo ten ktoś chciał przebić "Wirujący sex" i "Elektronicznego Mordercę". Udało mu się.
"Cop Out" to bardzo przyjemna komedia(?) sensacyjna. Chociaż słowo "komedia" jakoś mi do tego filmu nie pasuje. Scen, na których można się pośmiać, jest niewiele. Albo ja nie czaję poczucia humoru Smitha, co jest bardzo prawdopodobne. "Cop Out" to zdecydowanie film sensacyjny. Jak to miała być komedia sensacyjna, to do poziomu "Bad Boys", czy "Hot Fuzz" temu filmowi baaaaaarrrrrrdzzzzzoooo daleko. Ale, jeśli potraktować "Cop Out" jako film sensacyjny z zabawnymi elementami, to już wygląda to zdecydowanie lepiej. Prawdziwym zaskoczeniem (objawieniem) filmu jest piękna Ana de la Reguera, która co prawda na ekranie spędza razem do kupy ze 20 minut, ale i tak od strony aktorskiej prezentuje się bardzo, bardzo dobrze. Gra podobnie, jak Cruz w "Vicky Cristina Barcelona". To chyba jakaś moda ostatnio jest :P Albo dla takich dziewczyn, to właśnie Penelope jest idolką. Bruce gra, jak Bruce. Walnie od czasu do czasu jakiś zabawny tekst, strzeli standardową minę. Ale właśnie za to go lubimy, prawda ? :P Najbardziej wkurzający jest Czar... znaczy Murzyn - Tracy Morgan. Tak mnie irytował, że ledwo dzierżyłem, te jego koślawe miny i ten pajacowaty styl bycia na ekranie. Nie było jakiegoś innego, lepszego, czarnego aktora? A może Morgan chciał najmniej kasy? Pewnie się nie dowiemy. Od strony fabularnej film prezentuje się dość schematycznie, jednak, o dziwo, nie przeszkadzało mi to w czasie seansu. Film ogląda się bez przerw, seans szybko mija. A oto przecież chodzi w takim kinie. Całości dopełnia niezła muzyka Harolda Faltermeyera, tak, tego od "Gliniarza z Beverly Hills"! Niestety. Na soundtracku "Cop Out" na próżno szukać takiego hiciora, jak motyw przewodni z kultowej komedii z Murphy'm.
"Cop Out" to film, który mimo paru wad, Wam polecam.
Ocena:
8/10