Wbrew pozorom nie tak łatwo jest zrobić film o czasach prohibicji. Zwłaszcza film muzyczny. Coppola zrobił to tak, że lepiej by się nie dało. Po prostu czuło się tą duszną atmosferę zadymionych klubów w których mafia prowadzi swoje ciemne interesy, tych jazzujących lat, alkocholu lejącego się strumieniami mimo kategorycznego zakazu. "Chicago" wysiada