Uwielbiam Clinta i jego filmy , ten niestety mocno mi się dłużył i był.. no aż ciężko mi to napisać słaby. Fabularnie bardzo płytki. Clint jak zwykle imponujący wszystkim Panią, a sam w dalszych kadrach wyglądał jak z Walking dead :/ cały film ratuje świetna rola Macho. Prawdziwy z niego kozak.
Szanuje Clinta ponad wszystko.Jest dla mnie jedną z największych legend kinematografii. Nie tylko za świetne role ale i świetną reżyserie,ale za wiek w którym robi filmy wciąż na wysokim poziomie. Jednak muszę wyznać, że ten film według mnie jest nieudany. Główne problemy widziałem w banalnej historii, ale sam Clint...
więcejMomentami miałem wrażenie że przewróci się podczas chodzenia. Mimo wszystko podziwiam Eastwooda za charyzmę i aktywność aktorską. Sam film … słabszy niż dwa ostatnie czyli Grad Torino i Przemytnik. Piękne krajobrazy oraz muzyczka country ale … historia powiedzmy przeciętna. Najbardziej wkurzała mnie gra Rafo (Eduardo...
więcejBrak tempa, brak chemii między bohaterami i koszmarny "aktor" w roli Rafy. W zasadzie powinna być 3, ale przez sentyment do Clinta oczko wyżej.
jak to się stało, że ktoś kto stworzył "Listy z Iwo Jimy", "Co wydarzyło się w Madison County" czy "Bez przebaczenia", mógł popełnić coś takiego? Owszem, jak to w życiu, są momenty lepsze i gorsze więc i Clintowi zdarzyły się produkcje słabsze, ale tak słabego nie widziałem. No cóż, zdaje się, że to po prostu, z całym...
więcejMarna aktorzyna, w miarę dobry reżyser. W tym filmie wygłądał jak żywy trup. Oby to był jego ostatni film. Żal na to coś patrzeć.
Ledwo dobrnelam do konca filmu. Bardzo lubie tego aktora i cenie go za wczesniejsze kino i to co pokazal ,ale tutaj zawiodl mnie. Zastanawialam sie po co zagral w tym filmie ,przeciez mogl znalezc kogos innego . Patrzylam na niego jak ledwo chodzil i poruszal sie . Przeciez on wygladal jakby nie maial sily grac.
Ale to było słabe... Clint już jest karykaturą samego siebie. Powinien odejść w blasku po "Przemytniku". Zapewne to będzie już jego ostatni film. Szkoda, że żegna się takich chłamem.
scenariuszowo szczególnie. Tutaj na siłę to "maczowanie" jest uwypuklone. Dziadek, młodziak i kogut w podróży, no czemu nie, ale 90-letni dziadek który wali z piąchy w gościa i wygrywa pojedynek od razu, no to bardzo nie teges. Przeciętny, a szkoda, że nie został przez kogoś wyszlifowany na wyższy level.
Film nie jest jakiś specjalnych lotów . Szczególnie denerwująca jest infantylna gra młodego i innych Meksykanów . Generalnie przewidywalny i niestety nie tak dobry jak poprzednie filmy Eastwooda, Aczkolwiek obejrzeć warto .
sztuczny, drewniany i żenujące sceny, uwłacza inteligencji widza.
gdyby zamienić aktora na J.Carrego to byłaby komedia (też żenująca)
nie ma nic naturalnego w tym filmie, oprócz paru ujęć krajobrazowo/koniowych.
ot dobre, solidne kino familijne, gdzie leciwy już Clint próbuje też troszkę zmierzyć się ze swoją legendą.
Jeśli oceniać sam film to dałbym 5/10, jak miałbym oceniać film 92-latka to dałbym 7/10, uśredniłem więc to trochę, ogólnie film trzyma poziom, ale wydaje się niepotrzebny.
Film nudny, przegadany, przesiedziany i przeleżany. Nawet nie przechodzony, bo z tym jest już spory problem.. A gdy łapał koguta, to myślałem, że się przewróci. Oscar dla kamerzysty, za te wszystkie cięcia, które miały zatuszować Jego niedołężność.
I nie jest to żaden zarzut. Chciałbym dożyć 91 lat w takiej formie....