ale jednak strasznie pretensjonalny, te ziarniste zdjęcia (lata 70 i 80...) bazowanie na modzie na Ariego Astera. Niestety ale to kolejny dowód na starą tezę przy pomocy której etykietowano gatunek horroru - nie trzeba się aż tak starać, to tylko kino popularne, rozrywkowe, to nie musi mieć za dużo sensu, przesłania - artystyczny to może być Bergman. Problem w tym, że nieudolność, niedoróbki, niestaranność twórców prowadzi do komplikacji jak u Bergmana, tyle, że tych nie wytłumaczysz wnikliwą czy nadmierną erudycją. No i ten feminizm w tonie lgbt, jakże by inaczej - afirmacja przez nadreprezentację? Szkoda, że do tego nie była czarnoskóra i po tranzycji...