to ostatni film z wczesnego, 'przedmifunowskiego' :) okresu tworczosci kurosawy, mozna go nawet uznac za swoiste podsumowanie jego pierwszych obrazow i widoczne, chociaz bardzo skromne polaczenie z przyszlymi dzielami. widac to zwlaszcza w sylwetkach bohaterow, postaciom yuzo i masako daleko do skomplikowanych charakterow sanady i matsunagi z 'pijanego aniola' czy watanabe z 'pietna smierci', nie mowiac o 'rashomonie' i innych. cala 'cudowna niedziela' przepelniona jest optymizmem, chociaz momentow dramatycznych tu nie brakuje. nie dramat jest tu jednak motorem akcji, tak jak ma to miejsce w pozniejszych dzielach, najwazniejsza jest sama podroz przez miasto, mecz baseballa posrod smetnych ulic, zwiedzanie zoo. wszystko to sklada sie na swietny obraz powojennej japonii, moze i nieco archaiczny w formie, ale niemniej wart zobaczenia. nagrody, chyba nieco na wyrost, za najlepszy scenariusz i rezyserie na prestizowym tokijskim mainichi film concours, niech posluza za dodatkowa zachete. kolejny malenki krok w wielka przyszlosc :)