Najsłabszy film Smitha.
W głównej mierze przyczyną porażki tego filmu jest słabiutki scenariusz, który tym razem nie wyszedł spod ręki Smitha. Reżyseria jest jednak również słaba. Brakuje temu filmowi polotu, poczucia humoru pozostałych filmów Smitha, nawet tych przeciętnych ("W pogoni za Amy", "Jay i Cichy Bob kontratakują").
Trzeba zaznaczyć całkiem niezły występ Willisa, który komediowo sprawdził się w stopniu zadowalającym.
Nie wiem dlaczego Smith porzucił swój charakterystyczny styl na rzecz bezpłciowości. Nie pomyliłbym się mówiąc, że, podobnie jak Guillermo Del Toro, po prostu się sprzedał.
3/10