Niby kontynuacja "Big gundown", ale z tym filmem głównym powiązaniem jest postać Cuchillo- czyli można spokojnie obejrzeć bez znajomości "oryginału". Tak samo jak w przypadku poprzedniego filmu o przygodach roztrzepanego nożownika, tak i tutaj jestem trochę zawiedziony. Finał nie zaskakuje bo jest skopiowany z "Big gundown", całość jest ciut za długa, a muzyka gorsza od tej, obecnej w poprzednich filmach Sollimy. Do tego niektóre sceny wydały mi się niepotrzebne- pościg w górach wyglądał nieciekawie, brakowało mu tempa bo konie strasznie mozolnie biegły po śniegu. Nie mogę jednak zaprzeczyć że to był udany seans. Dużo tu humoru, nawet jeśli czasem mało pomysłowego, to i tak trudno się nie zaśmiać z kolejnych min Cuchillo, który jest podstawową zaletą tego filmu. Nie jest to jedyna postać która ubarwiła ten western- Sollima znów stworzył poczet indywidualności których trudno szukać w innych westernach. A scenariusz zgrabnie splata ich losy. Tak więc fani spegetti nie będą zawiedzeni. Słabe 7