Myślę o tym filmie już trzeci dzień. Za każdym razem, gdy o nim pomyślę chce mi się smiać i odnajduję jakąś pogodę ducha (trafiam na optymalną trajektorię:)). Dla mnie to lekarstwo na chwilową depresję. W dodatku film jest niesłychanie śmieszny. Odnajduję w nim przyjaciela, do którego chcę wrócić. Całkowicie do mnie trafia. Po prostu chcę go zobaczyć jeszcze raz!!!
to prawda, film jest momentami tak smieszny, ze jak sie smialam, to wszyscy mnie uciszali :) sama historia jest niesamowita! mysle ze george clooney (mimo, ze nie przepadam za nim) powinien byl byc nominowany do Oscara za ta role, a nie za slabsza role w "w chmurach"...
Też fanką Clooneya nie jestem, ale w tym filmie rozlożył mnie na łopatki, zwłaszcza jego "błyszczące spojrzenie"( nie pamiętam jak je nazwał), które pokazywał Ewanowi w samochodzie. Ja pierniczę film jest tak absurdalny i ma tyle aluzji odnośnie rzeczywistości, że tylko siedzieć i się smiać. No i rewelacyjny wygląd Clooneya jak się przyjął do wojewników Jedi Bridgisa ::)))Kevin Spacy i Jeff Bridges też byli wg mnie zajefajnie w tym filmie, Ewan świetnie zagrał , jak zwylke tyle, że jego postać była dla mnie najmniej zabawna. Także ja osobiście polecam ten film.
o tak! Jedi! Ewan McGregor musial sie niezle usmiac jak czytal scenariusz i to zobaczyl! nawet sie zastanawialam czy nie dlatego go zatrudnili, bo sam gral w Gwiezdnych Wojnach! :D
film swietny i super poprawia humor. ostatnio brakowalo mi takich filmow w kinie. mam nadzieje, ze absurdalne i dziwne filmy nie wygina.
w scenie ze spojrzeniem i wielu innych najzabawniejsze jest to, ze McGregor nie wierzy Clooneyowi, bo nie chce, i zastanwia sie co to za czubek, a tu nagle cos sie jednak dzieje (nie bede mowila, co zeby nie zepsuc). film tez fajnie pokazuje, ze jak w cos sie wierzy, to to sie stanie, a takze o tym, ze zle rzeczy do nas wracaja (klatwa), dlatego Bridges nauczal o milosci i pozytywnym mysleniu i wlasciwym wykorzystywaniu tego.
o tak! Jedi! Ewan McGregor musial sie niezle usmiac jak czytal scenariusz i to zobaczyl! nawet sie zastanawialam czy nie dlatego go zatrudnili, bo sam gral w Gwiezdnych Wojnach! :D
film swietny i super poprawia humor. ostatnio brakowalo mi takich filmow w kinie. mam nadzieje, ze absurdalne i dziwne filmy nie wygina.
w scenie ze spojrzeniem i wielu innych najzabawniejsze jest to, ze McGregor nie wierzy Clooneyowi, bo nie chce, i zastanwia sie co to za czubek, a tu nagle cos sie jednak dzieje (nie bede mowila, co zeby nie zepsuc). film tez fajnie pokazuje, ze jak w cos sie wierzy, to to sie stanie, a takze o tym, ze zle rzeczy do nas wracaja (klatwa), dlatego Bridges nauczal o milosci i pozytywnym mysleniu i wlasciwym wykorzystywaniu tego.
Pragnę się nie zgodzić. Ma śmieszne momenty, ale uczciwie oceniając 6/10. Świetnych aktorów wzięli, ale potencjały ich jakby niewykorzystane. Chyba trzeba być na kwasie jak bohaterzy, żeby śmiać się z takich akcji. Jeff Bridges jedynie mi się śmieszny wydawał. A o Oscarze, to ani w tym przypadku, ani Up in the air według mnie nie ma mowy :] No chyba, że mylnie Oscar kojarzy mi się z nagrodzeniem wybitności. Może po prostu Oscar to najlepszy wśród możliwych, a że jest marnie to i oscarowy jest marny.